Rajd Dakar 2011 - Łukasz Łaskawiec z szansą na podium!
Kolejny dzień dobrej jazdy „Łokera” i problemy z quadem Machacka dały Polakowi awans na czwarte miejsce w generalce i realne szanse na brązowy medal
Do końca 33. edycji największego na świecie offroadowego maratonu pozostały już tylko dwa dni, a im bliżej mety, tym emocje są większe. Kierowcy, którzy chcą już tylko dojechać do Buenos Aires oszczędzają maszyny i siebie. Inaczej patrzą na to zawodnicy walczący o wynik i pozycje w ścisłej czołówce. Dla nich dojechać do mety to stanowczo za mało i nie po to przygotowywali się cały rok, by do swojej sportowej kariery dopisać zdanie o ukończeniu kolejnego Dakaru.
Załogi, które aspirują o poprawę swoich pozycji w tabeli miały na to wczoraj jedną z ostatnich okazji. Odcinek specjalny 11. etapu Rajdu Dakar Anno Domini 2011, prowadzący z Chilecito do San Juan początkowo miał mieć aż 622 km wraz z 160-kilometrowym odcinkiem neutralizacji. Ulewne opady deszczu wymusiły jednak na organizatorach skrócenie go do 529 km.
Od samego początku za odrabianie start zabrał się ubiegłoroczny zwycięzca Rajdu Dakar w kategorii motocykli, Cyril Despres. Bardzo szybkie tempo i bezbłędna jazda Francuza przyniosły wymierny efekt, jednak wynik nie był na tyle dobry, by zawodnik zespołu Red Bull KTM mógł być w pełni usatysfakcjonowany. Despres do mety dojechał jako pierwszy, ale do Comy, który był wczoraj drugi odrobił tylko 2’11’’. Aby powrócić na szczyt tabeli kierowca KTMa z numerem 2 musi wypracować nad Katalończykiem jeszcze 16 minut przewagi. Po drugi z rzędu brązowy medal – o ile nie przydarzy mu się żadna poważniejsza przygoda – jedzie Francisco Lopez Contardo. „Chaleco” wczoraj był trzeci i ma już w klasyfikacji generalnej 45 minut przewagi nad czwartym Helderem Rodriguesem.
Jacek Czachor, po walce z pułapkami, których wczorajsza trasa kryła co niemiara na mecie stawił się 35 minut po Cyrilu Despres i tym samy uzyskał 19. miejsce w klasyfikacji etapu. Marek Dąbrowski miał problemy ze swoim KTMem, przez co do San Juan przyjechał na 30. pozycji, z czasem o 17 minut gorszym od swojego team partnera. Przez to 38-latek z Warszawy spadł w klasyfikacji generalnej o dwa oczka, natomiast kapitan Orlen Teamu obronił 13. lokatę.
„Startowałem dzisiaj z jedenastej pozycji. Ogólnie starałem się jechać szybko. Popełniłem dwa błędy. Najpierw wjechałem w erozję i wpadłem w dużą wyrwę, później wypadłem z zakrętu i lądowałem w krzakach. Kibice pomogli mi wyciągnąć motocykl. Jestem potwornie zmęczony. Organizator skonstruował naprawdę trudny OS. Teraz już tylko myślę, jak przejechać kolejne dwa etapy i być na mecie w Buenos.” – opowiadał Jacek Czachor.
„Cały czas przerywał mi motocykl. Na prostych, gdzie normalnie jadę 160-170 km/h mogłem rozwijać zaledwie 110 km/h. Doganiali mnie wolniejsi zawodnicy i obsypywali kamieniami. Było to bardzo nieprzyjemne.” – dodał Marek Dąbrowski.
W niewielkiej grupie quadowców, liczącej już tylko kilkanaście pojazdów z 30, które mogliśmy oglądać na starcie, być może nastąpi zmiana w pierwszej trójce kierowców. Pierwsze trzy miejsca zagarnęli Argentyńczycy – Halpern, Maffei i Patronelli, ale ani na liście zawodników, którzy ukończyli 11. etap rajdu, ani też w klasyfikacji generalnej nie ma nazwiska Machacek. Czech na 105. kilometrze odcinka specjalnego złamał tylną oś w swojej Yamasze i musiał wezwać samochód serwisowy. Dla 5-krotnego zwycięzcy Dakaru niemal w 100 procentach oznacza to spadek w generalce z 3. pozycji na odległe od niej miejsce lub w najgorszym wypadku koniec rajdu. W ten oto sposób, dzięki zespołowemu koledze Łukasz Łaskawiec, po 11. etapach jest czwarty. Co więcej, Polak – przekraczając linię mety na czwartym miejscu – odrobił niemal całą stratę do Declercka, który obecnie jest trzeci. Wygląda na to, że będziemy mieli powtórkę z roku ubiegłego, kiedy to o awans walczył z Francuzem Rafał Sonik. Trzymamy kciuki, aby w tym starciu lepszy okazał się nasz Mistrz Europy rajdów Baja.
Nudno też nie jest wśród załóg aut terenowych. Sensacją wczorajszego dnia była awaria przedniego zawieszenia w Touaregu Carlosa Sainza i co za tym idzie ogromna strata czasowa. A że „El Matador” nie wozi ze sobą żadnych części zapasowych, bo ma od tego Marka Millera, Amerykanin musiał się zatrzymać i pomóc koledze. Pod „nieobecność” swojego największego rywala kolejne etapowe zwycięstwo odniósł Nasser Al-Attiyah, który OS ukończył 1’13’’ przed Stephanem Peterhanselem i 4’52’’ przed Ginielem De Villiers. Krzysztof Hołowczyc, mimo problemów z ciśnieniem w kołach tylnej osi dotarł do San Juan na czwartym miejscu, 13’17’’ za liderem i powrócił na „swoje” piąte miejsce w tabeli.
„Schodziło nam ciśnienie w obu tylnych kołach. Nie wiedziałem, co się dzieje. Musieliśmy wymienić najpierw jedno, a gdy dostaliśmy zapas od Stephana Peterhansela, drugie koło. Zatrzymaliśmy się trzy razy, na każdym straciliśmy po dwie minuty i mieliśmy sporo straty do Marka Millera, z którym walczyłem o piątą pozycję w generalce. Później rozpiął nam się centralny dyferencjał w skrzyni biegów. Samochód prowadził się bardzo niestabilnie, cały czas go rzucało, jak nie przodem, to tyłem. Jakoś się udało w ten sposób dojechać do mety i wypracować czwarty czas. Miller miał problemy w dalszej części etapu, ale tak to już jest. To straszne uczucie, które towarzyszyło mi dwa dni temu, kiedy walczyłem na pustyni z wadliwym alternatorem.” – powiedział Krzysztof Hołowczyc.
Bardzo równym tempem jechali na trasie 11. etapu kierowcy ciężarówek. Polska załoga MANa straciła do pierwszego na mecie Chagina 01:12:47 i uplasowała się na 19. lokacie. Wynik ten sprawił, iż Grzegorz Baran i Rafał Marton spadli w klasyfikacji generalnej z 24. na 25. pozycję.
Walka na dzisiejszym odcinku specjalnym, liczącym aż 555 km zapowiada się niezwykle ciekawie. Na trasę jako pierwszy wyruszy Cyril Despres, który za wszelką cenę będzie starał się odjechać jak najdalej Marcowi Comie. Francuz ma do odrobienia 16 minut, a w stosunku do tak długiego OSu nie jest to wcale dużo. Dla nas jednak najważniejsza będzie rywalizacja quadowców, gdzie duże szanse na medal ma nasz debiutant spod Olkusza. Łoker wczoraj odrobił do Declercka aż 27 minut, więc dlaczego nie miałby dokonać tego ponownie. Tylko cud mógłby sprawić, by polska załoga BMW X-Raid awansowałaby na czwartą lokatę. Dlatego spodziewajmy się po Hołku raczej ostrożnej jazdy i obrony przed oddalonym o 40 minut Markiem Millerem, niż szaleńczego ataku na czwartego w generalce Peterhansela. Francuz jednak może wszystkich zaskoczyć i przy odrobinie szczęścia – zwłaszcza w kwestii bezawaryjności swojego auta – pozbawić Sainza medalu, od którego dzieli go 13 minut.
Klasyfikacja po 11. etapach
Motocykle | Quady |
1. Marc Coma | 1. Alejandro Patronelli |
2. Cyril Despres (+00:15:59) | 2. Sebastian Halpern (01:06:32) |
3. Francisco Lopez Contardo (+00:49:24) | 3. Christophe Declerck (+06:30:00) |
13. Jacek Czachor (+05:19:06) | 4. Łukasz Łaskawiec (+06:30:47) |
17. Marek Dąbrowski (+06:06:10) | |
Samochody terenowe | Ciężarówki |
1. Nasser Al-Attiyah | 1. Vladimir Chagin |
2. Giniel De Villiers (+00:51:49) | 2. Firdaus Kabirov (+00:30:31) |
3. Carlos Sainz (+01:27:27) | 3. Eduard Nikolaev (+02:58:43) |
5. Krzysztof Hołowczyc (+04:02:54) | 25. Grzegorz Baran (+03:41:25) |
Fot. www.dakar.com
Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze