tr?id=505297656647165&ev=PageView&noscript=1 WorldSBK 2024. Najwięksi wygrani i przegrani oraz polskie akcenty
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
motul belka 950
NAS Analytics TAG
motul belka 420
NAS Analytics TAG

WorldSBK 2024. Najwięksi wygrani i przegrani oraz polskie akcenty

Autor: Mick Fiałkowski 2024.10.23, 19:57 Drukuj

Toprak Razgatlioglu całkowicie zdominował tegoroczną rywalizację, ale tempo Turka nie było jedyną niespodzianką tego sezonu w WorldSBK. Co jeszcze zrobiło na nas największe wrażenie?

Najwięksi wygrani WorldSBK 2024 

Oczywiście największym wygranym sezonu jest Toprak, który podjął odważną decyzję o odejściu z Yamahy i przesiadce na BMW, które rok temu wcale nie było najlepszą konstrukcją w stawce. Jego odwaga popłaciła, bo na modelu M1000RR odnalazł się jak ryba w wodzie i zdominował tegoroczne zmagania. 

NAS Analytics TAG

Nie byłoby to jednak możliwe, gdyby nie duże zmiany w samym BMW. Niemcy wreszcie otworzyli się na feedback i odważyli się zaufać zawodnikowi, nad którego ściągnięciem w swoje szeregi tak ciężko pracowali. W poprzednim latach bywało z tym różnie, ale w sezonie cały pakiet pracował w perfekcyjnej symbiozie, czego efekty widać było na torze.

Przyznam szczerze, że nie spodziewałem się nie tylko aż takiej dominacji, ale i tytułu w ogóle, ale zdanie zmieniłem podczas rundy w Barcelonie. To właśnie długie zakręty katalońskiego toru były dla BMW bardzo problematyczne w poprzednich sezonach, ale tym razem ekipa i zawodnik byli w stanie znaleźć odpowiedni setup i zdominować rundę. Jeśli udało się im tam, należało się spodziewać, że uda się wszędzie.

Jedynym znakiem zapytania na tym etapie były już tylko silniki i ograniczenie ich ilości, co faktycznie było nieco stresującą dla inżynierów kwestią. Do tego stopnia, że kiedy Toprak opuścił rundę na Cremonie z powodu kontuzji, BMW wystawiło zastępcę tylko po to, aby założył nowy silnik i wystartował za to karnie z końca stawki.

Znając jednak Niemców można podejrzewać, że w przyszłym roku i te problemy przejdą do historii, dlatego w 2025 dominacja Topraka może być jeszcze większa.

Warto jednak zwrócić uwagę, że ten "turecki przypływ" podniósł także inne łodzie w porcie spod znaku BMW. Lepsze tempo pokazał zarówno Michael van den Mark, jak i zawodnicy ekipy Bonovo, dlatego trzeba przyznać, że największym wygranym jest nie tyle Toprak, co właśnie całe BMW. Dobra robota, choć trzeba pamiętać, że w klasyfikacji producentów tytuł zgarnęło Ducati.

Jest jednak pewne "ale"…

Nie byłbym jednak sobą, gdybym nie wypunktował jednego, moim zdaniem wielkiego minusa. Nie dotyczy on typowo sezonu 2024, a 2025, choć decyzja, którą mam na myśli, zapadła kilka miesięcy temu. 

Chodzi mi oczywiście o zakończenie współpracy z zespołem Bonovo i utratą dwóch motocykli w stawce, co moim zdaniem jest bardzo krótkowzroczną decyzją. Dlaczego?

Spójrzcie na taką - co prawda czysto hipotetyczną, ale jednak - sytuację. Gdyby rok temu do pucharu Red Bull Rookies nie dostał się Milan Pawelec, ten zdolny nastolatek pewnie nadal startowałby w sezonie 2024 na M1000RR. Gdyby zrobił krok w kierunku np. IDM Superbike i pokazał tam konkurencyjne tempo, licząc na awans do WorldSBK dzisiaj trafiłby na ścianę, bo BMW nie bardzo miałoby co zrobić z takim talentem.

Oczywiście priorytetem dla fabrycznego zespołu ROKiT są sprawdzeni i doświadczeni zawodnicy, ale bez drugiej ekipy BMW wypuszcza moim zdaniem ze swoich rąk potencjalnie kilku takich przysłowiowych "Pawelców"; młodych, zdolnych zawodników, którzy poważnie myślą o wyścigach Superbike i mogą być przyszłością marki.

Ciekawe, jak Niemcy podejdą do tematu długofalowo, bo przecież nie jest tajemnicą, że podobno ostrzą sobie zęby na debiut w MotoGP w 2027 roku. Czy to możliwe, że mogliby odejść z WorldSBK razem z Toprakiem, jednocześnie rezygnując z promocji modelu M1000RR poprzez wyścigi Superbike’ów i skupiając się na MotoGP?

Patrząc na to, ile modeli M i S jeździ amatorsko i półprofesjonalnie po torach podczas track dayów i różnych serii mistrzowskich (z polskim pucharem BMW M Cup włącznie), aż trudno sobie to wyobrazić, ale może właśnie pożegnanie z Bonovo to pierwszy krok w tym kierunku?

Mistrzowie pokonani

Nie chcę zanudzać Was liczbami i statystykami, ale wszyscy wiemy doskonale, że ostatnie lata upłynęły pod znakiem dominacji Ducati i modelu Panigale V4, zresztą nie tylko w mistrzostwach świata, ale również w takich seriach jak mistrzostwa Włoch czy Wielkiej Brytanii. 

W tym roku sytuacja uległa jednak zmianie, a wszystko to w dużej mierze dzięki zmianom przepisów. Dominujący w WorldSBK Alvaro Bautista został dociążony siedmioma kilogramami, przez co nie był już w stanie zakładać miękkiej tylnej opony wtedy, kiedy inni musieli korzystać z twardszej, pośredniej mieszanki.

Dodatkowe kilogramy pozbawiały opon żywotności, którą lżejszy wcześniej Bautista był w stanie generować, a to pozbawiło go jego asa w rękawie.

Do tego stopnia, że Hiszpan przegrał nie tylko z Toprakiem, ale także zespołowym kolegą, debiutantem Nicolo Bulegą. Niewiele zresztą brakowało, a Alvaro w ogóle straciłby z tego powodu posadę.

Ducati stwierdziło bowiem podobno, że płacenie Hiszpanowi siedmiocyfrowej pensji nie ma już sensu i na rok 2025 zaproponowało kontrakt mniejszy o jedno zero.

Bautista wciąż jest głodny sukcesu, dlatego zgodził się na nieco uwłaczające dla mistrza świata warunki, a z drugiej strony Ducati nie bardzo miało alternatywę. Włosi chcieli podobno awansować na jego miejsce swojego mistrza Supersportów, Adriana Huertasa, ale bez zmiany przepisów musieliby go podobnie dociążać. Huertas w przyszłym roku wystartuje więc w MŚ Moto2.

Choć Ducati kończy sezon na tarczy, to jednak trzeba ukłonić się ich tegorocznemu zawodnikowi numer jeden. Nicolo Bulega ma za sobą obiecujące początki w Moto3, gdzie był nazywany "nowym Rossim", a następnie brutalną lekcję życia w Moto2, po której jego dalsza kariera wisiała na włosku.

Bulega był jednak w stanie odnaleźć się na nowo w padoku WorldSBK i jako mistrz Supersportów do samego końca walczył o tytuł w debiucie, ustępując co prawda Toprakowi, ale pokonując dosiadającego identycznej maszyny Bautistę. Wielki szacun!

Nie on jeden błyszczał zresztą za sterami Panigale. Fantastyczne wyniki pokazał ostatecznie piąty w tabeli Danilo Petrucci, który został jednym z niewielu zawodników, którzy mogą pochwalić się zwycięstwem w wyścigu MotoGP i World Superbike.

Włoch zakończył sezon w barwach ekipy Barni na genialnym, piątym miejscu. Trzeba przy tym pamiętać, że w połowie roku niemal przeszedł na drugą stronę tęczy po groźnym wypadku na crossówce. Co za gość!

Z dobrej strony pokazał się także wracający po czteroletniej, dopingowej banicji Andrea Iannone, który wrócił na tor z tą samą, zawadiacką pewnością siebie, ale jednocześnie nieco większą dawką życiowej pokory. Ciekawe, co pokaże za rok.

(Wcale Nie Tak) Zielono Mi…

Co prawda Kawasaki łapało w World Superbike coraz większą zadyszkę już od jakiegoś czasu, ale forma "zielonych" po utracie Jonathana Rea była przed sezonem 2024 chyba największą zagadką w stawce. Na miejsce Irlandczyka, który postanowił wskoczyć na siedzenie zwolnione w Yamasze przez Topraka, wskoczył młody Axel Bassani, nieco niedoceniany w strukturach Ducati. 

Liderem Kawasaki miał być tym razem Alex Lowes. Trzeba przyznać, że Brytyjczyk świetnie odnalazł się w tej roli i zakończył sezon na wysokim, czwartym miejscu w tabeli, tylko nieznacznie ustępując Bautiście. Z drugiej strony po mocnym początku i dwóch wygranych w Australii, później nie było już w jego wykonaniu równie szybko.

Na ile nie dowiózł zawodnik, a na ile producent, który jedną nogą szykował się już do pożegnania z WorldSBK? Trudno powiedzieć, ale mam wrażenie, że Alex zrobił co mógł. Tym bardziej, że Bassani był w tabeli dopiero 14. i ani razu nie stanął na podium.

Tymczasem Kawasaki kończy swoją przygodę z WorldSBK na trzecim miejscu w klasyfikacji producentów, choć z dorobkiem punktowym o niemal połowę mniejszym niż BMW i tylko nieznacznie przed Yamahą.

Ryzyko nie zawsze popłaca…

Przekonał się o tym sześciokrotny mistrz serii World Superbike, Jonathan Rea, który zastąpił konkurencyjne mimo wszystko ZX10R maszyną, na której kompletnie nie mógł się odnaleźć. Nie on jedyny. 

Co prawda jego zespołowy kolega, Andrea Locatelli, trzy razy stawał na podium i zgromadził niemal dwa razy więcej punktów niż Rea, ale nawet on był cieniem samego siebie z sezonu 2023. Wtedy Loca zakończył rok na czwartym miejscu w tabeli. W tym sezonie był dopiero ósmy.

Ciężko się na to patrzy, ale Yamaha, która jeszcze do niedawna królowała zarówno w MotoGP, jak i w wielu seriach Superbike, coraz mocniej zostaje w tyle. Jonathanowi nie przypasowała jednak wybitnie, bo w tabeli pokonał go nawet mistrz Moto2 Remy Gardner z satelickiej ekipy GRT. Czy jest szansa, że w przyszłym roku coś się zmieni? Póki co Rea to na pewno największy przegrany tego sezonu.

Honda szuka drogi

Zawsze może być jednak gorzej, o czym przekonali się zawodnicy Hondy. Trzeba przyznać, że japońska marka pracuje imponująco ciężko, zarówno w World Superbike, jak i w wielu seriach krajowych, w których zapewnia lokalnym zespołom bezprecedensowe wsparcie.

Najlepszym przykładem niech będzie zresztą zespół Wójcik Racing Team z FIM EWC, który otrzymał z Japonii wsparcie, o jakim w poprzednich latach mógł tylko pomarzyć. Podobnie jest np. z ekipą Laglisse w mistrzostwach Hiszpanii.

Zresztą także patrząc na to, co dzieje w MotoGP nie ma wątpliwości, że Honda robi absolutnie wszystko i podchodzi do tematu bardzo poważnie, ponieważ chce wrócić na szczyt. Sęk w tym, że Japończycy wciąż nie są w stanie dojść do źródła swoich problemów, zarówno jeśli chodzi o RC213CV, jak CBR-kę. 

Honda w specyfikacji Superbike oddaje moc niesamowicie płynnie na pierwszych trzech biegach, ale brakuje jej mocy maksymalnej, co chyba najlepiej było widać podczas tegorocznych wyścigów Tourist Trophy na wyspie Man. Prowadzenie, choć imponujące, także pozostawia jeszcze nieco do życzenia, jeśli chodzi o tempo na poziomie MŚ.

Efektem w WorldSBK był bardzo trudny sezon, który dla Ikera Lecuony i Xaviego Vierge upłynął pod znakiem testów masy części, ale także licznych wywrotek i kontuzji. Miejmy nadzieję, że wszystkim zaangażowanym w ten projekt wystarczy cierpliwości, bo potencjał jest ogromny. Potrzeba "tylko" tej przysłowiowej kroki nad "i".

Wydaje mi się jednak, że przy tak dużym poziomie zaangażowania Honda może w każdej chwili zrobić dokładnie to samo, co BMW w tym sezonie, czyli niemal z dnia na dzień odpalić wrotki i zacząć wygrywać. Oczywiście "z dnia na dzień" to duży skrót, bo ogrom pracy za kulisami robi wrażenie i musi wreszcie przynieść efekty. Prędzej lub później…

"Nasze" Supersporty, czyli co u Piotrka Biesiekirskiego?

Bardzo ciekawie i różnorodnie zrobiło nam się w tym roku w kategorii Supersport i choć finalnie sezon zdominował "na papierze" Adrian Huertas, to jednak w wielu wyścigach wcale nie miał on łatwego zadania. 

Szczerze mówiąc rzadko zwracałem jednak uwagę na to, co działo się na czele stawki, bo znacznie bardziej absorbował mnie polski wątek. Po kilku latach przerwy w stawce znów mieliśmy Polaka i to z dużym potencjałem.

Po kilku sezonach w klasie Moto2 Piotr Biesiekirski świetnie odnalazł się na Panigale V2, a do tego trafił do ekipy, która ma na swoim koncie tytuł w klasie Superbike i walkę w czołówce w kategorii Supersport.

Efektem była regularna walka o miejsca w punktowanej, czołowej piętnastce i choć dla Piotrka sezon rozpoczął i zakończył się bardzo pechowo (bo 23-latek nie wystartował w pierwszej i ostatniej rundzie) to jednak można z ręką na sercu powiedzieć, że był to dla niego naprawdę dobry rok.

Jednocześnie ten sezon uświadomił wielu z nas, jak trudnym zadaniem są starty w Supersportach. Chociażby z powodu bardzo ograniczonego czasu na torze w trakcie weekendu. Jestem jednak pewien, że doświadczenia wyniesione z tego roku pozwolą Piotrkowi zrobić w sezonie 2025 kolejny duży krok, a raczej skok do przodu.

Podobnie jest w przypadku podopiecznego Pawła Szkopka, Dawida Nowaka, który znów imponował w pucharze Yamahy R3 i moim zdaniem wydaje się gotowy na awans do MŚ Supersport 300 (to będzie jej ostatni sezon przed zmianami w 2026).

Wszystko to powoduje, że sezon 2025 zapowiada się bardzo, bardzo ekscytująco, ale to już temat na osobny felieton. Tymczasem ciekaw jestem, kto jest Waszym zdaniem największym zwycięzcą, jeśli chodzi o padok WorldSBK w sezonie 2024?

NAS Analytics TAG

NAS Analytics TAG
Zdjęcia
NAS Analytics TAG
Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze
Dodaj komentarz

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Ścigacz.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z komentarzy łamie regulamin , zawiadom nas o tym przy pomocy formularza kontaktu zwrotnego . Niezgodny z regulaminem komentarz zostanie usunięty. Uwagi przesyłane przez ten formularz są moderowane. Komentarze po dodaniu są widoczne w serwisie i na forum w temacie odpowiadającym tematowi komentowanego artykułu. W przypadku jakiegokolwiek naruszenia Regulaminu portalu Ścigacz.pl lub Regulaminu Forum Ścigacz.pl komentarz zostanie usunięty.

motul belka 420
NAS Analytics TAG

Polecamy

NAS Analytics TAG
.

Aktualności

NAS Analytics TAG
reklama
NAS Analytics TAG

sklep Ścigacz

    motul belka 950
    NAS Analytics TAG
    na górę