Kolejna odsłona wojny handlowej między USA i UE znów uderza w branżę motocyklową
Mało kto przypuszczał, że konflikt pomiędzy wiodącymi producentami samolotów i wspierającymi ich rządami rykoszetem trafi również w motocyklowy fragment rynku. Tym razem to USA zapowiadają karne cła na części, akcesoria i całe pojazdy z Europy.
Wojna handlowa pomiędzy Unią Europejską i USA była jednym z tematów przewodnich w zeszłym sezonie. Wprowadzenie amerykańskiego cła na europejską stal i aluminium spotkało się z odwetowymi działaniami UE, wśród których znalazły się cła na motocykle produkowane za oceanem, które stały się problemem głównie dla Harleya i Indiana.
Przed nami druga odsłona tej batalii, której tłem są tym razem rozgrywki w branży lotniczej. Firma Boeing, po dwóch katastrofach swoich nowych samolotów 737 Max 8 i wycofaniu wielu zamówień od linii lotniczych, znalazła się w ciężkiej sytuacji. Wspierający ją rząd amerykański reaguje bardzo nerwowo, oskarżając władze UE o niezgodne z zasadami Światowej Organizacji Handlu subsydiowanie konkurencyjnego Airbusa za pomocą dopłat, preferencyjnych kredytów i umorzeń długów.
W związku z tym administracja prezydenta Trumpa przedstawiła plan wprowadzenia ceł na kolejną, szeroką grupę produktów z Europy, który będzie głosowany w drugiej połowie maja. Oprócz żywności i artykułów codziennego użytku, znalazły się na niej motocykle z silnikami o pojemnościach 500-700 cm3 oraz części i akcesoria motocyklowe.
O ile lista potencjalnych modeli europejskich producentów jest dosyć krótka i martwić się będą głównie KTM i fani modeli z rodziny 690, to już części i akcesoria są potężnym rynkiem. Amerykańscy dealerzy marek ze Starego Kontynentu, takich jak BMW, Triumph, KTM czy Ducati mogą stanąć przed problemem znaczącego wzrostu cen oryginalnych komponentów.
Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze