Jeżeli lubisz nagrywać filmy ze swojej jazdy i wrzucać je na YouTube, przyhamuj. Rozporządzenie RODO daje nagranym osobom prawo do odszkodowania, a tobie gwarantuje grzywnę.

RODO, czyli Rozporządzenie o Ochronie Danych Osobowych, obowiązuje od 25 maja. Znacznie poważniej niż dotychczasowe regulacje prawne traktuje ono ochronę danych osobowych, w tym także wizerunku. Z pozoru niewinny film nakręcony kamerą sportową może stać się początkiem kłopotów.

W teorii rozporządzenie dotyczy tylko przedsiębiorców, zatem osoby fizyczne, czyli wszyscy, którzy nie prowadzą działalności gospodarczej i, co ważne, nie wykorzystują nagrań do osiągania przychodów choćby pośrednio, mogą spać spokojnie (art. 2 ust. 2 lit. c RODO). Tyle teoria, bo w praktyce nie wygląda to tak różowo.

Wspomniana zasada dotyczy jednak tylko sytuacji, w której rejestrowany przez nas materiał używamy wyłącznie do własnej dyspozycji - oglądamy go w domu sami lub w gronie najbliższych znajomych. Jeśli zamierzamy wykorzystać nagranie inaczej, na przykład udostępnić w mediach społecznościowych, wyłączenie przestaje obowiązywać i zostajemy objęci RODO.

Jeżeli na takim upublicznionym na YouTube lub Facebooku filmie będzie można zidentyfikować jakąś osobę, może ona wystąpić z żądaniem usunięcia nagrania i roszczeniem o odszkodowanie. Grozić nam też będzie grzywna za naruszenie przepisów rozporządzenia.

Warto pamiętać, że twarz czy tablica rejestracyjna nie są jedynymi cechami umożliwiającymi identyfikację. Może być to także specyficzne, unikalne malowanie, wzór kombinezonu lub inna cecha w sposób oczywisty identyfikująca osobę.