tr?id=505297656647165&ev=PageView&noscript=1 Setka dla kurażu - Polacy za kierownicą
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG

Setka dla kurażu - Polacy za kierownicą

Autor: Lovtza 2014.01.07, 11:21 29 Drukuj

Z lekkim zażenowaniem przyglądam się temu, co w ostatnich kilku dniach dzieje się w mediach i na portalach społecznościach w temacie pijanych kierowców. Wszystko zaczęło się od bandyckiego rodeo pewnego nastukanego kierowcy w Kamieniu Pomorskim. W tzw. międzyczasie ktoś w stanie wskazującym rozjechał 5-letnią dziewczynkę, jakiś podpity policjant uciekał przed kolegami, ktoś inny dachował pomimo tego, że lata temu zabrano mu za jazdę po pijaku prawo jazdy. Nie przymierzając – typowy obraz Polski po grubszym święcie. Zupełnie nie rozumiem w związku z tym skąd to ciśnienie na łączach i na siłę poważne miny reporterów nadających relacje bezpośrednio z miejsca zdarzeń.  

Tak naprawdę wiem jednak skąd ten kabaret. Tutaj zadziałała magia liczb. W jednym wypadku zginęło 6 osób, a dwie inne zostały ranne. To tak jak z innymi tego typu sytuacjami. Gdy codziennie na naszych drogach jednego dnia ginie 12 osób (codziennie, to znaczy dzień w dzień!), nikt nie uważa tego za temat godny odnotowania. Gdy spada samolot, albo gdy rozbija się autobus z pielgrzymami i ginie inne 12 osób (tyle że jednocześnie), to już powód do napuszczania reporterów na rodziny ofiar, bezpośrednich transmisji z miejsca tragedii miejsce wypadku i ostatecznie do ogłaszania żałoby narodowej.

Śmiać mi się trochę chce, gdy w mediach widzę to politowania godne licytowanie się polityków w temacie zaostrzania kar. Specjalne spotkania rządu, pakiety rozwiązań i różne kreatywne sposoby uprzykrzania życia pijanym kierowcom przestępcom. Do tego krążące po sieci publikacje typu ''Morderca jest kimś innym, niż piszą media'' albo tabloidowe „Dożywocie dla pijanego kierowcy. Naród wydał wyrok”. To nie ma wiele wspólnego ze statystykami wypadków i szeroko rozumianą rzeczywistością, a mocno podgrzewa atmosferę dyskusji o pijanych kierowcach. Wygląda na to, że mnóstwo osób w tym kraju ma już gotowe pomysły jak definitywnie rozwiązać problem.

O tym jak bezsensowne i bezproduktywne są to dyskusje, oraz ja płonne są nadzieje na szybką poprawę sytuacji, pokazał pan Kazio z Łodzi. Pan Kazio (tak go sobie roboczo nazwałem) ma zapewne w domu telewizor, jakieś radio. Jako że posiada (a właściwie – posiadał) prawo jazdy jest też szansa, że potrafi czytać i rozumie to, co publikowane jest w gazetach. To wszystko daje mi podstawy do przypuszczeń że pan Kazio był świadom do czego prowadzić może kierowanie pojazdem na bani i jak negatywny jest odbiór takiego zachowania przez resztę społeczeństwa. No i ten właśnie pan Kazio, pomimo straszenia zaostrzeniem kar, wali na zajezdni albo gdzieś na pętli setę „dla kurażu”. Chwilę później dziarsko rusza swoim tramwajem na torowiska Łodzi pokazując tym samym swój środkowy, umazany smarem ze zwrotnicy, palec całej reszcie Łodzian i zwolennikom surowych kar dla pijanych kierowców. Resztę tej dykteryjki możecie doczytać w dzisiejszej prasie. No i co teraz? Zarekwirujecie mu tramwaj?

Gdzie jest problem? Ano problem jest w nas wszystkich. Takich panów Kaziów i dresiarzy z Kamienia Pomorskiego są w Polsce dziesiątki tysięcy, jeśli nie setki. Tyle tylko że ich wyczyny są najczęściej mniej spektakularne i rzadko trafiają na prasowe nagłówki. Problem tkwi w całym społeczeństwie i wcale nie chodzi tylko o to, że jeździmy samochodami na bani. Chodzi o państwo, które przecież składa się Polaków. Państwo które rozumiem jako polityków, ale nade przede wszystkim jako ludzi pracujących w policji, prokuraturze i sądach. Ludzi, którzy nie potrafią skutecznie egzekwować prawa które już mamy. Możemy mieć najlepsze przepisy, najsurowsze dopuszczalne kary, ale co po nich skoro najczęściej pijany kierowca karany jest w sposób iluzoryczny (np. wyrokiem w zawieszeniu)?

Chodzi o to, że generalnie jako społeczeństwo jesteśmy zbiorem osób o niskiej kulturze w każdym tego pojęcia znaczeniu. Nie chodzi o tylko o kulturę korzystania z alkoholu. Zobaczcie co dzieje się gdy zbierzemy w jednym miejscu większą grupę Polaków. Zwróćcie uwagę jak wygląda poziom debaty nas, Polaków gdy wypowiadamy się pod publikacjami w sieci, na forach, itd. Kto był na nartach w polskich górach, albo w szczycie sezonu w polskich kurortach nad morzem, czy na Mazurach, ten wie co mam na myśli. Do tego lata zaborów, okupacji i dyktatury zabiły w nas zdrowe społecznie postawy i wykształciły daleko idącą obojętność na to, co dzieje się wokół. Ktoś wsiada podpity do samochodu? Jeśli to nie mój samochód, to w czym problem? Myślicie, że to, że kolega z Kamienia Pomorskiego jedzie pijany owiane było tajemnicą? Przecież jechała z nim także pasażerka, która była świadkiem przestępstwa i nie reagowała.

Pozwólcie, że zilustruję to przykładem. Jeśli ktoś z Was był w Holandii, z pewnością rzuciły mu się w oczy ogromne okna, które zazwyczaj nie są zasłaniane i przechodnie mogą swobodnie zobaczyć co dzieje się w domu. W tym kraju, który od XVII wieku był pod silnym wpływem protestantyzmu znacząca część męskiej populacji przebywała na morzu (XVII i XVIII wiek to okres świetności holenderskiej Zjednoczonej Kompanii Wschodnioindyjskiej) i te wielkie okna były sposobem na pilnowanie przez lokalną społeczność tego, czy w domu nie dzieje się nic niemoralnego… Mówiąc krótko - cywilizowane społeczeństwa odrobiły pracę domową ze wzajemnej odpowiedzialności setki lat temu. To dlatego w Holandii legalnie można kupić marihuanę, a mimo to nie widać na ulicy upalonych Holendrów, bo tam ludzie potrafią odpowiedzialnie korzystać z wolności. My dopiero zaczynamy się tego uczyć i sytuacji szybko nie poprawią ani ostrzejsze kary, ani coraz bardziej dramatyczne relacje w ogólnopolskich stacjach telewizyjnych. 

Obawiam się, że aby problem pijanych kierowców poprawił się w sposób znaczący musimy stać sie konsekwentni i poczekać. Przy czym nie mówimy tutaj o latach bycia konsekwentnym i czekania na poprawę, ale raczej o całych dekadach. Ostatnio pisaliśmy o tym, że motocykliści to najtrzeźwiejsza grupa kierowców w Polsce. To co prawda pocieszające, ale póki co musimy liczyć głównie na szczęście. Na to, że nie trafimy na pana Kazia kierującego na bani tramwajem. Nie dziwcie się więc gdy jakiś autobus wiozący dzieciaki spadnie z wiaduktu, tylko dlatego, że poprzedniego wieczoru kierujący nim pan Henio miał imieninową wizytę szwagra. Bo tu jest Polska i tu się pije.

NAS Analytics TAG


NAS Analytics TAG
Zdjęcia
NAS Analytics TAG
Komentarze 13
Pokaż wszystkie komentarze
Autor: x 10/01/2014 21:51

Wlaśnie- oficjalnie!

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Ścigacz.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z komentarzy łamie regulamin , zawiadom nas o tym przy pomocy formularza kontaktu zwrotnego . Niezgodny z regulaminem komentarz zostanie usunięty. Uwagi przesyłane przez ten formularz są moderowane. Komentarze po dodaniu są widoczne w serwisie i na forum w temacie odpowiadającym tematowi komentowanego artykułu. W przypadku jakiegokolwiek naruszenia Regulaminu portalu Ścigacz.pl lub Regulaminu Forum Ścigacz.pl komentarz zostanie usunięty.

NAS Analytics TAG

Polecamy

NAS Analytics TAG
.

Aktualności

NAS Analytics TAG
reklama
NAS Analytics TAG

sklep Ścigacz

    NAS Analytics TAG
    na górę