W objęcia śmierci. Unijni eksperci chcą wprowadzić niebezpieczny system w pojazdach
Przymusowy ogranicznik prędkości powraca jak zły sen. Unijni eksperci z uporem maniaka wracają do rozwiązania, które już dawno zostało uznane za niebezpieczne.
O tym, że nadmierna prędkość jest przyczyną wielu wypadków, przekonywać nikogo nie trzeba. W całej Europie problem łamania przez kierowców ograniczeń prędkości spędza sen z powiek różnych ekspertów od bezpieczeństwa. O ile część z nich tworzy ciekawe i skuteczne strategie, wykorzystujące logikę i nawyki kierowców, o tyle inni zdają się nie korzystać z rozumu w ogóle, zdając się na prymitywne związki przyczynowo-skutkowe.
Jednym z takich właśnie ryzykownych pomysłów jest przymusowy ogranicznik prędkości, który miałby być stosowany we wszystkich pojazdach. Zdaniem Europejskiej Rady Bezpieczeństwa Transportu, dzięki temu rozwiązaniu będzie możliwe zredukowanie liczby śmiertelnych ofiar wypadków o 20 proc.
Odkręcasz? Na próżno
System, który ingeruje w prędkość pojazdu, bazuje na inteligentnym tempomacie ISA (Intelligent Speed Assistance), który można już dziś spotkać w niektórych samochodach. System analizuje prędkość na podstawie wskazań GPS i, jeśli stwierdzi jej przekroczenie na danym odcinku, ostrzega kierowcę by zwolnił. Jeśli ten nie posłucha, automatycznie ograniczy prędkość. Genialne, prawda? Zwłaszcza podczas wyprzedzania kolumny ciężarówek.
System pozwala wprawdzie na krótkotrwałe przekroczenie prędkości, ale może ono trwać zaledwie kilka sekund i wymaga wcześniejszej, dodatkowej konfiguracji. Oznacza to, że bez poważnej ingerencji w ustawienia, możemy narazić się na zderzenie czołowe podczas wyprzedzania pojazdu, którego długość źle oszacowaliśmy.
Zbyt niebezpieczne
Automatyczny ogranicznik prędkości testowany był jeszcze w 2006 roku przez brytyjski Departament Transportu. W rozwiązanie takie wyposażono motocykl Suzuki Bandit i testowano je na specjalnie wyznaczonych odcinkach dróg. Wnioski ekspertów były jednoznaczne - potencjalne korzyści, jakie może zaoferować taki system są niewspółmierne do zagrożenia, jakie niesie brak pełnej kontroli nad prędkością na drodze.
Szkoda, że idiotyczny pomysł, który pcha kierowców w objęcia śmierci nie wywołał żadnej refleksji ze strony unijnych ekspertów. Głosowanie nad nowymi rozwiązaniami w kwestii bezpieczeństwa, wśród których znajdzie się również przymusowy ogranicznik prędkości, odbędzie się 21 lutego. Mamy nadzieję, że to tragiczne rozwiązanie nigdy nie zostanie wprowadzone do seryjnych pojazdów.
Komentarze 4
Pokaż wszystkie komentarzeRaff a Ty w ogóle czytałeś cokolwiek co to jest ISA? Współczuje Ci, że nie odróżniasz Intelligent Speed ASSISTANCE od speed LIMITER’a, kt. jest ogranicznikiem. Tzw. ISA proponowana przez ...
OdpowiedzAle co tam, grunt że Autor może znowu siać zamęt. A to, że policja jest be, bo używa złych mierników prędkości, a przecież w Polsce są tak zdyscyplinowani kierowcy, że to zwyczajny skandal i szykany, a to źle, że policja kupiła nieoznakowane radiowozy, a to... Jestem za wszystkimi rozwiązaniami,które spowodują normalizację sytuacji na polskich drogach. Co oznacza normalna sytuacja na drogach? Żeby się o tym przekonać, wystarczy pojechać za naszą zachodnią lub nawet południową granicę, że nie wspomnę już o Skandynawii.
OdpowiedzNie podniecalbym sie tak kultura drogowa Zachodu... Predzej zalapiesz sie na fucki i Arschlochy w Berlinie probujac ominac postawione na prawym pasie auta na awaryjnych, niz w dowolnym polskim miescie. Na autobahnach jeszcze niedawno powolni Niemcy okupowali lewe pasy i mozna im bylo skoczyc, a teraz po glosnej kampanii medialnej wszyscy sie zganiaja dlugimi nawet ze srodkowego- wczoraj wieczorem na A1 kolo Hamburga blyskalo jak w czasie burzy- cyrk na kółkach :-)
OdpowiedzJa jednak marzę o tym, żebyśmy osiągnęli kiedyś poziom kultury drogowej Niemców. Autostrady, autostradami (chociaż nie oceniam tego aż tak krytycznie, jak Ty) ale jeżdżenie tam zwykłymi drogami jest czystą przyjemnością, czego nie można powiedzieć o polskich drogach. Na temat zachowania Polaków na autostradach szkoda słów. Odnośnie Berlina i innych dużych miast europejskich, problemem jest to, że powoli będzie coraz trudniej za kierownicą spotkać rodowitego Niemca, Francuza, czy Holendra, a jaka jest kultura drogowa Azji i Afryki wiedzą chyba wszyscy. Pozdrawiam!
OdpowiedzNie wiem ile tak naprawde jezdzisz po Niemczech, ale tak jak wiekszosc Polakow postrzegasz ich "kulture" przez rozowe okulary... Wlasnie wczoraj na A20 ledwo wyhamowalem ze 120 km/h do zera kiedy gnojek w Q7 na kiloński blachach podczas wyprzedzania mnie zorientowal sie, ze wlasnie mija swoj zjazd i skrecil z lewego pasa wprost przede mnie dajac po heblach. W sumie to nowosc, bo czesciej zjezdzaja z prawego na lewy kiedy sie ma ich wyprzedzic. Niestety to nie odosobnione przypadki. O tym jak przygraniczni Niemcy jezdza po Polskiej stronie, kiedy sie zorientowali ile u nas kosztuja mandaty, nie warto nawet wspominac.
OdpowiedzKlikbajtowe brednie nie mające NIC wspólnego z rzeczywistością. ISA ma jedynie informować kierowcę (sygnałem świetlnym, dźwiękowym lub impulsem z pedału/manetki gazu), że przekracza dopuszczalną ...
OdpowiedzSpokojnie. Podobny system dziala w Japonii od wielu wielu lat, do tego wszystkie pojazdy niezaleznie od mocy sa ograniczone do max 180km/h. Do tego w Chinach i Japonii fotoradary sa praktycznie ...
OdpowiedzZ fotoradarami mozna sie zgodzic sa miejsca gdzie jest ich doslownie od groma, ale zadne pojazdy nie sa ograniczane do 180km/h. Nie wiem gdzie to uslyszales ale wystarczy wejsc na yt i w kilka sekund sie przekonasz ze tak nie jest.Np:SAMMIT Jeżeli jestes ciekaw to nawet opisał sposób wręczania mandatów który jest naprawdę ciekawy i nigdzie indziej nie spotykany.
OdpowiedzNie wiem jak jest w Japonii teraz, ale w latach 90-tych jezdzilem japonska wersja Xedosa z ogranicznikiem do 180 km/h i mialem tez do czynienia z GSX-R 1100 drugiej generacji na lokalny rynek, gdzie oznaczenia na cyferblacie konczyly sie na tej wartosci, a dalej bylo puste pole.
OdpowiedzW jaki sposób ogranicznik do 180 ma zwiększyć bezpieczeństwo?
OdpowiedzSpokojnie- nie takie rzeczy Polacy usuwali...
Odpowiedz