Fiksacja wzroku - wróg do pokonania
W trakcie zajęć z uczniami często dostrzegam znaczące postępy, jakich uczniowie dokonują w swojej technice jazdy jeśli chodzi o fizyczne aspekty kierowania motocyklem. Dobrym przykładem jest chociażby przeciwskręt i jego wykorzystanie do szybkiego i precyzyjnego skręcania. Największą korzyścią wyniesioną z treningu okazuje się jednać coś innego, zupełnie nie związanego z fizyką jazdy. Tą rzeczą jest poprawa umiejętności prawidłowego posługiwania się wzrokiem. Umiejętności wizualne są najtrudniejsze do zdobycia, ponieważ to właśnie wzrok odpowiedzialny jest w głównej mierze za generowanie reakcji obronnych, demolujących naszą kontrolę nad motocyklem.
W trakcie zajęć w szkole mamy ćwiczenie nazywające się “Punkty odniesienia”. Gdy studenci zjeżdżają z toru po wykonaniu tego ćwiczenia za każdym razem zadziwiony jestem tym, co zobaczyli w trakcie jazdy. Opisy wahają się od bardzo szczegółowych „Na zewnętrznej części toru drugiego zakrętu jest mała kępka trawy, na trzecim zakręcie po prawej stronie jest zadrapanie na krawężniku”, aż po niejasne „Na tej części toru nie ma żadnych punktów odniesienia”. To ten drugi typ oświadczenia zazwyczaj generuje ożywioną dyskusję ze studentami, którzy na tym samym fragmencie toru znaleźli dla siebie mnóstwo punktów odniesienia. Przysłuchując się temu zazwyczaj zastanawiam się, czy przypadkiem niektórzy z nas nie wjeżdżają w zakręty z zamkniętymi oczami?
Najgorszą, najbardziej niebezpieczną reakcją obronną naszego organizmu w czasie jazdy motocyklem (nie tylko zresztą na motocyklu) jest fiksacja na przeszkodzie. To taka sytuacja, gdy nasz mózg zmusza nas do skupieniu wzroku na zagrożeniu, które jest przed nami. Ten zaprogramowany ewolucyjnie w naszych mózgach mechanizm sprawdzał się doskonale w czasach, gdy musieliśmy skupić się na tym gdzie w danym momencie znajdują się tropy niedźwiedzia, lub zwierzyny na którą chcieliśmy zapolować, czyli dosyć dawno temu. Dziś, w sytuacji gdy z bocznej uliczki, tuż przed tobą, wyjeżdża samochód, lub gdy droga gwałtownie skręca, ten sam mechanizm zamiast pomagać, staje się zagrożeniem.
Bardzo czytelny przykład fiksacji na przeszkodzie znajdziecie na poniższym materiale wideo. Jeden z zawodników upada, po czym jego motocykl pozostaje na torze. Większości rywali udaje się go wyminąć, niestety jeden z motocyklistów widząc przeszkodę z daleka i mając dość czasu oraz miejsca aby ją ominąć, po prostu centralnie w nią trafia. To jest właśnie fiksacja wzroku na przeszkodzie.
Jeśli myślicie, że takie sytuacje przytrafiają się wyłącznie zawodnikom na torze, to mam dla Was złą wiadomość. Fiksacja na przeszkodzie jest jeszcze bardziej niebezpieczna na ulicy z dwóch zasadniczych powodów – większość motocyklistów jeżdżących po ulicy nie trenuje zachowania w takich sytuacjach, a po drugie skutki wypadnięcia z drogi są najczęściej o wiele poważniejsze, niż wyjazd poza nitkę toru wyścigowego.
Kiedy fiksujemy się na przeszkodzie, zawęża się nasze pole widzenia. Często taki stan określa się jako widzenie tunelowe. Nasza uwaga jest tak mocno skupiona na tym na co patrzymy, że przestajemy być świadomi tego, co dzieje się wokół nas. Czy nasze pole widzenia rzeczywiście się zawęziło? Czy nasze oczy stały się mniejsze i przestały widzieć cokolwiek poza centrum obserwacji? Nie, oczywiście, że nie. W rzeczywistości dzieje się coś zupełnie odwrotnego, nasze źrenice się rozszerzają, zamiast zwężać. I co dzieje się w takiej sytuacji? Tak, nadal kierujemy się na przeszkodę w którą nie chcielibyśmy trafić…
Jakiś czas temu jeździłem w zawodach enduro. W pewnym momencie gdy dojechałem do szybkiego lewego zakrętu, straciłem przyczepność przedniego koła w motocyklu, którym jechałem. Nic szczególnie poważnego, ale na zewnątrz trasy leżała wielka mokra kłoda. Gdybym trafił w tą kłodę, przeleciałbym nad nią i trafił w solidne, nieskore do poruszenia się drzewo. To musiałoby boleć. Ostatnią rzeczą, której chciałem doświadczyć w tamtej sytuacji było trafienie w kłodę i zakończenie lotu na drzewie. Niestety im bardziej wpatrywałem się w tą kłodę, tym bardziej motocykl wydawał się skory do jazdy w jej kierunku! Koniec końców, kosztem ogromnego wysiłku umysłowego przestałem gapić się na kłodę i przeniosłem wzrok tam, gdzie chciałem pojechać. Natychmiast po tym, jak oderwałem wzrok od kłody, motocykl zaczął jechać w kierunku w którym patrzyłem. Tak czy inaczej moje tętno nie zmieniło się równie szybko…
W sieci, w serwisach takich jak YouTube znajdziecie setki przykładów tego zjawiska, które dotyka motocyklistów zarówno na torze jak i na ulicy. Często jest tak, że jeden zawodnik upada, a drugi sam wyjeżdża za nim z toru w żwir, zamiast zmusić wzrok do skupienia się na zakręcie, co w zupełności wystarczyłoby do jego bezpiecznego pokonania. Nie wierzysz, że takie rzeczy się dzieją?
Obawiam się, że nie ma łatwej i uniwersalnej formuły na pozbycie się z głowy tej zaprogramowanej nam ewolucyjnie aplikacji. Mimo to jestem przekonany, że sam fakt, że będziesz świadomy tego zjawiska poprawi twoje szanse na zapanowanie nad nim. W chwili gdy przypomnisz sobie te słowa oraz przytoczone przykłady i zmusisz wzrok do ominięcia przeszkody, pojawia się duża szansa, że ten wzrok sprawi, że przeszkodę ominie też całe twoje ciało. A ta przeszkoda zawsze będzie przed tobą, bo przecież to właśnie na niej nasz mózg się koncentruje i to dlatego zmierzamy w jej kierunku.
Komentarze 9
Pokaż wszystkie komentarzeBardzo smutny dla mnie artykuł, bo jakże na czasie :/ Popełniłem właśnie ostatnio błąd, zamiast patrzeć na drogę spojrzałem na krawężnik do którego dość szybko się zbliżałem. Niestety teraz mam ...
OdpowiedzNie wiedziałem nawet o istnieniu czegoś takiego. Super!
Odpowiedzpod koniec zeszłego sezonu miałem identyczną sytuację co ten gość : http://www.youtube.com/watch?v=W5AQng5pbFU po prostu zamiast złożyć się w ostry zakręt, zapatrzyłem się w pobocze i ...
OdpowiedzNajpierw złośliwie-motocykliści którzy żyją chociaż latają już naście lat są nadludźmi wobec skali zagrożeń jakie niesie ze sobą jazda na motocyklu.Fiksacja wzroku,zjawisko ,,tunelowe'' ...
OdpowiedzZ drugiej strony nie wsiadasz od razu nawet na hulajnogę czy rower zanim nie poznasz jak to działa i co można zrobić by uniknąć zagrożenia. Przed przeczytaniem tego artykułu nie miałam pojęcia o fiksacji wzroku, a już byłam uczona jak tego unikać na kursie. Jak? Bardzo prosto, przy omijaniu szykany czy w szybkim slalomie instruktor mi powiedział nie patrz na słupki tylko na bramkę którą masz wyjechać. I zadziałało... ;) A to że trening czyni mistrza, czyli jeździć, jeździć, jeździć jest prawdą absolutną ;)
OdpowiedzMasz rację - nic nie zastąpi praktyki, ale ta praktyka powinna być świadoma, tzn. "praktykant" powinien mieć świadomość istnienia pewnych zjawisk czy problemów i znajomość sposobów radzenia sobie z nimi - wtedy praktyka będzie pełna i przyniesie oczekiwane rezultaty. Nie ma nic gorszego niż praktyka " na siłę" i uporczywe powtarzanie a co za tym idzie utrwalanie złych nawyków. Nikt nie jest alfą i omegą i nieważne jakbyś nie był spostrzegawczy nie wyeliminujesz wszystkich błędów, które popełniasz i sam w wyniku praktyki, nie ważne jak bardzo byś się starał, nie posiądziesz wiedzy, która jest dziedzictwem wielu pokoleń motocyklistów.
OdpowiedzEj wy schodzicie na psy... Masakra... Kiedys czytywalem was co dziennie. Pozniej co raz rzadziej. Teraz czytam bardzo rzadko i np. dzisiaj wszedlem na art pod tytulem "Fiksacja wzroku - wróg do ...
Odpowiedzjak byscie się troszkę bardziej wczytali w tekst, i trochę zaczęli kojarzyć, to byście wyczytali, że w takim przypadku, w zasadzie jedynym sposobem na ratunek jest patrzenie dalej na drogę lub tor, starając się najlepiej nie widzieć zagrożenia. Wiem, że tak jest, wystarczy przysiąść się do crossówki albo enduraka jakiegoś. Na początku wszystkie korzenie, kamienie albo koleiny przyciągają bardziej niż magnes. Może i to śmieszne, ale tak, mały kamień o wymiarach 10x10 leżący na drodze o szerokości 2 metrów, rośnie do takich rozmiarów, że nie sposób go ominąć. Chyba że mówiąc po chłopsku masz na niego wywalone, nie zwracasz uwagi i ciśniesz dalej. Osobiście nauczyłem się tego poprzez treningi. Bardzo dobrym sposobem jest też jazda w takich warunkach (np. koleiny), lub w nocy, w sensie przy słabej widoczności. Oczywiście też w jakichś granicach zdrowego rozsądku, bo coś musisz widzieć... Myślę, że dość znaczącym czynnikiem, o którym o ilę dobrze kojarzę nie było mowy w artykule, jest strach, a w zasadzie panika... To ona nas w takiej sytuacji łapie i nie chce puścić, a żeby było śmieszniej to pcha tam gdzie nie chcemy. A wystarczy mały ruch kierownica, przecież to takie proste ;)
OdpowiedzGdyby Ci podali sposób radzenia sobie z tym wtedy nie zapisałbyś się na płatny kurs doszkalający. To jest Polska nie USA tu nie dostaniesz za darmo wiedzy, za którą słono się płaci na kursach doszkalających.
OdpowiedzW USA tym bardziej by ci nie wyłożyli wszystkiego na tacy, ale to nie dlatego że interesuje ich wyłacznie twoja kasa. Zaden poważny trener nie będzie uczył cie jeździć (na czymkolkwiek, to samo dotyczy nart, łyżew, itd) korespondencyjnie. Uczenie sie z książek albo artykułów to super pomysł na nabicie sobie dużego guza. Artykuly i ksiązaki są potrzebne aby cie zainteresowac tematem, abys zdobyl świadomosc tego ze czegoś trzeba sie nauczyć i chciał sie uczyć. Wtedy możesz zaczać robić postępy. No i dodam że ja tego nie wymyslilem, tylko dowiedzialem sie swego czasu na swoim przykłanie w jednej z nieistniejących warszawskich szkół techniki jazdy (PM). Zatem dajcie na luz panowie ;)
OdpowiedzKeith Code 'Cornering bible' na youtube dostepna pelna wersja. Wielu motocyklistow nawet dlugo jezdzacych popelnia bledy w pokonywaniu zakretow. Teoria to podstawa
OdpowiedzDobry artykół z dobrymi przykładami a niektórzy i tak marudzą, malkoooontenci :-) Nie ma złotego środka, trzeba ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć i tyle.
OdpowiedzAle koleś pierdzielisz... Może chcesz tez od razu receptę na wygranie MotoGP? Skoro tak rzadko czytasz to możne zrób wszystkim przysługę i już nie czytaj i nie pisz, co?
Odpowiedzzjedz snickersa bo zaczynasz strasznie gwiazdorzyć
OdpowiedzNie chcialbym Cie obrazic, bo kompletnie nie o to mi chodzi, ale jesli masz mozg i google to sobie doczytasz lub dopytasz. Gdybys mnie mial zapytac, to bym Ci odpowiedzial, ze najlepsza metoda to trening czyli zbieranie doswiadczen. Im bardziej jestes otrzaskany tym mniej jest w stanie wytracic Cie z panowania nad soba. Jesli chodzi o wzrok podczas jazdy, to moim "wrogiem" sa dziewczyny. Nieraz przylapalem sie na tym, ze zamiast skupic sie na "robocie" gapie sie na jakas lale. Moze mi ktos powie jak sie z tego wyleczyc? Trening nic nie daje, bo im wiecej "trenuje :-) " tym bardziej sie gapie.
Odpowiedzz tymi lalami to mam tak samo heh,naprawde ciezko sie skupic
OdpowiedzNo i powiem ci ze ty napisales wiecej niz ten typ w artykule...
OdpowiedzJak widze wypociny takich troli jak ty to po prostu mam ochote wyemigorwac i juz nie wracac.
Odpowiedzdroga szeroka. Bezgraniczna milosc do portalu internetowego to tez milosc gejowska nie?
OdpowiedzŚwietny tekst! Na kursie, instruktor właśnie tą zasadę mi "sprzedał" w kwestii jazdy po ósemce - "patrz tam gdzie chcesz jechać, nie patrz na koło". Niby proste a jak ułatwia życie.
OdpowiedzMi to przydało się najbardziej podczas pokonywania slalomu wolnego - patrzeć nie na nastęną bramkę, ale na jeszcze kolejną i wszystko wychodzi jak po maśle
Odpowiedz