Testy przed sezonem MotoGP 2025. Co po nich wiemy?
Wszystko na czerwone? Tak przynajmniej uważa Marc Marquez, ale czy po pierwszych testach MotoGP przed sezonem 2025 faktycznie wszystko wskazuje na to, że Ducati zdominuje przyszłoroczną rywalizację? Mick zwraca uwagę na kilka smaczków.
Kurz ledwie opadł po sensacyjnym zwycięstwie Jorge Martina w walce o mistrzowski tytuł, a niecałe dwa dni później zawodnicy ponownie pojawili się na torze w Barcelonie, tym razem oficjalnie zaczynając sezon 2025.
Dla wielu będzie to całkowicie nowe rozdanie, ale czy zmieni się najważniejsze; nieprzerwana dominacja zawodników dosiadających motocykli marki Ducati? Kilku z nich mocno na to liczy i zrobi wszystko, aby tak się właśnie stało.
W sezonie 2024 tylko jeden wyścig główny, w teksańskim Austin, padł łupem kogoś innego niż zawodnika dosiadającego modelu Desmosedici. Jak będzie w przyszłym roku? Zacznijmy od głównych zainteresowanych, czyli właśnie Ducati.
Todo el Rojo, czyli wszystko na czerwone
Garaż fabrycznej ekipy marki z Bolonii czeka prawdziwe trzęsienie ziemi. Pokonany w walce o tytuł drugiego wicemistrza Enea Bastianini musiał zrobić miejsce temu, kto finalnie wyszedł górą z tego właśnie pojedynku, choć długofalowo gra o zupełnie inną stawkę.
Marc Marquez w sezonie 2024 postawił wszystko na satelicką ekipę Fausto Gresiniego i dosiadając Desmosedici w specyfikacji 2023 był w stanie nie tylko sięgnąć po trzecie miejsce w generalce i pojedyncze zwycięstwa, ale także przez pewien czas poważnie liczyć się w walce o tytuł.
Jego odważny zakład i odejście od ekipy Repsol Honda opłaciły się, bo Ducati nie miało ostatecznie wyjścia i musiało wręcz ściągnąć go do swojej fabrycznej ekipy, rozstając się jednocześnie z tym, kto sięgnął w tym roku po tytuł, czyli Jorge Martinem.
W sezonie 2025 Marquez znów idzie "all in" i jak sam mówi, "stawia wszystko na czerwone". W Barcelonie Hiszpan nie tylko zadebiutował w fabrycznym zespole (choć nie do końca w jego oficjalnych barwach), ale też przeskoczył z Desmosedici GP23 od razu na model GP25.
Trzeba przyznać, że nie była to przesiadka równie spektakularna, co ta sprzed 12 miesięcy (szczególnie w obliczu dużo większych oczekiwań), bo sześciokrotny mistrz MotoGP zakończył testy z "dopiero" czwartym czasem - do tego wykręconym na koniec dnia na wersji GP24 - i całkiem sporą stratą do nowego team-partnera, Pecco Bagnaii.
Znacznie ciekawsze od tego, co widać było na tabeli wyników, było jednak to, co obaj zawodnicy mówili po testach. Bagnaia, który zakończył je z trzecim czasem, przyznał, że wersja GP25 ustępuje modelowi GP24 jeśli chodzi o hamowania, a to właśnie one są jego najmocniejszym atutem.
Zarówno Bagnaia, jak i Marquez, podkreślali jednak, że choć ich style jazdy mocno się od siebie różnią, a nowy motocykl wymaga jeszcze trochę pracy, to ich wskazówki dla inżynierów były bardzo podobne i spójne ze sobą.
Tak naprawdę to fakt ten kłóci się bardzo mocno z główną tezą tego artykułu; jeśli już, to przewaga Ducati powinna przy takim duecie nie stopnieć, a zwiększyć się jeszcze bardziej.
Zostańmy jednak jeszcze na chwilę przy Marquezie. Jego całkowicie czerwone barwy i hasło "wszystko na czerwone" nie wynikają tylko z chęci zrobienia sobie dobrego PR-u, ale ciężkich negocjacji, które toczą się za kulisami. Osobistym, bardzo bliskim i ważnym sponsorem Hiszpana jest Red Bull, z kolei oficjalnym sponsorem fabrycznego zespołu Ducati jest konkurencyjny Monster. Ciekawe, jak zakończy się ta batalia.
Wróćmy jednak do przewagi Ducati. Na pewno stopnieje ona pod innym względem, bowiem zawodników dosiadających najnowszej wersji motocykla - tym razem GP25 - będzie już nie czterech, a trzech. Trzeciej maszyny dosiądzie Fabio Di Giannantonio, który był co prawda obecny w Barcelonie, ale nie mógł wziąć udziału w testach z powodu kontuzji i niedawnej operacji barku.
Jego kolegą w zespole Valentino Rossiego będzie Franco Morbidelli, który co prawda zmienia garaż, ale nie maszynę. Włoch dosiadał w tym roku najnowszej wersji Desmosedici, ale w przyszłym roku straci ten przywilej, czyli… zostanie na modelu GP24. To moim zdaniem dobry ruch. Franky nie błyszczał, ale miał też za sobą trudną zimę i poważną kontuzję. Dodatkowy czas na GP24 może mu tylko pomóc.
Zawodnikiem, który może skorzystać na przesiadce z GP23 na GP24 będzie z kolei Alex Marquez, który zostaje w zespole Gresiniego. To on był najszybszy podczas wtorkowych testów, choć po drodze zaliczył wywrotkę. Ciekawe, jakie postępy zrobi w przyszłym roku. Naciskać spróbuje go młody Fermin Aldeguer, który zajmie miejsce Marca Marqueza i będzie dosiadał motocykla w rocznej specyfikacji.
Przewaga liczebna Ducati będzie w sezonie 2025 mniejsza niż w tegorocznym, ale pod względem jakości swoich zawodników Włosi na pewno nie mogą narzekać. Pytanie, czy w parze z nią pójdzie adekwatna praca inżynierów, bo z pierwszych wypowiedzi można wywnioskować, przez różnica pomiędzy modelem 2025 (a przynajmniej jego pierwszą wersją) a 2024 jest zdecydowanie mniejsza niż rok temu pomiędzy 2024 a 2023.
Nowe rozdanie w Aprilii
Pamiętacie ten moment, kiedy rok temu - swoich pierwszych okrążeniach na Ducati Gresiniego w Walencji - Marc Marquez zdjął w garażu kask i z szerokim uśmiechem zaczął opowiadać swojemu nowemu szefowi mechaników o swoich pierwszych wrażeniach?
Oczywiście, że pamiętacie, bo te obrazki były w mediach wałkowane tak często, że trudno o nich zapomnieć do dzisiaj. Na pewno w pamięci miał je także Jorge Martin, gdy kamery weszły za nim do garażu Aprilii po jego pierwszej sesji na RS-GP.
Świeżo upieczony mistrz świata uśmiechał się szeroko i machał do obiektywu, i choć ewidentnie było to zagranie "pod publiczkę", -to jednak Hiszpan ma powody do zadowolenia. Jak powiedział swojemu szefowi mechaników - który razem z nim przeszedł do Aprilii z Prima Pramac Racing - RS-GP bardzo dobrze składa się w zakręty.
To plus, ale są też minusy. Motocykl bardzo ochoczo, zbyt ochoczo, szedł na koło na wyjściu z zakrętu, co było widać aż za dobrze podczas telewizyjnej relacji z testów. Czy to kwestia aerodynamiki, elektroniki czy geometrii? Trudno powiedzieć, ale na pewno w Noale będą nad tym intensywnie pracować.
Innym aspektem, nad którym będą musieli skupić się inżynierowie, są starty. Maverick Vinales, który po odejściu z Aprilii dołączył we wtorek do ekipy Tech 3 KTM, zachwalał ten aspekt modelu RC16. Z drugiej strony nie jest tajemnicą, że Vinales praktycznie przez całą karierę miał problemy właśnie ze startami, więc być może nie będzie to miało aż takiego wpływu na Martina.
Nowy mistrz świata zadebiutował w nowych barwach z impetem, choć z pewnością nie takim, na jaki liczył, zaliczając wywrotkę w piątym zakręcie, gdy jechał "trochę za wolno" za swoim przyjacielem, debiutującym w roli kierowcy testowego Hondy Aleixem Espargaro.
Także pod względem czasów okrążeń dzień nie wyglądał spektakularnie zarówno dla Martina, jak i jego nowego team-partnera, Marco Bezzechiego.
Sezon 2025 będzie jednak dla Aprilii nowym rozdaniem nie tylko ze względu na zmianę zawodników. Do zespołu dołączył bowiem nowy szef techniczny, Fabiano Sterlacchini, który wcześniej przeszedł z Ducati do KTMa. Czy Włoch pomoże marce z Noale zbliżyć się do rywali z Bolonii?
Pracowity KTM
Intensywne testy ma za sobą austriacki KTM, w którego barwach - w zespole Tech 3 - debiutowali w Barcelonie Maverick Vinales i Enea Bastianini. Włoch zrobił to spektakularnie, choć niestety z tego samego powodu, co Martin. Po jego wywrotce na wejściu w piąty zakręt jego RC16 nadawało się tylko do śmieci. O tyle dobrze, że Bestia dosiadał wówczas wersji 2024, a nie 2025.
Odpowiedzialność za testy nowych części spoczywała bowiem na Bradzie Binderze i jego nowym koledze zespołowym, Pedro Acoście. Duet ten sprawdzał nie tylko masę nowych części, ale także bardzo ciekawe, minimalistyczne owiewki.
Za kulisami prac doglądał nowy manager ekipy, Aki Ajo, który zastąpił zwolnionego Francesco Guidottiego. Co prawda obecność Fina nie powinna mieć specjalnego wpływu na stronę techniczną, ale już na procesy wewnątrz zespołu na pewno tak. Tym bardziej, że Aki pracował w Moto2 i Moto3 zarówno z Binderem, jaki i Acostą.
Znacznie ciekawsze będą moim zdaniem wydarzenia od strony technicznej. Po odejściu Sterlacchniego dział techniczny nie będzie miał bowiem wyraźnego lidera, choć nadal kluczową postacią będzie Sebastian Riesse.
Takie bezkrólewie, choć bardziej od strony managerskiej, nie wyszło na dobre Suzuki, gdy odejść do F1 postanowił Davide Brivio. Jak poradzi sobie z tym KTM, który na dodatek jest trapiony problemami budżetowymi wynikającymi ze spadku sprzedaży? Zobaczymy.
"All in Blue"?
Tak jak Marquez wchodzi cały w czerwone, tak Yamaha wchodzi all in w swój charakterystyczny błękit, zatrudniając zarówno drugą ekipę, Pramac Racing - z doświadczonymi Jackiem Millerem i Miguelem Oliveirą, jak i nowego kierowcę testowego Augusto Fernandeza, który wystartuje w przyszłym roku w aż sześciu wyścigach z dziką kartą.
Póki co Fabio Quartararo i Alex Rins wciąż czekają na nowy silnik w specyfikacji V4, ale zanim on zadebiutuje, japońscy inżynierowie nie próżnują. W Barcelonie Francuz i Hiszpan dostali do swojej dyspozycji sporo nowych części i wydawali się bardzo zadowoleni. Co więcej, były mistrz MotoGP wykręcił też drugi najlepszy czas testów.
Czy to realny skok formy, czy klasyczna dla Yamahy świetna dyspozycja podczas testów? Czas pokaże. Póki co zawodnicy Pramac Racing testowali w Hiszpanii model 2024 i po prostu zbierali doświadczenie (bez rewelacyjnych czasów), podczas gdy Pramac i Yamaha dogadali się także na wspólne wystawianie własnego zespołu w Moto2. Czy będzie to wreszcie ogniwo, którego brakowało, jeśli chodzi o młodych riderów?
Co z tą Hondą?
Bardzo dużo działo się także w garażach zespołów Hondy, ale nie do końca wiele z tego wynika. W roli kierowcy testowego zadebiutował Aleix Espargaro, podczas gdy za kulisami dane analizował także Takaaki Nakagami. Spodziewamy się, że Aleixa przynajmniej kilka razy zobaczymy za rok z dzikimi kartami.
Póki co nowymi częściami zostali zarzuceni zawodnicy fabrycznej ekipy, Luca Marini i Joan Mir, ale choć ten pierwszy cały czas wydaje się robić dobrą minę do złej gry, to Hiszpan kompletnie nie gryzie się już w język i mówi wprost o swojej frustracji.
Czy jej rozwiązaniem okaże się Romano Albesiano? W Barcelonie Włoch - przez lata szef techniczny Aprilii, a wcześniej inżynier Ducati, zadebiutował w roli szefa technicznego HRC. Jego doskonałe relacje z Espargaro mogą być kluczowe, tym bardziej, że Honda zamierza znacznie mocniej postawić na Europę; zarówno jeśli chodzi o personel, jak i części oraz podwykonawców. Czy to wystarczy? Póki co RC213V nadal jest daleko, daleko w tyle.
Pierwsze testy w Barcelonie przyniosły pierwsze, choć jeszcze nieco mgliste wnioski. Na kolejne musimy poczekać aż do lutego, gdy stawka wróci do padoku na oficjalne testy w Malezji. Kto najlepiej wykona pracę domową? Czy Ducati nadal będzie rozdawać karty? Jak myślicie?
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze