Odpicuj mi pogrzeb...

Amerykanie potrafią zrobić show. Motocyklista z Ohio przegrał walkę z rakiem i w wieku 82 lat zmarł. Bliscy postanowili nie wysłać go w jego ostatnią drogą ot tak, po prostu, jak normalni ludzie. Postanowili nadać wszystkiemu niesamowitą otoczkę przedstawienia, która przybrała lekką formę groteskowego przedstawienia. Otóż, zmarły motocyklista, choć nie bójmy się użyć słowa "zwłoki", został "wsadzony" na swój motocykl (a przypomnijmy, że w USA popularne są tego typu wystawiennicze praktyki), dokładnie 47 letniego Harleya Electra Glide. Teraz robi się naprawdę hardkorowo...

Zwłoki motocyklisty transparentnie znajdujące się na motocyklu zostały wsadzone do oszklonej gabloty (!) po czym zamontowane na przyczepie samochodu, który przewiózł je na cmentarz. Chcecie więcej niepokojących informacji? Nie ma sprawy. Motocyklista został pochowany w owej gablocie, na swoim Harleyu. Ale to nadal nie koniec. Na czas całej procesji nadal była obawa, że ciało się obsunie. Na szczęście, synowie zmarłego przymocowali jego zwłoki do motocykla za pomocą pasów. Nawet ludzie zajmujący się personalizacją ceremonii pogrzebowych powiedzieli, że nie robili jeszcze nic tak ekstremalnego, a pamiętajmy, że pracują w stolicy światowej przesady.

Jesteśmy ciekawy, czy takie coś mogłoby odbyć się w jakimś kraju członkowskim Unii Europejskiej i kto musiałby wydać na to pozwolenie. Komentarze są do Waszej dyspozycji i liczymy na Waszą szczodrość opinii..

Zdjęcia: dailymail.co.uk