Bastianini i Vinales w KTM to oskarowe posuniêcie. Dlaczego ten transfer jest genialny?
Ściągnięcie Enei Bastianiniego i Mavericka Vinalesa to absolutnie genialny ruch ze strony Austriaków. Mick wyjaśnia, o co tak naprawdę chodzi.
Po ogłoszeniu przejścia Pedro Acosty do ekipy KTM w zespole Tech 3 zwolniły się tak naprawdę dwa miejsca, bo przyszłość Jacka Millera i Augusto Fernandeza od dłuższego czasu stała pod dużym znakiem zapytania z powodu ich rozczarowujących wyników.
Szefostwo austriackiej marki od dawna podkreślało, że nie zamierza ściągać w swoje szeregi Marca Marqueza, ale okazuje się, że Pit Beirer miał kilka innych asów w rękawie.
Gdy stało się jasne, że Marquez przechodzi do fabrycznej ekipy Ducati, a Jorge Martin do Aprilii, było niemal pewne, że pozostawiony na lodzie Bastianini trafi właśnie do Tech 3.
Włoch nie chciał robić kroku wstecz i wracać do satelickiego zespołu Ducati, a jednocześnie trudno było wyobrazić sobie, że dołączyłby w Aprilii do Martina.
Dla KTM-a i Red Bulla, jako były wychowanek serii Red Bull MotoGP Rookies Cup, Enea to marketingowy strzał w dziesiątkę, ale Austriakom nie chodzi wcale o kwestie wizerunkowe. Znacznie ważniejsze jest coś innego. Co to takiego?
O tym za chwilę. Najpierw zatrzymajmy się na chwilę przy Vinalesie. Mam wrażenie, że Maverick zrobił w Aprilii wszystko, co był w stanie. Dostał od niej drugą szansę po kontrowersyjnym rozstaniu z Yamahą, ale jednocześnie doszedł do ściany.
Z kapryśną RS-GP Hiszpan dogaduje się średnio, bo jak sam przyznaje, ten motocykl ma dwa oblicza, w zależności od charakterystyki toru i przyczepności asfaltu. Czasami więc wymagający perfekcyjnego setupu Vinales trafia w dziesiątkę, jak w Austin, a czasami do tej dziesiątki nie jest w stanie się przebić.
Jakby tego było mało, dołączenie do zespołu Martina oznacza, że Maverick nadal nie byłby w Aprilii numerem jeden i byłby skazany na płynięcie z prądem, którego kierunek wyznaczałby jego młodszy rodak.
Nic więc dziwnego, że w ostatnich tygodniach Vinalesa mocno kusiła Honda, której chwilowo jedynym atutem jest gruby czek, jaki może wystawić za podpisanie kontraktu. Sęk w tym, że - jak powiedział niedawno Joan Mir - z Hondy nikt nie wychodzi w lepszej sytuacji niż do niej przychodził.
Maverick nie ma zapewne złudzeń i doskonale zdaje sobie sprawę, że niezależnie od motocykla będzie mu trudno wywalczyć tytuł mistrza świata. Może jednak zrobić coś innego i zapisać się w historii MotoGP, a szanse na to ma obecnie zdecydowanie większe w barwach KTM-a niż Hondy.
O czym mówię? O zwycięstwach. Wygrywając w Austin Vinales został pierwszym zawodnikiem w historii czterosuwowej ery MotoGP, który triumfował w Grand Prix na motocyklach trzech różnych producentów.
Walkę o ten tytuł prowadził od dłuższego czasu z Jackiem Millerem. Hiszpan triumfował wcześniej na Yamasze i Suzuki. Australijczyk na Ducati i Hondzie. Vinales wyszedł z tego pojedynku górą w Austin, a teraz może podnieść poprzeczkę jeszcze wyżej i spróbować wygrać na KTM-ie.
Austriacy z ogromną chęcią dadzą mu taką możliwość, bo otrzymają od niego coś w zamian. Zwróćcie uwagę, że KTM postawił na dwóch doświadczonych zawodników, którzy przesiądą się na RC16 z europejskich motocykli głównych rywali; Ducati i Aprilii.
Wiedza, jaką przynoszą ze sobą Bastianini i Vinales jest dla austriackich inżynierów bezcenna i dlatego uważam, że ruch KTM-a jest absolutnie genialny. Zresztą wiem z dobrych źródeł, że taka też motywacja stała po części za tymi dwoma konkretnymi transferami.
Na tym jednak nie koniec, bo jak zauważyliście, z owiewek motocykli Tech 3 znikają czerwone barwy hiszpańskiej, ale należącej do KTM-a, marki GasGas. To także pokazuje, że Austriacy chcą zmaksymalizować swoje szanse w walce o tytuł w klasyfikacji producentów i nie będą traktować Tech 3 jako zespołu "drugiej kategorii".
Wszystkie te zmiany wcale nie muszą jednak oznaczać zniknięcia marki GasGas z MotoGP.
Nie jest tajemnicą, że KTM mocno liczył na ściągnięcie w swoje szeregi jeszcze jednego zespołu, który mógłby być swojego rodzaju przedsionkiem dla młodych, awansujących z Moto2 talentów.
Padok MotoGP od kilku tygodni huczy od plotek na temat rozstania się ekipy Pramac z marką Ducati, a wszystko to za sprawą oferty od Yamahy. Pramac podobno wykorzystał tę alternatywę, aby spróbować ugrać w Bolonii jak najwięcej i ściągnąć w swoje szeregi Marca Marqueza, ale stracił finalnie nie tylko jego, ale również Jorge Martina.
Nie wiem, jak pogrywa w tej chwili Yamaha, która w takiej sytuacji mogłaby mocno obniżyć swoją propozycję, ale jeśli tak się stało, wówczas cały na pomarańczowo może wjechać w to wszystko właśnie KTM.
Teraz wyobraźcie to sobie; Pramac GasGas jako ekipa dla młodych talentów, w której szeregach na pierwszy sezon wylądowałby rozruchowo Jack Miller (jeździł już w Pramacu na Ducati) i któryś z młodych wilków z Moto2.
Jak dla mnie byłoby to kolejny genialny strzał, ale jednocześnie trudno mi uwierzyć, że Yamaha mogłaby wypuścić Pramaca z rąk. Z drugiej strony, skoro niespodziewanie w Tech 3 wylądował Vinales, to przecież wszystko jest możliwe, prawda?
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze