Suzuki Shell Moto Szkoła - dla każdego właściciela Suzuki
Suzuki Shell Moto Szkoła bez dwóch zdań stawia na intensywność. Podczas drugiego poziomu szkolenia na lotniskowym torze w Ułężu trenowaliśmy praktycznie bez przerwy, a popołudniem mieliśmy obiekt dla siebie.
Rynek szkoleń motocyklowych w Polsce przeżywa ogromny boom. Praktycznie na każdym kroku znajdziemy banery oferujące szkolenia “dla nowych właścicieli 125”, a same WORD-y włączyły się w walkę o klienta. Motocykliści zaczęli szukać dodatkowej wiedzy i “jak zdać egzamin” na tym etapie im nie wystarcza. I bardzo dobrze, to dowód na to, że dojrzewamy jako społeczność motocyklowa, ale także jako uczestnicy ruchu drogowego.
Dzisiaj w szkoleniowej ofercie teoretycznie każdy znajdzie coś dla siebie. Trzeba jednak mieć się na baczności - nasz motocyklowy światek nadal jest przecież względnie młody w porównaniu do Europy Zachodniej czy Stanów Zjednoczonych. Tak samo jak nie jesteśmy jeszcze w stanie “wyprodukować” Mistrza Świata w MotoGP, tak samo nie zdążyliśmy jeszcze zbudować merytorycznego zaplecza szkoleniowego. Ale przecież to nie oznacza, że zaplecze takie w ogóle nie istnieje.
Wszyscy posiadacze motocykli marki Suzuki mogą skorzystać ze szkoleń pod wspólną nazwą Suzuki Shell Moto Szkoła. Bez względu czy dosiadacie Hayabusy, kilkuletniego V-Stroma czy (tak jak ja podczas szkolenia) Inazumy 250, o ile to motocykl Suzuki, Moto Szkoła przywita was z otwartymi rękoma.
Suzuki Shell Moto Szkoła bez dwóch zdań stawia na intensywność. Podczas drugiego poziomu szkolenia na lotniskowym torze w Ułężu trenowaliśmy praktycznie bez przerwy, a popołudniem mieliśmy obiekt dla siebie (w teorii by dalej praktykować, w praktyce by w końcu poodkręcać). Szkolenie rozpoczęło się od porannego wykładu teoretycznego, w którym omówiono także zasady bezpiecznego przemieszczania się po obiekcie. Sam obiekt zresztą jest bardzo ciekawy: posiada przyjemną kombinację ciasnych, podkręcanych zakrętów, długich prostych i kilku szybszych zakrętów 90 stopni. Brakuje nieco stref bezpieczeństwa - mimo, że trawy jest dużo, to hamuje ona dużo mniej skutecznie, niż żwir torów wyścigowych (o czym przekonał się jeden z uczestników podczas popołudniowej sesji). Z drugiej strony, nie byliśmy się tam ścigać.
Spora liczba uczestników została podzielona na grupy, z czego część ćwiczyła wcześniej przygotowane elementy (slalom, manewrowanie przy niskich prędkościach, zakręt 90 stopni), część wzięła udział w szkoleniu z zakresu pierwszej pomocy. To ostatnie było szczególnie ciekawe, ponieważ nakierowane na motocyklistów. W niedużych zespołach trenowaliśmy np. bezpieczne zdejmowanie kasku osoby poszkodowanej w wypadku (i używaliśmy różnych kasków, przez szczęki po sportowe integrale, co wbrew pozorom robi ogromną różnicę). Bardzo przydatna wiedza, w pigułce i w praktycznym formacie.
W kwestii samego szkolenia było przyzwoicie, choć z mojej perspektywy nieco za mało. Śledzenie trenera po linii przejazdu w teorii brzmi sensownie, w praktyce uczy, że istnieje jedna linia dla wszystkich, co oczywiście jest błędne. Informacja zwrotna w postaci podniesionego do góry kciuka oczywiście pozytywnie wpływa na samopoczucie, ale niespecjalnie rozwija mnie jako motocyklistę. Trzeba jednak przyznać, że moje osobiste preferencje i wymagania mogą być z goła inne od reszty uczestników, więc marudził nie będę. Fakt jest faktem, że jeżdżenia było bardzo dużo, a każdy mógł znaleźć się w nowych dla siebie sytuacjach (świetna sekcja z jeżdżeniem “po kwadracie”). Ostatecznie to o to chodzi, prawda?
Największym plusem dodatnim całego szklenia była atmosfera! Dawno nie spędziłem tak miło czasu. Ponoć najmilsi motocykliści jeżdżą na Hondzie, ale zaryzykuję stwierdzenie, że co najmniej połowa na Suzuki. Kolejną ważną informacją jest fakt, że szkolenie Suzuki Shell Moto Szkoła kosztuje 150 zł, a to ucina całe moje powyższe marudzenie. Pointa? Jeśli posiadasz motocykl Suzuki i chcesz fajnie spędzić czas, skontaktuj się z najbliższym dealerem motocykli Suzuki i goń na szkolenie!
|
Komentarze 5
Pokaż wszystkie komentarzeKolego AUTOR.Skoro byłeś na wielu szkoleniach to pewnie potrafisz rozpoznać szkolenie doskonalenia techniki jazdy od jazdy sportowwej,a skoro nie potrafisz to nie pisz dyrdymałów.Strefy ...
OdpowiedzProwadzący nie tylko byl związany z WORD-em ale zdaje się jest nawet współodpowiedzialny za nowy kształt egzaminu praktycznego/ Co to Twoim zdaniem tłumaczy? Byłeś na tym szkoleniu?
OdpowiedzKolego AUTOR.Skoro byłeś na wielu szkoleniach to pewnie potrafisz rozpoznać szkolenie doskonalenia techniki jazdy od jazdy sportowwej,a skoro nie potrafisz to nie pisz dyrdymałów.Strefy ...
OdpowiedzKolego AUTOR.Skoro byłeś na wielu szkoleniach to pewnie potrafisz rozpoznać szkolenie doskonalenia techniki jazdy od jazdy sportowwej,a skoro nie potrafisz to nie pisz dyrdymałów.Strefy ...
Odpowiedzczy motocykl sporotowy prowadzi sie inaczej niz drogowy? czy wywraca sie na nim inaczej? co z tego ze by pracownikiem word? ilu w polsce jest trenerow, ktorzy wiedza jak poprawnie operowac motocyklem?
OdpowiedzJa w zeszłym roku byłem na 1 poziomie i szkolenie było OK, aczkolwiek również uważam, że byłem na lepszych. Dlatego w tym roku miałem dużą wątpliwość czy jechać na 2 poziom, bo niby 150zł to ...
OdpowiedzAutor bardzo dyplomatycznie podszedł do oceny szkolenia. Jazdy rzeczywiście dużo, ale wartość merytoryczna szkolenia oscyluje w okolicach zera.
OdpowiedzCzyli mówisz, ze nei warto wydawać 150zł? Właśnie kupiłem Suzuki, więc w sumie dość ciekawa oferta. W Krk w mojej szkole moto szkolenie zaawansowane kosztuje prawie 500zł za 4h. A miałem rok przerwy w jeździe, więc chciałbym się doszkolic.
OdpowiedzWarto. Jasne, że są lepsze szkolenia ale stosunek frajdy do kosztów raczej nie do pobicia.
Odpowiedz150 zł to warto wydać chociażby za samo pojeżdżenie po zamkniętym obiekcie i obiad (najlepsza część szkolenia). Każdy trening z dala od ruchu ulicznego jest lepszy niż żaden. Natomiast nie rób sobie wielkich nadziei co do poziomu imprezy, bo to najniższy poziom merytoryczny ze wszystkich szkoleń na jakich byłem, a byłem na wielu.
Odpowiedz