Rajd Dakar 2011 - Czachor w pierwszej dziesiątce!
Konsekwentna jazda równym tempem, którą jako strategię obrali polscy motocykliści z zespołu Orlen Teamu, przynosi zaskakująco dobre rezultaty
Rajd Dakar 2011 powoli staje się historią. Organizatorzy jednak dbają, by jego uczestnicy pamiętali go bardzo długo. Wczoraj, już przedostatni etap 33. edycji Dakaru należał do jednych z najdłuższych, a za sprawą ulewnych opadów deszczu, które poprzedziły start zawodników, był także bardzo trudny. Skutki nocnej nawałnicy były na tyle poważne, że władze rajdu zdecydowały o wyłączeniu dla aut 50 km odcinka trasy, gdyż był on po prostu nieprzejezdny. Najtrudniej mieli kierowcy motocykli w wersjach dwu i czterokołowych. Błoto dostawało się w najskrytsze zakamarki pojazdów, w tym także między żeberka chłodnic, co groziło nawet przegrzaniem silnika. Nikt nie chciał odpaść z rajdu na dwa dni przed jego końcem, zwłaszcza zawodnicy z czołówki, dlatego starali się oni jechać rozważnie.
Zanim przejdziemy do szczegółów odnośnie tego, co działo się na trasie XII etapu, prowadzącego z San Juan do Cordoby wspomnijmy osobę, dzięki której co roku, od 33 lat żyjemy tym niesamowitym rajdem, jakim jest Dakar. Mowa o Thierrym Sabine, który to błądząc przez kilka dni po pustyni w Libii, podczas rajdu Abidjan-Nice w 1977 r. wpadł na pomysł, iż wrażenia, jakich doświadczył – walka z bezkresnymi piaskami pustyni, siłami natury i własnymi słabościami – warto udostępnić szerszemu gronu osób. Dokładnie wczoraj minęła 25. rocznica śmierci francuskiego motocyklisty, twórcy Rajdu Dakar (wówczas Rajdu Paryż-Dakar – przypomn. red.). 14. stycznia 1986 r., podczas 8. edycji najtrudniejszego na świecie pustynnego maratonu Thierry Sabine zginął w katastrofie helikoptera, który rozbił się na terenie Republiki Mali.
Wczoraj na trasę wyjątkowo jako pierwsze wyjechały ciężarówki, których pozostało już zaledwie 36 z 67, które stanęły na starcie. Ich odcinek specjalny był jednak o połowę krótszy od pozostałych uczestników rajdu i wynosił 266 km. Polska załoga MANa w barwach Team Speed Factory pokonała ten dystans równym tempem, wystrzegając się poważniejszych błędów. Celem Grzegorza Barana i Rafała Martona jest dotarcie do mety w Buenos Aires i na tym głównie się skupiają. Nasi jedyni reprezentanci w tej klasie wywalczyli wczoraj 20. miejsce i utrzymali się na 25. lokacie w klasyfikacji generalnej.
„Dziś rano była straszna pogoda. Kiedy o 4:30 wyjechaliśmy z biwaku przez całą dojazdówkę lało i była burza. Startowaliśmy o 8:30 w równie nieciekawych warunkach. Na odcinku trzeba było bardzo uważać. Przez około 10-- 15 kilometrów jechaliśmy w błocie, koleinach i kałużach. Widzieliśmy sporo potencjalnych pułapek. W jednej z nich zakopała się Tatra. My tę przeszkodę, tak jak i reszta aut, ominęliśmy lewą stroną. Później wjechaliśmy na bardzo szybkie fragmenty, a sam koniec przypominał trasy WRC - kręte, górskie, szutrowe. Podróżowaliśmy bez przygód, więc kolejny dzień zaliczamy do udanych. Wcześniej skończyliśmy, mamy sporo wolnego czasu, przejrzymy samochód i przygotujemy do sobotniej jazdy. Przed nami już tylko jeden etap i wiemy, że jest łatwy, ale ucieszymy się dopiero w pięknym Buenos. Nasze marzenia o mecie są coraz bardziej realne.” – opowiada Rafał Marton.
Sytuacja załogi polskiej ciężarówki była klarowna od kilku dni, w przeciwieństwie do kierowcy jedynego quada z białą-czerwoną flagą. Łukasz Łaskawiec w początkowych etapach rajdu nienajlepiej radził sobie z przygotowaną przez organizatorów trasą, ale później wziął się do ciężkiej pracy i sukcesywnie odrabiał stracone minut. Czwartek był dla niego wyjątkowym dniem, który z pewnością na długo utkwi w jego pamięci. Złożyły się na to dwa zdarzenia – pierwszym był epizod z Nasserem Al-Attiyah, który Łukasz opisuje na swoim blogu.
„Podczas neutralizacji między dwoma odcinkami OSu – około 160 km – zauważyłem brak powietrza w obu tylnych kołach. Jedno koło udało mi się naprawić, z drugiego cały czas schodziło powietrze. Po naprawie kapci miałem jeszcze 30 km do kolejnego startu. Cały czas jechałem za Tuaregiem 302, którego kierowcą jest Katarczyk – ciężko wymówić jego nazwisko, a co dopiero napisać, to sobie odpuszczam. W pewnym momencie kiwnął do mnie, żebym podjechał obok niego. Gdy już jechaliśmy obok siebie dał mi batonik! Nie wiedziałem, o co chodzi. Pierwszy raz coś takiego mnie spotkało, byłem bardzo zaskoczony – to było sympatyczne.”
Później nastąpiła nieoczekiwana zmiana pozycji w klasyfikacji generalnej, po tym jak z rajdu odpadł team partner Łukasza, Josef Machacek. Wówczas Łoker z szóstej lokaty awansował na czwartą, z dużą szansą na podium. Poczynaniom polskiego debiutanta przyglądaliśmy się z ogromnym zaciekawieniem i lekkim podenerwowaniem. 20-letni Mistrz Europy rajdów Baja prowadził zaciętą walkę z Christophem Declerckiem. Aby odebrać francuskiemu kierowcy Polarisa trzecie miejsce Łaskawiec potrzebował tylko 48 sekund. Jednak zwycięsko z tego pojedynku wyszedł Declerck, który notabene był wczoraj najszybszy. 20-latek spod Olkusza przyjechał na metę trzeci, 2’32’’ za rywalem z Francji i 14 sekund za Halpernem. Dziś, choć nie będzie to łatwy odcinek do odrabiania strat, Łukasz Łaskawiec ma 181 km, by wyprzedzić Declercka o dzielące go od brązowego medalu 3’19’’.
Konsekwentna jazda równym tempem, którą jako strategię obrali polscy motocykliści z zespołu Orlen Teamu, przynosi zaskakująco dobre rezultaty. Jacek Czachor oraz Marek Dąbrowski – wczoraj na mecie odpowiednio na miejscu 16., i 25. – po raz kolejny awansowali w tabeli klasyfikacji generalnej. Kapitan Orlen Teamu zamyka obecnie pierwszą dziesiątkę, a jego kolega dosiadający większego KTMa plasuję się na 16. pozycji. Jeśli polscy motocykliści utrzymają swoje lokaty, to będzie to jeden z lepszych wyników, które udało im się zdobyć przez 11 lat startów w tych zawodach.
„Przez pierwsze 150 kilometrów było bardzo dużo mokrego piasku i krzaków. Wyrywało mi kierownicę i ciężko się jechało. Później zaczęła się szybka część, niestety z dużą liczbą kałuż i błota. Ostatnie 200 kilometrów już oszczędzałem motocykl i starałem się jechać z głową.” – opowiadał Jacek Czachor.
„Na początku wpadłem w błoto przy dużej prędkości. Ślizgałem się, byłem cały umorusany, nie widziałem nic przez gogle. Później nawinął mi się drut i nie mogłem go rozplątać. Miałem też dobicie w fesz-feszu, które skrzywiło mi koło i motocykl zaczął mi wibrować. To był ciężki dzień.” – komentował Marek Dąbrowski.
Z zaciekawieniem spoglądaliśmy też na wyniki czołówki motocyklistów, przede wszystkim na rywalizację obrońcy tytułu z przed roku, Cyrila Despres z liderem tabeli, Marciem Comą. Francuz od pierwszych kilometrów starał się odjechać Katalończykowi i odrobić 16 minut, które do niego tracił. Despres jechał świetnie – był pierwszy na wszystkich punktach kontroli czasu, ale Coma kontrolował sytuację i nie pozwolił uciec kierowcy zespołu Red Bull KTM dalej niż 2 minuty. Pod koniec odcinka specjalnego mieszkaniec Andory nieco zwolnił, co bezlitośnie wykorzystał jego rywal. Trzeci do Cordoby dojechał Helder Rodrigues, ale przewaga nad czwartym wczoraj Francisco Lopezem była zbyt mała, by odebrać mu trzecią lokatę.
Wszystko wskazuje na to, że czwartkowa awaria Touarega Carlosa Sainza przesądziła o układzie czołowych miejsc w samochodowej generalce tegorocznego Dakaru. El Matador”, co prawda nie poddał się i był wczoraj pierwszy wśród kierowców aut terenowych, ale nie odrobił ogromnej starty do drugiego w generalce i na mecie 12. etapu Giniela De Villiers, a tym bardziej do lidera tabeli – Nassera Al-Attiyah. Katarczyk czuł ogromny ciężar presji, jaka ciążyła na jego barkach, dlatego jechał bardzo ostrożnie, zdobywając tym samym trzecią pozycję na mecie. Dzień znakomicie rozpoczął Peterhansel, który na pierwszych waypointach dyktował tempo jazdy pozostałym kierowcom terenówek. Jednak nie byłby on sobą, gdyby nie złapał kacia, co oczywiście się wydarzyło. Najbardziej utytułowany zawodnik Rajdów Dakar ostatecznie był czwarty i marzenia o podium prysły jak bańka mydlana.
Na szczęście żadnych poważnych problemów nie miał Krzysztof Hołowczyc. Na początku OSu kapryśne BMW sygnalizowało przegrzewający się silnik, ale kłopoty te zniknęły i polsko-belgijski duet mógł przyśpieszyć. Dwunasty dzień ciężkiej walki z trasą tegorocznego Rajdu Dakar Hołek ukończył na 5. miejscu, nieco zwiększając przewagę nad 6. Markiem Millerem.
„To był bardzo trudny OS, organizatorzy chcą nam do samego końca udowodnić, że rajd Dakar jest najtrudniejszy. Mieliśmy trochę kłopotów na początku odcinka z przegrzewaniem się silnika. Później, gdy wjechaliśmy na znane mi z rajdów WRC bardziej techniczne partie trasy przyśpieszyliśmy. Trochę odrobiliśmy, ale bardziej chcieliśmy czysto przejechać do mety. W naszej sytuacji nie ma możliwości ani zaatakować poprzedzającego nas zawodnika, ani zagrożenia z tyłu. Jutro ostatni dzień. Wierzę, że mechanicy uporają się z przegrzewaniem silnika i będziemy na mecie w Buenos.” – powiedział Krzysztof Hołowczyc.
Dziś ostatni etap 33. edycji największego na świecie i zarazem najtrudniejszego offroadowego maratonu. Teoretycznie, to ostatnia szansa dla zawodników, aby zmienić układ klasyfikacji końcowej, ale to teoria. Odcinek specjalny liczy 181 km dość prostej trasy, na której ciężko będzie odrobić nawet najmniejsze straty. Jednak wierzymy, że wczorajszy etap nie był ostatnim, na którym mogliśmy oglądać rywalizację wśród zawodników. Trzymamy mocno kciuki za Łukasza Łaskawca, który ma szanse powtórzenia wyniku Rafała Sonika sprzed dwóch lat, kiedy to w swoim dakarowym debiucie, zdobył dla Polski brązowy medal.
Motocykle | Quady |
1. Marc Coma | 1. Alejandro Patronelli |
2. Cyril Despres (+00:16:36) | 2. Sebastian Halpern (00:58:18) |
3. Francisco Lopez Contardo (+00:59:27) | 3. Christophe Declerck (+06:21:32) |
10. Jacek Czachor (+06:11:19) | 4. Łukasz Łaskawiec (+06:24:51) |
16. Marek Dąbrowski (+07:23:07) | |
Samochody terenowe | Ciężarówki |
1. Nasser Al-Attiyah | 1. Vladimir Chagin |
2. Giniel De Villiers (+00:48:21) | 2. Firdaus Kabirov (+00:31:19) |
3. Carlos Sainz (+01:21:16) | 3. Eduard Nikolaev (+03:15:45) |
5. Krzysztof Hołowczyc (+04:10:34) | 25. Grzegorz Baran (+04:17:47) |
Fot. www.dakar.com
|
Komentarze 2
Pokaż wszystkie komentarzeNie rozumiem dlaczego na portalu motocyklowym 70% w newsie jest o samochodach.
OdpowiedzNie wszyscy są zamknięci na jedną klasę, jak ty. Mi się podoba, że nie muszę odwiedzać kilku stron, by dowiedzieć się jak poszło polakom startującym w tym rajdzie. Dla mnie niezrozumiałe byłyby relacje tylko motocyklowe, ale jedni lubią ogórki, drudzy ogrodnika córki
OdpowiedzNie rozumiem dlaczego na portalu motocyklowym 70% w newsie jest o samochodach.
Odpowiedz