Rodzina, pasja, motocykle - co nas motywuje
Od redakcji: Jeśli chodzi o motocykle, to temat pasji z nimi związanej był już poruszany na chyba każdy możliwy sposób. Zastanawialiśmy się, czy dziś produkuje się nudne motocykle. Szukaliśmy genezy czerpania radości z dwóch kółek w oldschoolowym środowisku skuterów sprzed kilkunastu lat. Analizowaliśmy istotę ilości koni mechanicznych w motocyklu. Walczyliśmy ze skandaliczną opinią Polskiego Radia o motocyklistach. Udowadnialiśmy, że motocykle są lepsze od transportu publicznego. Poruszaliśmy dyskusyjny temat pogrzebów motocyklistów. Odpowiadaliśmy na pytanie, czy można czerpać radość z samego posiadania motocykla, oraz ostatecznie uznaliśmy, że motocykl jest lekiem na całe zło. Jest jednak jeden temat, który nigdy nie został poruszony, a który może okazać się najważniejszym. Twoja pasja, czy tego chcesz czy nie, będzie absorbować innych. Twoją matkę, ojca, żonę, męża, dziewczynę, chłopaka. Pytanie, czy ta pasja będzie wtedy działała motywująco? Nasza czytelniczka Julia zamieściła na swoim blogu odpowiedź na to pytanie. Wpis powstał przy okazji Red Bull 111 Megawatt (na którym byliśmy, relacja tutaj). Mąż autorki, Adam startował w zawodach, co sprowokowało pewne przemyślenia. Przeczytajcie i sami odpowiedzcie sobie jak Wasza pasja wygląda przez pryzmat rodziny. Naprawdę warto. My nie mamy nic do dodania.
Tylko dzieci kochamy za sam fakt istnienia. Wszystkich innych kochamy za coś, nawet jak to jest tylko „to coś”. Możemy kogoś kochać za to, że jest mądry, pracowity, dobry. Możemy kochać też za to, że jest ciekawy, interesujący, z pasją. Moją największą pasją w życiu były motocykle. Z nimi była związana zawsze moja praca, wyjazdy, przyjaźnie, miłostki. Oczywistym było, że mój mąż, partner, ojciec moich dzieci będzie motocyklistą. Ja będąc w ciąży, potem na macierzyńskim, a teraz znowu w ciąży, odpuściłam. Nigdy tego nie żałowałam ani na moment. Wiem, że kiedyś do tego wrócę, ale bez żadnej wielkiej tęsknoty czy liczenia dni. Jeżeli ta pasja była we mnie przez 20 lat, najadłam się nią pod każdym względem do syta, to nie mam dziś problemu by chwilę odpocząć, poszukać spełnienia w czymś innym. Jak wracam myślami do niektórych imprez motocyklowych, to może bym i na chwilę się tam przeniosła. Ale potem zastanawiam się jak długo można żyć życiem nastolatki, panienki. Dziś już wolę weekend w spa niż namiot i zmywanie makijażu w podróżnym lusterku. Ile ja się tak „wytułałam”. Jest mi dziś dobrze z tym co jest. Choć motocykl dla mnie na za kilka lat już wybraliśmy.
Są teraz takie niedziele, gdzie jestem sama z Tosią, bo Tata jeździ z kumplami. Oczywiście wtedy go nie znoszę do granic możliwości. Obrażam się i nie odzywam. Ale doskonale wiem, że gdybym założyła mu kapcie i kazała obierać włoszczyznę na zupę to przestałabym go kochać. Mi musi mężczyzna imponować. Czy to pasją czy wiedzą. Czy kiedy się w nim zakochiwałam i decydowałam na dziecko to nie jeździł? Był inny? Nie, dokładnie taki… teraz po kilku latach związku patrzę na niego w ubraniu motocyklowym, kasku, ochraniaczach to mam wrażenie jakbym wczoraj się w nim zakochała... i nie odrywam wzroku od niego dopóki nie zniknie za zakrętem. Liczę na tą jego pasję. Że zimą kiedy ja będę pić dobrą ciepłą herbatę i czytać książkę przy kominku, to on z dziećmi będzie szusował na stoku. Że kiedy będę opalać się na plaży, to on będzie z nimi nurkował. Że potem będzie taki czas dla taty, a mama odpocznie. Oby tylko nam wszystkim zdrowie dopisało.
Więc gdybym kiedykolwiek miała powiedzieć „rodzina albo motocykl” to niech wcześniej stracę mowę
Sprawdźcie bloga Julii - www.szafatosi.pl
Komentarze 5
Pokaż wszystkie komentarzew ogóle nie rozumiem tych całych obraźliwych tekstów do kobiety, która spełniła się zawodowo i rodzinnie. Jak czytałam cały post to nie przestawałam się uśmiechać. Może inaczej to odebrałam. Ale ...
Odpowiedzw ogóle nie rozumiem tych całych \"hejtów\"do kobiety, która spełniła się zawodowo i rodzinnie. Jak czytałam cały post to nie przestawałam się uśmiechać. Może inaczej to odebrałam. Ale nie, nie mam...
Odpowiedznie wiem piszecie wszyscy jakiec glupoty ,,, wogole ja pier ,, kobieta i motocykl to już mnie kładzie na glebe ze smiechu , o czym ten temat , kobiety maja swoje " pociechy " my mamy swoje nie ...
Odpowiedzuhu, kobieca naiwność, apropos ostatnie wersy. Ojciec może mieć swoje zabawki i wypady z kumplami i wcale dzieci w przyszłości w to nie będzie angażować, bo sam przecież bawi się świetnie. Mało ...
Odpowiedz"Obrażam się i nie odzywam. Ale doskonale wiem, że gdybym założyła mu kapcie i kazała obierać włoszczyznę na zupę to przestałabym go kochać..." Rene z Allo Allo mawiał " ech, głupia kobieto..." ...
OdpowiedzMyślisz, że Go rzucę? Czyli jest jeszcze nadzieja, że zaszaleję w życiu..? Tylko Kto mnie z tą głupotą przygarnie..? :) Pozdrawiam najserdeczniej :)
OdpowiedzWidzisz i tutaj kłania się czytanie ze zrozumieniem i dystans, który pozwala przeczytać artykuł z przymrużeniem oka. Mi się podoba ten artykuł, który pokazuje, że niełatwo jest pogodzić rodzinę i pasję, która wciąga a przede wszystkim ją zrozumieć. Jak widać jednak można i pomimo słabszym momentów (w którym człowiek się gniewa) tak naprawdę cieszymy się tym, że nasi najbliżsi mają pasję.
OdpowiedzDroga Asiu, żart żartem a foch na poważnie...co? skoro już piszesz o zrozumieniu żartu to podpowiem, że zacytowałem głównych bohaterów dość zacnego serialu komediowego Allo Allo . Pytanie tylko czy jest problem czy go nie ma? to zadanie piszącego napisać tak by był dobrze zrozumiany a nie oczekiwać psychoanaliz pod kątem dowcipu :P pośmiać to sie można z żartu , tylko czy ten temat i list jest na poważnie czy dla żartu? ważne by życia starczyło i dla rodziny i dla siebie. a zapewniam Cie, że sytuacje kiedy kobieta mówi : OK , dobrze jedź sobie na te motory, narty , ryby itp.. a potem ma wielką obrazę i focha wcale nie należą do rzadkości. Uważam, że albo wypracowujemy pewien kompromis akceptowalny przez obie strony i mówimy szczerze na co sie godzimy a na co nie , albo prowadzimy wojenki manipulacyjno podjazdowe a potem zdziwienie, że coraz to nowa broń sie pojawia w tych bitwach np kłamstwo..
OdpowiedzJa nie bardzo wiem o czym jest ten artykuł o kobiecie co ma dziecko - i co mamy ją za to podziwiać, czy o mężu że jest taki męski i chciałam się nim pochwalić. Masz rację jest super jak cała reszta ludzi co tam startowała. Nawet przeczytałem kilka stron bloga tej autorki. Jeśli o to chodziło tak masz piękne dziecko i super mężczyznę u boku tylko już więcej o tym nie pisz bo ile można
OdpowiedzDrogie dziecko - bo muszę się tak do ciebie zwrócić, gdyż tylko osoba na takim etapie życia nie jest w stanie zrozumieć pewnych kwestii. Otóż autorka tego tekstu opisała swój punkt widzenia na trudny temat, który panuje w środowisku motocyklowym: "motocykl albo rodzina". Pisząc o dziecku/mężu jestem niemal pewien, że zaznaczyła to w ramach luźnej informacji, a przy okazji odniesienia się do swojej wypowiedzi. Mówiąc prostszym językiem "moja refleksja na temat motocykla i rodziny. mam męża motocyklistę i dziecko, więc mogę się wypowiedzieć". Ot, tyle. A to, że dodała trochę więcej to czyni tekst tylko ciekawszym do przeczytania, a przede wszystkim umacnia jej argumenty w ostatecznym wniosku "motocykl i rodzina".
OdpowiedzMasz racje nie pojmę tego ,bo ja mam motocykle i jeszcze jedną bardziej silniejszą pasje. Do tego swoją firmę której też oddałem pół swojego życia. Natomiast moja partnerka posiada swoją potężną pasję, którą pielęgnuje od dziecka, oraz również swój biznes który jest mega wymagający. Mamy wspólne dwóch bliźniaków z których każdy z osobna i razem to dwa dynamity energii. Ale jakoś nigdy nie mieliśmy takich dylematów pasja - rodzina. Każdy ma czas na rodzinę i samego siebie. Nikt nie wyobraża sobie poświęcać swojej pasji dla rodziny. Nie żyjemy dla rodziny tylko żyjemy wspólnie w sposób dający się realizować każdej ze stron. Musimy się tak zorganizować aby starczyło czasu na wszystko, ale nikt nigdy by nie napisał takiego tekstu ..... To jest jedna z najbardziej toksycznych sytuacji on pasjonat życia, a ona poświęca się dla niego w imię tolerancji - zajmuje się domem. To jest jeden z najbardziej żałosnych sytuacji w życiu. On Bóg Heros - ona kopciuszek. O końcu tej sytuacji nie muszę pisać. Ale to nie portal o poradach życiowych
OdpowiedzMiałem okazje poznać autorkę tekstu. To znana postać w branży motocyklowej. Po urodzeniu dziecka zajęła się branżą dziecięcą w ktorej znowu odniosła sukces. Uwierz mi stary, chciałabym być takim kopciuszkiem.
Odpowiedzuwierz nam, biedaczkom z forum nie było dane poznać autorki i możemy się odnieść jedynie do tego co napisała.. a jest to troszku Niespójne, że tak powiem ;)
OdpowiedzDobrze to określiłeś/aś. Coś o tym wiem, jak moja żonka przez dziecko lub coś innego nie może ze mną jechać ;) Są fochy itp., ale jest to chwilowe i wie, że bez tego ja w ogóle bym nie 'żył'
OdpowiedzDokładnie. Na początku była dezaprobata, potem oswojenie z myślą o zakupie przeze mnie motocykla, a teraz żona w roli plecaczka klepie mnie po ramieniu żebym jechał szybciej :) czasem marudzi jak jadę gdzieś sam pośmigać, że zostaje sama w domu bo ma jakieś tam plany, a córka ucieka do koleżanek. No ale widzi z jakim bananem na twarzy, odstresowany wracam do domu. Teraz gdy mam już poukładane życie, ustabilizowaną sytuację zawodową i odchowane dziecko, mogę pozwolić sobie na taką pasję, mam już trochę lat i nie traktuję motocykla jako "piczomagnez" lecz jako sposób na rekreację.
Odpowiedz