Zabija nas to, co kochamy najbardziej...
"Zabija nas to, co kochamy najbardziej". Jeśli ktoś płaciłby mi za każdym razem, kiedy słyszę bądź czytam to hasło, mógłbym wykupić Polsat, a Ninę Terentiew zatrudnić jako gosposię. Wygląda na to, że to pewien trend, który daje o sobie znać, kiedy ktoś umiera na motocyklu, a teraz, kiedy nadchodzi wiosna nastąpi wysyp tego typu mądrości. Niemal przy każdej informacji, w której mowa o kimś, kto się zabił albo uszkodził na moto ktoś w komentarzu napisze, że "zginął robiąc to, co kocha" lub "przynajmniej oddał się pasji". Pozwólcie, że coś powiem. Pewnie, jeśli siedzisz przed komputerem w dresie, wyrażenie swojej opinii o pasji jest bardzo łatwe. Gorzej jeśli jesteś rodziną ofiary, albo co gorsza, samą ofiarą. Wierzcie lub nie, ale jeśli rozwalicie się na motocyklu i lądujecie w szpitalu, z cewnikiem i rurką intubacyjną, podczas gdy wasze nogi są jeszcze w karetce, cała ta pasja nie zda się na zbyt wiele, a fakt, że wjechaliście w Octavię robiąc to, co kochacie jest dla was raczej mało znaczący. Po pierwszym wiosennym weekendzie tego roku w życiu kilku motocyklistów niestety zapadła ostatnia kurtyna. Niestety, nie tylko to jest przerażające.
"Przynajmniej robił to, co kochał"
Żaden rodzic w historii ludzkości nie poczuł się lepiej po śmierci swojego dziecka wiedząc, że poniosło śmierć oddając się swojej pasji. Wiem, że wielu czytając te słowa przeładowuje już swoje strzelby i ostrzy siekiery dlatego przypomnę i przyznam się, że setki razy tworzyłem kosmiczne hiperbole i metafory, że wspaniale byłoby spotkać się ze swoim stwórcą i przejechać perłowe wrota na Diavelu, w dymiącym powerslidzie, w jednej ręce trzymając butelkę Jacka Danielsa, ale prawda jest bolesna - jeśli kochasz motocykle i "napędza cię pasja", po twojej śmierci ten fakt nie będzie dla nikogo, powtarzam, nikogo uśmierzeniem bólu i cierpienia. Pod koniec ubiegłego roku z błahego i żenującego mając na uwadze jego karierę wypadku doznał Michael Schumacher. Wypadek okazał się tragiczny w skutkach i mało prawdopodobne, Schumacher wróci do zdrowia. Mimo tego, oczywiście znalazł się jakiś debil (tak naprawdę była to całą flota debili), który stwierdził, że "miał wypadek ale przynajmniej robił to, co kochał". Jak bardzo specjalnym rodzajem idioty trzeba być, aby napisać podobną rzecz? W jak bardzo luźnym związku ze swoim mózgiem trzeba być? Czy to będzie nowy rodzaj mody? Tak jak internetowe znicze? Czy to oznacza, że jeśli lubię ogrodnictwo i w czasie plewienia ogródka zastrzeli mnie snajper to ktoś stwierdzi, że "przynajmniej robił to, co kochał"?
"Zabija nas to, co kochamy najbardziej"
Bardzo prawdopodobne, że motocykle to jedna z najwspanialszych rzeczy na świecie. Nic, absolutnie nic nie może się równać z uczuciem, którego doświadczasz jadąc w wielkiej kawalkadzie jednośladów ku Jasnej Górze na rozpoczęciu sezonu. Poczucie przynależności do pewnej grupy, rodziny jest niesamowicie mocne. Co zresztą ma swoje naukowe podstawy, bo człowiek najbardziej potrzebuje snu, jedzenia, picia, seksu i akceptacji. A tą ostatnią można poczuć jeżdżąc z innymi na motocyklach. Ale na litość boską, "Zabija nas to, co kochamy najbardziej"?! To kretyńskie hasło pojawiło się nagle w formie zdjęcia z motocyklistą popełniającym rytualne samobójstwo samurajskim mieczem, będąc w kombinezonie i kasku. Po dziś dzień nie mam pojęcia, co autor miał na myśli, ale dochodzę do wniosku, że myśli nie były zaangażowane w tworzenie tego hasła. No bo co? Ktoś ubolewa nad faktem, że jego ukochane hobby może go zabić? Jasne, że może. Ale co, jeśli nie potrafi jeździć? Być może lepsze dla wszystkich byłoby podszkolenie swoich umiejętności jazdy na motocykli i nie odwijanie manety w opór na prostych w mieście? Co powiecie na takie rozwiązanie?
"Teraz śmiga na niebieskich autostradach"
Załóżmy, że miejsce ma wypadek komunikacyjny, w wyniku którego ginie młody człowiek, 20 letni dostawca pizzy. Myślicie, że nikt w Internecie nie odważy się na w pełni świadome stwierdzenie, że "zginął robiąc to, co kochał"? Mylicie się. Co prawda nie rozmawiałem z członkami rodziny naszego metaforycznego dostawcy pizzy, ale śmiem zaryzykować stwierdzenie, że rozwożenie pizzy, zimą, w Warszawie, na rozklekotanej 50-tce nie było jego pasją. Nasz metaforyczny dostawca pizzy zginął w wyniku selekcji naturalnej. Po prostu kierowca samochodu był większy. Śmierć 20 latka nie będzie dla nikogo lżejsza emocjonalnie, bo pasja. Warto czasami uświadomić sobie pewne sprawy, a nie obtaczać je w panierce głupich haseł i konwenansów. Zresztą, po tym jak Amerykanie pochowali pewnego Halreyowca na motocyklu, w przeszklonej gablocie, wioząc go przez miasto na lawecie niczym obraz najświętszej Marii Panny, ku uciesze ludu, nie zdziwi mnie już absolutnie nic.
Stop gloryfikacji śmierci na motocyklu
Śmierć, choć straszna i nieodwracalna, jest stałą składową naszego życia. Co ważne – motocykle nie są sportem ekstremalnym i raporty wypadków dowodzą, że w wakacje statystyczny Polak ma większą szansę na utonięcie na niestrzeżonym kąpielisku, niż w trakcie jazdy motocyklem. Prawdziwy problem polega na tym, że kiedy ktoś ginie podczas jazdy motocyklem, natychmiast pojawia się liczne grono domorosłych filozofów, którzy po prostu próbują na siłę dorobić piękną teorię do prozaicznego faktu, czyli tego, że każdy z nas kiedyś jakoś musi wyrwać się z uścisku ZUSu. Bo niby pasja, bo LWG, bo robił to, co kochał, bo śmiga na niebieskich autostradach itd., itp. Kiedy ktoś umiera broniąc ojczyzny w heroicznym akcie odwagi, tak, warto to upamiętnić. Ale wypadek komunikacyjny często jest wynikiem ludzkiej głupoty, nieuwagi, braku umiejętności lub wszystkiego na raz. Co tutaj jest do gloryfikowania? To, że ktoś nie panował nad motocyklem?
Warto przeczytać też:
Komentarze 32
Pokaż wszystkie komentarzeOj, jest troche takich zabójczych pasji. Mnie ciągnie do wulkanów, zwłaszcza czynnych. Tu życie kończy się często w popielniczce.
OdpowiedzKażdy wyrwie się z objęć ZUSu? lepiej nie mogłeś dobrac słów. .. Żenada...
OdpowiedzJa również zgadzam się z artykułem a nawiązując do prawa jazdy sami widzicie czy ktoś będzie miał 18 lat czy 24 jak ma nie zmądrzeć to nie zmądrzeje. I nie tylko ten artykuł ale wiele innych jest ...
OdpowiedzJest jednak prawda, że podejmując jakiekolwiek działania zwiększamy ryzyko, że coś pójdzie nie tak. Dlatego racja, jak najwięcej się szkolić, żeby ustrzec się błędów, ale też się nie zamartwiać, bo...
Odpowiedz\"Polak ma większą szansę na utonięcie na niestrzeżonym kąpielisku, niż w trakcie jazdy motocyklem. \" Jak to przeczytałem to stwierdziłem, że bardzo fajnie zabrzmiało. Faktycznie ludzie nie toną ...
Odpowiedz\"Polak ma większą szansę na utonięcie na niestrzeżonym kąpielisku, niż w trakcie jazdy motocyklem. \" Jak to przeczytałem to stwierdziłem, że bardzo fajnie zabrzmiało. Faktycznie ludzie nie toną ...
Odpowiedz