Aprilia SXV550 - włoski ogień
Sama idea supermoto jest już wystarczająco zwariowana i z racjonalnego punktu widzenia nie ma sensu przeprowadzać rewolucji w tym temacie. Bierzesz wściekłe enduro z żywiołowym jednocylindrowcem, wrzucasz szosowe gumy i ustawiasz zawieszenie, po czym możesz cały dzień spędzić na lataniu bokiem. Proste, klarowne i od lat robią tak wszyscy. Ale mamy też Włochów, którzy w całej swojej "włoskości" lubią rzeczy robić po swojemu, z odpowiednią dozą gorącej krwi. Aprilia SXV550 może i wygląda jak regularny supermociak, ale jest bardzo daleko od "regularnego" motocykla. Witamy w kolejnym odcinku "Niesamowitych Motocykli"
Główne skrzypce gra tutaj silnik. Patrząc z daleka, nie masz pojęcia, co siedzi w ramie. Naturalnie myślisz, że jest to jakiś zwarty w budowie, napakowany momentem obrotowym singiel. Ale nie. Bowiem tutaj znajdujemy... V2. Aprilia nazywa ten silnik "najbardziej zwartą konstrukcją widlastą w historii" i trudno jej nie wierzyć. Spójrzcie na zdjęcia. A później spójrzcie na dane techniczne. Mamy dwa tłoki o średnicy 80mm, które poruszają się po niezwykle małym skoku - 55mm każdy. Niezwykły jest też stopień sprężania - 12.1:1 oraz fakt, że ten mały diabeł tasmański jest w stanie rozkręcić te V2 do 12000 obr/min.
Aprilia SXV550 z bardzo wyżyłowanego silnika wyciskała moc 70 KM. Jest to relatywnie spora liczba jeśli chodzi o V2 i jeśli mówimy o motocyklach o masie rzędu 200-220 kg. Rzecz w tym, że SXV ważyła 122 kg. Trudno opisać jak kombinacja wysokoobrotowego V2, 70 KM i masy 122 kg wpływała na samopoczucie kierowcy. Przede wszystkim, nie był to dobry motocykl dla kogoś, kto zaczyna przygodę z supermoto. Głównie dlatego, że łączył w sobie dwa zwariowane światy. Miałeś typowego supermociaka, z ostrą geometrią podwozia i absurdalnie wysokim siedzeniem (919mm) ale napędzanego niezwykłym silnikiem V2. Paradoksalnie (dla supermoto) SXV nadal wchodził na obroty bardziej chętnie niż lis do kurnika, ale sama moc była oddawana nieco bardziej liniowo, przewidywalnie. Co skutecznie pozwalało dozować emocje prawą dłonią pod warunkiem, że wiedziałeś, co robisz. Warto dodać, że SXV miała z tyłu szeroką oponę 180/55 na sześciocalowej feldze. Rozwiązanie, którego nie widujemy na co dzień w tej klasie pojemnościowej supermoto.
Niestety, SXV sprawiał problemy. Przede wszystkim, kiedy w normalnych motocyklach przychodził czas na wymianę oleju, w SXV przychodził czas na wymianę tłoka. A są ich dwa. Remonty silnika potrafiły zrujnować psychicznie i finansowo każdego właściciela. Patrząc na ten sprzęt przez pryzmat rozsądku, jest to udziwniona, droga i kłopotliwa w eksploatacji zabawka. Patrząc na to zupełnie nierozsądnie, to kolejny szalony dowód na to, że włosi po prostu nie lubią robić motocykli tak jak wszyscy inni.
Zobacz pozostałe "Niesamowite motocykle":
Komentarze 1
Pokaż wszystkie komentarzeBardzo fajny artykuł, ale o wiele za krótki!
Odpowiedz