Czy dziś produkuje się nudne motocykle?
Twórca serwisu Amazon, Jeff Bezoz powiedział kiedyś: Jeśli nigdy nie chcesz być krytykowany, na litość boską, nie rób nic nowego! W tych słowach zawarty jest przy okazji problem z motocyklami, który ma miejsce od wielu lat. Dziś produkuje się nudne motocykle. Tak przynajmniej twierdzi szerokie grono osób, do których świata kopniakiem drzwi wyważają nowe, hiper-zaawansowane konstrukcje. Ludzie ci mają jeszcze w głowie obraz czasów młodzieńczych, kiedy wspólnie z kumplami podejmowali desperackie próby odpalenia Simsona. Wtedy wszystko było lepsze, motocykle były ekscytujące, mówią. Fakt, mi też oranżada Kaskada smakowała bardziej od Coca-Coli, ale czy światem naprawdę rządzą Illuminati i spragnieni wyłącznie kasy prezesi koncernów motoryzacyjnych?
Skoro są takie nudne, to dlaczego się sprzedają?
Nie chcę być tym, który psuje całą imprezę, ale... skoro wszystkie nowe motocykle są tak koszmarnie nudne, to dlaczego tak dobrze się sprzedają? Żaden z koncernów Wielkiej Japońskiej Czwórki nie narzeka (zbytnio) na sprzedaż, BMW wręcz chwali się jej wysokością jak naprężonym bicepsem przed dziewczyną w klubie fitness, podobnie KTM, który po ekspansji na rynki wschodnie i ataku mniejszych pojemności też będzie hurtowo kupował szampana. Krótko mówiąc, ludzie chodzą do salonów, zostawiają tam pieniądze i wyjeżdżają nowymi motocyklami. Falę żalu można poczuć najmocniej, kiedy ktoś zaprezentuje nową wersję jakiegoś motocykla. Przykładowo, przy okazji premiery BMW S1000RR pojawili się właściciele rozpadających się sześćsetek z początku lat 90-tych, których wręcz odpychało zaawansowanie techniczne tego motocykla. Niemcy wydali na design tego silnika więcej kasy niż wynosi PKB Filipin, tworząc orgazm technologiczny i najlepszego superbike'a naszych czasów, ale ktoś i tak stwierdził, że lepsza jest jego trójkolorowa FZR, która nowy olej widziała kiedy Angela Merkel była jeszcze w liceum. Niestety, ale trzeba zaadresować słonia w pokoju. Ludzi, którzy narzekają na postęp po prostu nie stać na nowe motocykle. Wiodą smutne życie napędzane narzekaniem, bo w głębi serca wiedzą, że na sprzęt (który i tak im się nie podoba, bo stare jest lepsze) odłożą najwcześniej za 30 lat. Mnie także ogarnia złość, żal i niemoc kiedy patrzę na cenę nowego KTMa 690 SMC, bo strasznie chciałbym go sobie kupić, ale na to mnie nie stać. Co nie znaczy, że będę szerzył nienawiść do tego motocykla. Szczerze mówiąc, poważnie zastanawiam się nad zaprzedaniem duszy Belzebubowi, żeby sobie go kupić.
Nuda to pojęcie względne
Żaden dziennikarz motoryzacyjny, który pozostaje przy zdrowych zmysłach jadąc np. nowym BMW S1000R nie powie no fajny, ale wolałbym teraz jechać jakimś motocyklem z lat 70-tych, bez hamulców, bez zawieszenia, z oponami o przyczepności budyniu. Niemniej jednak czasami mam wrażenie, że moi koledzy po fachu lubią porównywać dzisiejsze motocykle do tych, które powstały w czasach, kiedy postęp technologiczny koncentrował się na poprawianiu jakości obróbki skrawaniem. To tak, jakbyś porównywał swoją obecną, nieprawdopodobnie seksowną dziewczynę do koleżanki, którą ciągnąłeś za warkocz w drugiej klasie podstawówki i która sprawiała, że czułeś się śmiesznie w spodniach. Naprawdę imponują mi ludzie próbujący zachować pozory bycia wyluzowanym i nie pod wrażeniem jadący jakimś absurdalnie mocnym i ekscytującym motocyklem. Nie wiem o co tak naprawdę chodzi. O usiłowanie wytknięcia koncernom motocyklowym, żeby bardziej się postarały, bo póki co i'm not impressed? Kiedy ja prowadzę coś w rodzaju Diavela albo Super Duke'a, muszę ciągle poprawiać się na siedzeniu. Lovtza przeżywa drugą młodość za każdym razem kiedy jeździ swoim EXC250. Czy się nudzi jadąc nowym motocyklem? Nie sądzę.
Era BHP
To prawda, że obłąkańcy z Brukseli czasami naprawdę są kreatywni w idiotycznych przepisach bezpieczeństwa, zakazując np. wędzonej kiełbasy. Rzecz w tym, że bezpieczeństwo jest dobre. To znaczy stoi ono w sprzeczności z ideą dobrej zabawy, ale pozostaje w zgodzie z koniecznością zapobiegnięciu islamizacji świata zachodniego w najbliższych latach. Pytanie jak uczynić motocykle bezpiecznymi i nie przeszkadzającymi w dobrej zabawie? W pierwszej połowie zeszłego wieku panowało przekonanie, że najniebezpieczniejsze zawody świata to żołnierz walczący w bloku komunistycznym, pielęgniarka w Kongo oraz inżynier budujący motocykle. Wtedy nikt nie zaprzątał sobie głowy manekinami i crash testami. O ile inżynierowie nie mogli znaleźć jakiegoś szaleńca, który zgodziłby się przejechać właśnie zaprojektowanym w szopie motocyklem w zamian za pięć funtów szterlingów, to inżynier sam wsiadał na sprzęt. I nierzadko właśnie w taki sposób w jego życiu zapadała ostatnia kurtyna, kiedy okazało się, że hamulce jednak nie działają. Kilkadziesiąt lat później, czyli nasze obecne życie to film science-fiction. Motocykle rozpędzają się do ponad 300 km/h, prowadzą się jak skalpel w ręku Zbigniewa Religi i zatrzymują wtedy, kiedy kierowca tego chce. Dostępny jest nawet ABS, który działa w złożeniu. Bosch ma system, który zapobiega uślizgom w złożeniu! Kawasaki pokazało właśnie motocykl z kompresorem. Na litość boską, motocykl z kompresorem!
Nowe złe, stare lepsze
Mózg ludzki jest tak skonstruowany, aby człowiek trzymał się kurczowo rzeczy, do których już przyzwyczaił i bronił przed rzeczami, które mogą zmienić jego nawyki. To zupełnie naturalne, ale mózg swoje, a ewolucja swoje. Jeśli by tak nie było, nadal polowalibyśmy na mamuty. Trzeba jednak zrozumieć jak ważny jest szacunek dla swojego dziedzictwa. Gdyby nikt nie szanował historii i nie myślał o niej, nie powstałby żaden nowy motocykl. Czy na kartach historii zapisały się wariackie maszyny, które dziś przyprawiają nas o dreszcze strachu i emocji? Tak. Kto chciałby mieć w garażu Kawasaki GPZ900, Ducati Supermono czy Hondę RC30, ręka w górę. Wiem, że ja ją podniosę. To prawda, że nowe motocykle są naszpikowane elektroniką. To prawda, że więcej może się zepsuć, ale to tak jakby nie wychodzić z domu, bo orzeł może ci zrzucić żółwia na głowę. A takie coś ostatnio miało miejsce w 456 roku przed naszą erą i przydarzyło się greckiemu tragikowi Ajschylosowi. Szybki przykład. Nowe Suzuki V-Strom 1000 ma kontrolę trakcji (bardzo dobrą), której poprzednik nie miał. Możesz spokojnie jechać z pasażerem bez stresu, wiedzieć, że na zakręcie możesz dodać gazu bez obawy o highside'a, co w rezultacie sprawia, że bardziej skupiasz się na czerpaniu przyjemności z jazdy i życie staje się lepsze.
Quo Vadis przemyśle motocyklowy?
Konkluzja jest prosta. Przyszłość będzie dobra. Motocykle nie tylko będą mocniejsze i szybsze, ale będą bezpieczniejsze i bardziej przyjazne. I uratują wszystkie legendarne maszyny, do których dziś tak często myślami wracają przeciwnicy futuryzmu technologicznego. We wtorkowe popołudnie systemy elektroniczne będą czuwać nad Twoim bezpieczeństwem w czasie powrotu z pracy do domu. A w sobotę rano będziesz mógł wyprowadzić z garażu swojego przecinaka z lat 80-tych. I będzie to najlepszy dzień w Twoim życiu.
Nadal uważasz, że obecnie produkuje się nudne motocykle? Pozwól, że wyprowadzimy Cię z błędu:
Komentarze 15
Pokaż wszystkie komentarze"...lepsza jest jego trójkolorowa FZR, która nowy olej widziała kiedy Angela Merkel była jeszcze w liceum. Niestety, ale trzeba zaadresować słonia w pokoju. Ludzi, którzy narzekają na postęp po ...
Odpowiedz"...lepsza jest jego trójkolorowa FZR, która nowy olej widziała kiedy Angela Merkel była jeszcze w liceum. Niestety, ale trzeba zaadresować słonia w pokoju. Ludzi, którzy narzekają na postęp po ...
OdpowiedzJeff Bezos a nie Bezoz :)
OdpowiedzWażne, żeby na filmie promocyjnym palił gumę dawał na koło. Sprzeda się.
OdpowiedzMotocykl był zawsze maszyną dla wariatów, no bo poco pchać do czegoś na dwóch kołach silnik o mocy od kilkunastu do 200 koni skoro do przepisowej i ,,normalnej'' jazdy wystarczy chiński skuter ew ...
Odpowiedzi wszystko w temacie
OdpowiedzAmen
OdpowiedzJa tam mam CZ 175 typ 487.0 z 1986r i nie narzekam. A to czy nowoczesne moto są nudne czy nie to zależy od gustu. Np ja wolę motocykle klasyczne , które nie mają owiewki ani plastiku. Dlatego ...
OdpowiedzDokładnie tak. Też mam identyczną ĆZ 175. Mam też Fazera 1000. Gdy nadchodzi weekend idę do garażu i nie ma opcji, zawsze wybieram Cześkę :) Super sprzęt.
Odpowiedz