Unia dokręca ekologiczną śrubę. W ciągu 11 lat redukcja emisji o jedną trzecią
Ograniczenie emisji dwutlenku węgla aż o 37,5 procent do 2030 roku - takie zadanie postawili przed producentami samochodów i motocykli unijni urzędnicy. Zdaniem wielu specjalistów to wymóg niemożliwy do spełnienia.
Redukcja emisji CO2 o jedną trzecią to bardzo ambitne wyzwanie. Już teraz producenci mają niełatwe zadanie by spełnić wymagania aktualnej normy. Wielu z nich, jak choćby Volkswagen czy Audi, uciekało się nawet do oszustwa by nie narazić się ekologicznym wymaganiom.
Norma Euro4 wygoniła z rynku wiele wspaniałych motocykli, jak choćby Aprilię Caponord czy Suzuki Hayabusę, Tymczasem unijni urzędnicy chcą, by w ciągu 11 lat wyśrubowane normy emisji ograniczyć jeszcze bardziej. Mało tego - do 2025 roku producenci muszą wykazać się wynikiem na poziomie 15 procent redukcji CO2.
Co to oznacza dla nas, kierowców? Przede wszystkim kolejne ofiary w postaci znikających z ofert motocykli i samochodów. Wzrosną także ceny, bo producenci będą musieli sfinansować kosztowne badania nad nowymi technologiami. Droższy będzie transport, bo nowe regulacje dotkną także pojazdów dostawczych. Co za tym idzie, podrożeje niemal wszystko.
Od 2021 roku każdy producent zapłaci karę za pojazd, którego emisja CO2 przekroczy średnią 95 g/km. To kolejny koszt, który poniesiemy my - kierowcy.
Najgorsze, że ograniczenie emisji CO2 nie ma wyraźnej alternatywy. Pojazdy elektryczne także generują spore zanieczyszczenie środowiska, zarówno podczas produkcji, jak i eksploatacji - prąd przecież trzeba jakoś wyprodukować. Alternatywne napędy - na przykład wodorowy, to wciąż pieśń przyszłości.
ACEA, Związek Europejskich Producentów Samochodów określił plany unijnych urzędników jako totalnie nierealistyczne pod względem możliwości technologicznych.
Komentarze 5
Pokaż wszystkie komentarzeKto dyktuje normy ełro? Niemcy. Dlaczego? Bo są (aktualnie pseudo) potęgą motoryzacyjno-techniczną. Po co to robią? Nie po to by dbać o środowisko, tylko żeby ich interes non-stop się kręcił ...
OdpowiedzNiestety, żyjemy w chorych czasach ekoterroryzmu, hipokryzji i rzekomej dbałości o środowisko. Jak urzędnik, który jest oderwany od rzeczywistości, może narzucać normy emisji CO2. Jest takim samym...
OdpowiedzNiestety, ale mam wrażenie ze za 20-30 lat pojazdy spalinowe ze względu na niebotyczne wymagania czystości spalin staną się absurdalnie drogie i przez to niedostępne dla przeciętnego obywatela:(
OdpowiedzJak sa tacy hej do przodu to czemu nie okreslaja dopuszczalnych norm sladu weglowego generowanego w trakcie produkcji pojazdu?! Elektrykow nalezaloby zakazac, gdyz zjezdzajac z tasmy produkcyjnej...
Odpowiedztak jest należy zakazać w ogóle produkcji wiatraków i paneli słonecznych, bo produkcja tych rzeczy przy użyciu wędla emituje co2, więc nigdy nie możemy zrezygnować z węgla, bo nie mając jeszcze czystych źródeł energii nie możemy ich wyprodukować bez użycia energii z węgla... tak więc paradoksalnie wungiel po wsze czasy, tak nam dopomóż Bóg!!!
OdpowiedzNie. Lepiej byc swietszym od papieza i zmusic ludzi przez zakazy prawne do ponoszenia horrendalnych kosztow "ekoenergii" i "ekomobilnosci", ktora nie dziala i globalnie, kilkakrotnie bardziej szkodzi srodowisku, niz istniejace rozwiazania, prawda? I udawac, ze jest cudownie. Jedyne co postuluje, to nie wylewanie dziecka z kapiela, dopoki "eko" rozwiazania sa jedynie propagandowa wydmuszka.
OdpowiedzSamodzielna wymiana oleju - czy warto to robić? nie warto bo to reklama castrola
Odpowiedz