Rajd Dakar 2011 - Polacy bez Rafała Sonika
Pierwszy etap 33. Rajdu Dakar nie był najtrudniejszy i nie był także długi, a mimo to sprawił kłopoty wielu zawodnikom, niektórych z nich eliminując z dalszej rywalizacji
Pierwszy etap 33. Rajdu Dakar nie był najtrudniejszy i nie był także długi, a mimo to sprawił kłopoty wielu zawodnikom, niektórych z nich eliminując z dalszej rywalizacji. Niestety wśród pokonanych znalazł się Rafał Sonik, o czym informowaliśmy was już wczorajszego wieczoru. Co dokładnie wydarzyło się na pechowym 176 kilometrze Rafał opisywał prosto ze szpitala, znajdującego się na biwaku.
„To był fantastyczny etap, bardzo zróżnicowana i wymagająca trasa. Momentami jechałem prawie 150 km/h, później trasa stała się bardziej techniczna. To był jeden z miliona zakrętów, które zawsze pokonywałem w płynny sposób. Nigdy wcześniej, przez całą moją karierę nie zdarzyło mi się wpaść w lekko większy, niż przewidywałem poślizg w zakręcie i trafić w skałkę, która leżała na samym środku trasy. Normalnie obróciło by mnie bokiem i postawiło w poprzek trasy. Tym czasem głaz podbił koło i można powiedzieć, że przeżyłem dachowanie na quadzie. Kiedy kibice pokazali mi filmy, które nakręcili otworzyłem szeroko oczy, gdyż nie spodziewałem się, że wypadek był aż tak poważny.” – komentuje Rafał Sonik.
Po odpadnięciu krakowianina honoru Polaków w stawce quadowej broni już tylko Łukasz Łaskawiec. Łoker może być zadowolony ze swojego debiutu na trasie Dakaru. Spośród 28 kierowców quadów, którzy ukończyli pierwszy etap 20-letni Mistrz Europy w Rajdach Baja był 12. Pierwsze miejsce w tabeli objął jego nauczyciel – Josef Machacek.
Zespołowi koledzy Rafała Sonika z Orlen Teamu pierwszy OSowy etap ukończyli w znacznie lepszych nastrojach. Świetnie pojechał Marek Dąbrowski, dosiadający KTMa w bardzo dobrze znanej sobie wersji 690 Rally. Na mecie zameldował się on z czasem 2:08:45, który dał mu 20. lokatę. Sześć oczek niżej znalazł się Jacek Czachor. Kapitan Orlen Teamu pracuje nad zmianą techniki jazdy po przesiadce z mocniejszej 690-tki.
Marek Dąbrowski:
„Dzisiejsza pozycja bardzo mnie satysfakcjonuje. Zająłem 20. miejsce w silnie obsadzonej stawce. Pierwsza część odcinka była skonstruowana pod kątem mojego motocykla. Było dużych prostych, na których odkręcałem gaz na maksa osiągając prędkości powyżej 170 km/h. Mniejsze czterysta pięćdziesiątki nie mają takich osiągów, więc cały czas wyprzedzałem. W dalszej części OSu, kiedy zrobiło się kręto, utrzymałem dobre tempo. Zobaczymy, co się będzie działo w dalszej części rywalizacji. Kolejne odcinki stoją pod znakiem deszczu, a w deszczu jedzie się trudniej mocnym motocyklem. To dopiero początek rajdu i powoli się rozkręcamy.”
Jacek Czachor:
"W stawce motocyklowej jest walka o sekundy, tutaj każdy chce wygrać. To był bardzo szybki odcinek. Początek przejechałem bardzo szybko. Starałem się wydobyć całą moc z motocykla i nawet na chwilę nie odpuszczałem. Później zaczęły się górskie serpentyny i tam było ciężej kondycyjnie. Mój nowy motocykl wymaga innej techniki jazdy niż poprzedni. Na razie jest dopiero początek rajdu, a odcinek specjalny był stosunkowo krótki. Jestem ciekawy jak maszyna będzie sprawowała się w kopnych piaskach."
Bohaterem pierwszego etapu został Ruben Faria, będący support riderem Cyrila Despres. Z kolei zwycięzca ubiegłorocznego Dakaru był drugi. Trzeci linię mety przekroczył Marc Coma, a tuż za nim jego „skrzydłowy” Juan Pedrero Garcia.
O dobrym początku może też mówić polsko-belgijska załoga BMW X-Raid. Kierujący tym autem Krzysztof Hołowczyc ukończył pierwszy etap na szóstym miejscu ze stratą niewiele ponad 7 min do zwycięzcy, Carlosa Sainza.
Z jednej strony bardzo się cieszę, bo szóste miejsce to ścisłą czołówka, ale z drugiej strony chciałoby się więcej. Walczymy dalej, w samochodzie wszystko dobrze działa, wyprzedzałem dzisiaj Naniego Romę jadącego Navarrą, którą ja jechałem rok temu. Miałem okazję porównania przyspieszenia, fantastycznego momentu obrotowego w BMW, który w jednej chwili daje pełną moc i bardzo ładnie reaguje na gaz. Do tego znakomite zawieszenie. To świetny instrument, tylko jeszcze trzeba się nim odpowiednio nauczyć grać.” – mówi Krzysztof Hołowczyc.
O godzinie czwartej nad ranem naszego czasu wciąż na mecie nie ma wielu zawodników, w tym polskiej załogi ciężarówki MAN, Grzegorza Barana i Rafała Martona. Miejmy nadzieję, że uda im się bezproblemowo ukończyć ten OS i dziś zobaczymy ich nazwiska na liście startowej drugiego etapu. Prowadzić on będzie na północ, do San Miguel De Tucuman. Przed zawodnikami do pokonania 300 km odcinka specjalnego i 440 km dojazdówek wśród traw, krzewów i lasów.
Foto: www.dakar.com
Komentarze 1
Pokaż wszystkie komentarzeNa zdjeciu podpisanym Sonik_Rafal jest Lukasz Laskawiec
Odpowiedz