Orlen Team - podsumowanie Dakaru 2011 w Warszawie
Zawodnicy po zregenerowaniu sił podsumowują udaną, 33. edycję Rajdu Dakar i już zapowiadają walkę o jeszcze lepsze lokaty w następnym roku.
Zawodnicy Orlen Team znakomicie spisali się w ekstremalnych warunkach dakarowych. Ponad dziesięć tysięcy kilometrów nadludzkiego wysiłku, walki z kurzem, błotem, palącym słońcem, czyhającymi na trasie pułapkami. Rajdowcy stawili czoło wszystkim przeciwnościom i osiągnęli wynik, z którego mogą być bardzo zadowoleni.
W tegorocznym Dakarze we wszystkich kategoriach wystartowało 407 załóg, zaś na metę dojechała niemal równo połowa, 204 ekipy. Najwięcej wykruszyło się samochodów, gdyż spośród 140 rajd ukończyło 55 aut, co stanowi 39%. Na 170 motocyklistów metę zobaczyło 94 kierowców, czyli 55%. W stawce quadowców niemal co drugi z 30 startujących osiągnął cel – finiszowało 14 kierowców, czyli 46%. Ciężarówek startowało 67 sztuk, a ukończyło 41, czyli procentowo najwięcej, bo aż 61%.
W klasyfikacji motocyklistów w Rajdzie Dakar 2011 triumfował Marc Coma, wśród kierowców samochodów najszybszy był Nasser Al-Attiyah, w rywalizacji ciężarówek – Vladimir Chagin, zaś w stawce quadów – Alejandro Patronelli. Tutaj nie można nie wspomnieć o bardzo dobrym wyniku Łukasza Łaskawca. Drugi z Polaków na quadach ukończył swój pierwszy Rajd Dakar na bardzo dobrej, trzeciej pozycji! Zapraszamy również do naszego podsumowania rajdu dzień po dniu.
We wtorek, 1. lutego 2011, dokładnie miesiąc po rozpoczęciu Rajdu, w warszawskim centrum handlowym zorganizowana została otwarta konferencja prasowa. Rozpoczął ją pokaz tańca w argentyńskim klimacie i prezentacja klipu z minionego rajdu. Przedstawiciele teamu oraz marki Orlen podsumowali Dakar i zapowiedzieli wzmożone wysiłki w nadchodzącym sezonie.
Jacek Krawiec, Prezes PKN Orlen:
„Orlen Team znany jest z tego, że zawsze mierzy się z najtrudniejszymi wyzwaniami. Dakar to test dla ludzi i dla sprzętu. To także test dla nas jako firmy – nie ma lepszego systemu kontroli naszych produktów niż udział w najtrudniejszym rajdzie świata. Wyniki Orlen Team potwierdzają wysoką jakość marek Koncernu PKN Orlen. Gratulujemy Krzysztofowi Hołowczycowi i Jean-Markowi Fortinowi, Jackowi Czachorowi oraz Markowi Dąbrowskiemu ich osiągnięć na miarę ścisłej światowej czołówki rajdowej. Jednocześnie żałujemy, że obok nich na mecie zabrakło Kuby Przygońskiego i Rafała Sonika, ale taki jest sport, zwłaszcza ten na najwyższym poziomie, najbardziej wymagający i ekstremalny.”
Leszek Kurnicki, Dyrektor Wykonawczy ds. Marketingu PKN Orlen:
„Orlen Team stanowi jedno z najważniejszych narzędzi promocji produktów paliwowych Koncernu. Opinia członków zespołu jest bardzo istotna w procesie podnoszenia jakości naszych produktów. Marketingowe powodzenie projektu nie byłoby jednak możliwe, gdyby nie dobre wyniki sportowe zespołu, który w ciągu jedenastu lat startów w rajdzie Dakar wypracował bardzo silną pozycję w motorsporcie.”
Rajd Dakar to najbardziej prestiżowa i najtrudniejsza impreza motoryzacyjna na świecie. Zdaniem zawodników Orlen Team, którzy startowali w Dakarze już wielokrotnie, tegoroczna edycja była wyjątkowo ciężka.
Krzysztof Hołowczyc, piąty kierowca samochodu w tegorocznym Dakarze:
„Wszyscy dostaliśmy w tym roku mocno w kość. Dużo dziur, piasku, fesz-feszu. Odczułem ten rajd jako trudniejszy, niż poprzednie, choć dysponowałem samochodem, który z takimi wymaganiami radzi sobie bardzo dobrze. Duży bagaż kilometrów i godzin spędzonych w samochodzie dał o sobie znać pod koniec rajdu. Po powrocie do Polski wcale łatwo o odpoczynek nie było, miałem wiele obowiązków, spotkań z kibicami, ale to były bardzo przyjemne dla mnie chwile. Wyszedłem z założenia, że najlepszym sposobem na odpoczynek jest trening i pojechałem parę razy do lasu na śnieg, na oponach kolcowych. Adrenalina pozwoliła mi stanąć na nowo na nogi i zregenerować siły. Jestem gotowy do kolejnych wyzwań. Jesteśmy w trakcie rozmów dotyczących nadchodzącego sezonu. Bardzo chciałbym kontynuować współpracę z moim głównym sponsorem, PKN Orlen, który bardzo mi zaufał i zainwestował w naszą załogę, we mnie i w Jean-Marca. Nie zawiedliśmy i wierzę w to, że ten i tak dobry wynik jeszcze poprawimy. Oby już w przyszłym roku.”
Po powrocie do Polski zawodników Orlen Team czekała regeneracja sił przed kolejnym sezonem. Musieli także na nowo przystosować się do codziennego funkcjonowania, co jak się okazało, nie było takie proste.
Jacek Czachor, 11. motocyklista na mecie Dakaru:
„Wszyscy, z którymi rozmawiałem – zawodnicy, mechanicy – przez kilka dni po powrocie nie potrafili normalnie funkcjonować, skupić się na codziennych rzeczach. Wcześniej przez dwa tygodnie byliśmy skoncentrowani w stu procentach na jeździe po dwanaście godzin dziennie, mechanicy mieli stres związany z przygotowaniem sprzętu. Sporo czasu zajęło nam, zanim zdołaliśmy zacząć myśleć o sprawach przyziemnych tu w Polsce. Co do samego rajdu, trudność trasy w ciągu trzech lat ścigania w Ameryce Południowej w zasadzie się nie zmieniła. Nowością było zróżnicowanie na odcinkach specjalnych i wytyczenie ich osobno dla samochodów, motocykli, quadów i ciężarówek. Tego jeszcze nie było. Nie zaliczyłem żadnych wywrotek, więc nie byłem potłuczony i posiniaczony, motocykl był nienaruszony i nie miałem z nim problemów. W takiej sytuacji zupełnie inaczej się jedzie. Codziennie mieliśmy masaże, do każdego etapu przystępowałem w stu procentach sprawny. Oczywiście przy tak długiej jeździe odczuwa się skutki ogromnego wysiłku i żaden masaż ich nie usunie. Jak dojechałem na metę to czułem, że mógłbym pojechać w drugą stronę. Nie byłoby łatwo, ale dałbym radę.”
Marek Dąbrowski, 17. w klasyfikacji Dakaru:
„Tegoroczny Dakar był wyjątkowo trudny, zwłaszcza końcówka. Zwykle ostatnie etapy były luźniejsze, a w tym roku ciężko było do samego końca, jechaliśmy po wydmach, górach, w błocie. Ostatnie kilometry się dłużyły i nie mogliśmy doczekać się mety. Cały Orlen Team robi wielkie postępy, dlatego chcielibyśmy jeździć jak najwięcej. Za rok w Dakarze będziemy celować bardzo wysoko, każdy z naszej trójki myśli o okolicach pierwszej dziesiątki, czy nawet w przypadku Kuby o walce o podium.”
Nie wszyscy z zawodników Orlen Teamu wystąpili w Dakarze w roli, do której byli przyzwyczajeni. Całkiem nowe doświadczenia zbierał najmłodszy dakarowiec w zespole.
Kuba Przygoński:
„Z powodu kontuzji w tym roku wystąpiłem na Dakarze w nowej dla mnie roli dziennikarza. Obserwując rajd z tej perspektywy stwierdziłem, że praca dziennikarza czy mechanika, którzy są przy zawodnikach, to bardzo ciężkie wyzwanie. Mogłem skupić się na rzeczach, których jako zawodnik dotychczas nie dostrzegałem. Po mojej kontuzji już prawie nie ma śladu, przechodzę rehabilitację, nadgarstek już zgina się bez problemu. Za dwa tygodnie powinienem wsiąść na motocykl i jestem dobrej myśli. W marcu będę przygotowywał się do sezonu we Włoszech. Mistrzostwa Świata zaczynamy od Abu Dhabi pod koniec marca. Chcę na nowej 450-ce walczyć o podium w Mistrzostwach Świata.”
Jedynym z zawodników Orlen Team startujących w Dakarze, który nie osiągnął mety, był Rafał Sonik. Kierowca quada miał walczyć o podium i już od startu zaatakował, jednak pechowy wypadek wyeliminował go z dalszej rywalizacji.
Rafał Sonik:
„Rajd Dakar 2011 zostanie w mojej pamięci, jako przełomowy. Nie uzyskałem, a więc i nie mogłem dać radości i spełnienia czysto sportowego, jak w ostatnich rajdach. Ale doświadczyłem tego, co poczuć mogą tylko najlepsi. W walce o zwycięstwo, o zdobycie sportowego szczytu ponosimy najwyższe ryzyko. Po upadku trzeba się jednak natychmiast podnieść. I jest to możliwe. Fortuna kołem quadowym się toczy. Gdy siedziałem w helikopterze medycznym, myślałem już o następnych startach i zawodach. Jestem dumny, że startowałem, jako członek Orlen Team z Orlen i Vervą na stroju i z poczuciem, że przynależę do jednej z najlepszych drużyn, jakie startują w Dakarze. Jestem przekonany, że zwycięstwa w wielu rajdach i zdobyty w 2010 roku Puchar Świata wzmacniają pozycję Orlen Team w świecie motosportu.”
Rafał jeszcze raz opowiada o wypadku:
„Do mojego wypadku doszło na 176. kilometrze odcinka specjalnego, więc byłem już wjechany w ten etap. Przez około 15 kilometrów jechaliśmy po zacienionym zboczu góry, kręty i przyczepny odcinek. Wtedy był kawałek prostej i prawy, ślepy zakręt na grzebiecie. Był bardzo nasłoneczniony, był upał, a skutkiem tego, w samym środku drogi pojawiła się ubita glina i pył. Niezwykle ślisko, jak na lodzie. W połowie zakrętu, w środku drogi zabrało mi tylną oś, zerowa przyczepność. Bez kontroli trakcji, mechanizmu różnicowego, a z tylnym napędem i mocnym silnikiem, najbezpieczniejszą i wytrenowaną techniką jest zrobienie obrotu o 180 stopni. Wszystko byłoby OK, ale gdy sunąłem już bokiem, trafiłem w głaz, a ten wysadził mnie w powietrze. Jak krawężnik na środku drogi. Analizowałem zdjęcia, filmy i wspomnienia. Wrażenia moje były takie, że nie przestraszyłem się, ale byłem zaskoczony przeszkodą akurat w tym miejscu. Dwa czy trzy dni później, po kolejnych odcinkach i wielu kilometrach, przyszedł do mnie Rafał Marton i zaczęliśmy rozmawiać o tym głazie. Był w na tyle dziwnym miejscu, że wyjątkowo utknął w pamięci pilota polskiej ciężarówki na Dakarze.
Quad po wypadku był już niestety nie do użytku. Zniszczone wahacz, przewód hamulcowy, sworznie, zwornice - tego nie dało się naprawić na odcinku. Nie mogłem nawet liczyć na pomoc innego kierowcy, czyli na oparcie mojego quada na drugim pojeździe i podholowanie do mety jak na lawecie, ponieważ miałem wyrwane ścięgna z postawami kości w palcach. Wykluczone było trzymanie kierownicy.”
Czy widząc cały Rajd i poziom zawodników od środka, SuperSonik sądzi, że mógł wygrać tą edycję Rajdu Dakar?
„Paru zawodników, w tym Josef Machacek uważało, że mogę ten rajd wygrać. Ja, po zwycięstwie w Pucharze Świata i w rajdach, wierzę, że jestem w stanie zwyciężyć Dakar. Z drugiej strony, nie buduję w sobie takiego przekonania, gdyż ono może okazać się zgubne. Prowadzi to do podejmowania decyzji, w momencie gdy nie mamy jeszcze świadomości wygranej, a stawiamy się na granicy lub poza granicą ryzyka. Jednym z najważniejszych elementów na przyszłość dla mnie, jest aby nie uwierzyć, że mogę wygrać Dakar, aż do samej mety.
Pozdrawiam wszystkich czytelników Ścigacz.pl i dziękuję za wsparcie oraz zainteresowanie!”
|
Komentarze 1
Pokaż wszystkie komentarzeCo tu znowu robi ten wszędobylski Sonik , ktoś go zapraszał ?, po co ? , wstydu nie ma .
Odpowiedz