Setki poszkodowanych w aferze z Norton Motorcycles
Zaległe podatki to tylko wierzchołek góry lodowej w sprawie ogłoszenia upadłości producenta motocykli Norton. Liczba poszkodowanych oraz kwota, którą Stuart Garner jest winien wierzycielom rosną każdego dnia.
Guardian oraz ITV przeprowadziły dziennikarskie śledztwo w sprawie Norton Motorcycles i Stuarta Garnera, który miał postawić markę na nogi i przywrócić jej dawny blask. Ostatecznie jedynym co błyszczało była kolekcja samochodów Garnera oraz sam biznesmen, który brylował na salonach w towarzystwie brytyjskich polityków. Został nawet zaproszony przez Theresę May na misję handlową do Chin. W latach 2015 i 2016 z rządowej kasy popłynęło 5,2 mln funtów.
Tak jak Polska miała Amber Gold, tak Wielka Brytania ma Norton Motorcycles. W toku śledztwa okazało się, że Garner stworzył fundusz inwestycyjny i w jego ramach zebrał kwotę prawie 10 milionów funtów. Pieniądze pochodziły głownie od emerytów i rencistów, którzy zostali skuszeni obietnicą zarobienia na legendarnej marce. Ostatecznie żaden z inwestorów do dziś nie ujrzał swoich pieniędzy. Stuart Garner broni się twierdząc, że jego wspólnicy - Peter Bradley i Andrew Meeson - oszukali go i nie wiedział nic na temat funduszu inwestycyjnego. Co ciekawe, firma jego wspólników pożyczyła milion funtów marce Norton. W marcu 2013 roku wspólnicy Garnera zostali skazani na karę więzienia, a biznesmen kontynuował zbiórkę pieniędzy.
Poszkodowane są również osoby, które kupiły nowe motocykle, a konkretnie - model V4. Właściciele V4 odesłali swoje maszyny w ramach reklamacji. Problemem była kiepska jakość malowania owiewek. Motocykle wracały do nich niemal kompletnie rozebrane - została tylko rama i silnik. Pozostałe części prawdopodobnie zostały użyte do produkcji nowych motocykli…
Stuart Garner na razie nie został oficjalnie oskarżony, ponieważ śledztwo w sprawie Norton Motorcycles trwa. Póki co zabezpieczono jego kolekcję luksusowych samochodów, której wartość rynkowa jest szacowana na 800 000 funtów.
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze