Trump bierze na cel kalifornijskie normy emisji spalin
Administracja obecnego prezydenta USA ma wyjątkowy dar do jazdy pod prąd światowych trendów. Tym razem chce zadziałać na rzecz producentów (i odbiorców) klasycznych aut i motocykli, i nieco przytemperować ekologiczne zapędy władz Kalifornii, które wpływają na resztę kraju.
Powiedzieć, że Donald Trump i jego ekipa psują krew firmom i organizacjom od lewa do prawa, to nic nie powiedzieć. Rozpoczęta przez Amerykanów wojna handlowa z UE wprawiła w spore "zakłopotanie" producentów aut i motocykli z USA. Z drugiej strony, dostają oni teraz prezent, który z kolei rozwścieczył środowiska ekologiczne, lobbujące za szybkim wycofaniem pojazdów spalinowych i zastąpieniem ich elektrycznymi.
Prawdopodobnie najbardziej liberalnym obyczajowo, a restrykcyjnym pod względem ochrony środowiska stanem USA jest Kalifornia. Ustanowione przez tamtejszy urząd CARB (California Air Resources Board) normy emisji spalin dla nowych pojazdów są dużo surowsze, niż w reszcie kraju. Co więcej, bardzo skrócono okresy przystosowawcze dla producentów pojazdów i bardzo mocno promuje się wszelkie EV-sy, czyli pojazdy elektryczne.
Poszczególne stany mają w USA sporą autonomię, więc doprowadziło to do tego, że w pewnym momencie produkowane były auta i motocykle w wersjach "na Kalifornię" i "na resztę kraju". Sytuacja ta była na tyle niekomfortowa dla producentów, że dla świętego spokoju dostosowali w końcu całość oferty do kalifornijskich standardów i de facto tamtejsze prawo stało się ogólnokrajowym.
Na tym jednak sprawa norm się nie zatrzymuje - regulacje CARB przewidują kolejne ich zaostrzanie, w krótkim okresie. Następny, bardziej restrykcyjny próg ma być ustanowiony w 2020 roku i bardzo prawdopodobne, że znów pójdą za nim całe Stany. Administracja Trumpa, na prośbę producentów pojazdów, zamierza utemperować nieco gorliwych ekologów z Kalifornii, wprowadzając odgórne, federalne normy dla całych USA.
Rozwój w kierunku pojazdów elektrycznych i stopniowe zaostrzanie norm dla spalinowych byłyby kontynuowane, ale nie w dotychczasowym, drastycznym tempie. Przykładowo, normy przewidziane na rok 2020 byłyby zamrożone na 6 lat, do roku 2026. Producenci i dealerzy zyskają tym samym więcej czasu na dostosowanie oferty.
Propozycja Donalda Trumpa wzbudziła entuzjazm środowiska motoryzacyjnego i oczywistą wściekłość ekologów. Standaryzacja przepisów na terenie całego kraju jest jednak niezbędna, zwłaszcza w obliczu podpisanej niedawno umowy pomiędzy UE, a Japonią, wprowadzającej wspólne normy.
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze