Motocykl czy transport publiczny?
Jeszcze jeden powód dla którego warto wybrać motocykl...
Jako dziennikarz mam tą wspaniałą możliwość napisania o czymś, co mnie zdenerwuje, zirytuje czy zezłości w nadziei, że redaktor naczelny to puści, a czytelnikom się to spodoba. I jakkolwiek daleki bym był od narzekania na zbyt mało katolicką, czystą i prawą postawę celebrytów (to zostawiamy Pudelkowi), uważam, że jestem zobligowany, wręcz powołany do wytknięcia wad i niedomagań jednemu z największych jednak najpopularniejszych zjawisk, znanemu jako transport publiczny.
W zeszły piątek jechałem ze Śląska do Warszawy motocyklem, aby oddać go do importera. Wszystko było starannie zaplanowane tak, aby zminimalizować straty czasu. W mojej głowie wyglądało to tak, że na miejsce jadę troszeczkę szybciej olewając ekonomię zużycia paliwa, ale dzięki temu zdążam na wcześniejszy pociąg, po uprzednim dostaniu się na dworzec taksówką. Pani w dyspozytorni, jak zawsze kwieciście miła i uprzejma informuje mnie, że taksówka będzie za dokładnie 11 minut. Swoją drogą podawanie czasu dojazdu co do minuty, w Warszawie, jest na mój gust zbyt optymistyczne. Taksówka nie przyjeżdża, mija 20 minut, 25, 30. Dzwonię. "Kierowca już do pana dojeżdża, będzie za dosłownie chwilę". Mija kolejne 10 minut. Lekko już rozgoryczony (mój misterny plan już dawno spłonął) dzwonię po raz kolejny. "Najmocniej pana przepraszam, ale w systemie nastąpił błąd i pana zgłoszenie zostało anulowane. Naprawdę nie wiem jak to się stało. Czy wysłać do pana inną taksówkę?". Jestem człowiekiem z wszech miar bezkonfliktowym i unikającym słownych, wyolbrzymianych przepychanek, ale w tym momencie przyznaję, zastanawiałem się, jak dyspozytorka będzie prezentować się bez głowy.
Kolejna taksówka przybyła po 25 minutach, w sumie po ponad godzinie od pierwszego jej zamówienia. Swoją drogą, kierowca wyglądał niemal identycznie jak Dr Emmett Brown z "Powrotu do przyszłości", co wydało mi się w tej sytuacji wyjątkowo ironiczne. I teraz najlepsze. Jako że korporacja, którą wybrałem ogłasza się jako "Najtańsza w Warszawie!", strasznie zdziwiłem się, że za kurs po trasie, która wynosi 16,5 km zapłaciłem 60 zł. Do celu dotarła po 25 minutach, co w sumie daje, uwaga, półtora godziny bezsensownego czekania na taryfę i tkwienia w korkach. I to nawet nie jest koniec interesujących wiadomości. Co można zrobić w półtorej godziny? Obejrzeć cały film, dojechać z Ostravy do Brna czy ugotować wielodaniowy obiad. Dodam, że wiele razy wyjeżdżałem z tego miejsca w Warszawie motocyklem i półtorej godziny zwykle wystarczało, aby dojechać do Piotrkowa Trybunalskiego. Ale teraz raz jeszcze uwaga. Sześć dych za przejechanie szesnastu kilometrów, w prawie pół godziny to absurdalny stosunek ceny do czasu. Dodam od siebie, że to i tak niska kwota, bo kiedyś zdarzyło mi się zapłacić za taksówkę z dworca w Katowicach do domu (23 km) 214 zł. Udowodniliśmy już, że motocykl potrafi spalić naprawdę szokująco niską ilość paliwa. Weź w zasadzie dowolny sprzęt, z kilkoma wyjątkami, a pokonasz tą trasę w 10 min i kosztować cię ona będzie nie więcej niż 10 zł. Nie wierzysz? Kliknij w link powyżej. Liczby tłumaczą się same, a ze szkoły jeszcze pamiętamy, że z matematyką nie da się kłócić. Oprócz tego, nie będziesz musiał rozmawiać z bezczelnym taksówkarzem, który przeprowadza z tobą przesłuchanie, chcąc dowiedzieć się skąd przyjechałeś, gdzie jedziesz, po co, dlaczego nie lubisz wędkować i dlaczego nie uważasz, że Hanna Gronkiewicz-Waltz to sepleniąca psuja. Nie musisz też stać w kolejce po bilet za 130 zł, aby wepchać się do pociągu, w którym będziesz dzielił przedział z kimś, kto nie widzi nic złego w słuchaniu muzyki wprost z głośnika telefonu komórkowego przy pięciu innych osobach i gdzie dostaniesz mikroskopijną kawę o temperaturze miliona stopni Celsjusza, która i tak poparzy ci krocze kiedy kobieta siedząca obok ciebie przez wszystkie z 180 minut trzech godzin podróży będzie się wierciła próbując znaleźć optymalną pozycję. Zgoda, kiedy musisz gdzieś dostać się suchy i nie wygnieciony kiedy pada, transport publiczny jest sensownym rozwiązaniem. Ale aby wyciąć wyrostek robaczkowy też trzeba otworzyć brzuch, czego nie robiłbyś sam z własnej woli, w poniedziałkowy, słoneczny poranek, prawda? Warszawa jest miastem ze zdecydowanie największą ilością jednośladów na ulicach, ale ja nadal się dziwię, dlaczego wszyscy tam nie poruszają sie na dwóch kółkach.
Nikt nie zmusza nikogo do bycia prawowitym motocyklistą, który jeździ na zloty, udziela się na forach, a jego życiowe credo to "Napędza mnie pasja". Ale czas to jedyna rzecz, której wszyscy mają do dyspozycji dokładnie taką samą ilość - 24 godziny. Dlaczego zatem marnować wiele z nich w momencie, kiedy możemy w 10-15 min motocyklem załatwić to, do czego załatwienia używając transportu publicznego potrzebujemy dwie godziny? Nie wspominając już o oszczędnościach pieniędzy. Być może ktoś powie "Taaa Boczo, spróbuj pojechać motocyklem do Wielkiej Brytanii ja polecę samolotem. Zobaczymy kto będzie szybciej". Ale przecież rozmawiamy o poruszaniu się w mieście, na co dzień. W wielkiej, zatkanej metropolii, która pożera nasz czas i nerwy. I może lepiej nie zaczynajmy nawet tematu autobusów i metra, dobrze?
Komentarze 23
Pokaż wszystkie komentarzeW moim przypadku dojazd do pracy w Wawie: transport publiczny (skm+metro bo tłoku w autobusie nie jestem w stanie znieść) 40-60min, motocykl ok 20min. Jadąc moto podobnie jak inni kierowcy ...
OdpowiedzW moim przypadku dojazd do pracy w Wawie: transport publiczny (skm+metro bo tłoku w autobusie nie jestem w stanie znieść) 40-60min, motocykl ok 20min. Jadąc moto podobnie jak inni kierowcy ...
OdpowiedzKiedyś jeździłem często i gęsto od siebie do pracy, 15km przez Warszawę. A ponieważ lubię sobie urozmaicać, to prowadziłem statystyki dojazdu zmieniając środki lokomocji. Ostatnio pomierzyłem czas ...
OdpowiedzSzybkie porównanie transportu miejskiego z motocyklem na moim przykładzie: jeżdżę z Legionowa do Konstancina. Ok 40 km. Pociągiem, metrem i autobusem czas przejazdu od 90 do 110 min. Oczywiście ...
OdpowiedzMoja codzienna trasa do pracy zajmuje mi 30 minut spokojnej jazdy motocyklem - jeżeli korzystam z komunikacji miejskiej, zależnie od tego czy zdążę na JEDYNY pociąg jadący prosto do centrum, podróż...
OdpowiedzDrogi Redaktorze taksówka to Twój wybór, mogłeś skorzystać z autobusów, metra, tramwajów, albo roweru miejskiego, którym 16km pokonałbyś w około 30-40min. Nikt Ci nie każe jeździć Intercity za ...
Odpowiedz