1500 km skuterem w ci±gu jednej doby! To by³a Osa M50 150 cm³ i to w roku 1959
Rocznicowa cyfra nie jest wprawdzie z tych okrągłych (zakończonych na 0 lub 5), ale historia jest ciekawa i warta przypomnienia. Skuter Osa był u nas produktem szykownym i ekskluzywnym - drogim i wytwarzanym w niewielkich liczbach porównują do równolegle powstających motocykli WFM, WSK czy SHL.
4 października 1959 roku, seryjny skuter OSA M50 (150 cm³), kierowany przez Marka Wachowskiego i Andrzeja Zielińskiego, uzyskała na torze FSO w Warszawie, w czasie długodystansowej jazdy wytrzymałościowej non-stop następujące oficjalne wyniki:
- w ciągu pierwszej godziny, średnia prędkość - 61,6 km/h
- w ciągu 6 godzin, średnia prędkość - 61,5 km/h
- w ciągu 12 godzin, średnia prędkość - 61 km/h
- w ciągu 24 godzin, średnia prędkość - 62,5 km/h
Czterech zapalonych motocyklistów - dwóch pracowników Warszawskiej Fabryki Motocykli (mechanicy: Leszek Kulczycki i Ryszard Zgoda) i dwóch redaktorów tygodnika "Motor" (kierowcy: Marek Wachowski i Andrzej Zieliński) - postanowiło sprawdzić, na co stać polski skuter Osa. W tym celu wybrali jedną z najtrudniejszych prób - 24-godzinną jazdę non-stop.
Start do tego morderczego wyścigu z czasem nastąpił 3 października 1959 roku, o godzinie 18:00. Jako pierwszy wystartował Marek Wachowski. Kierowcy zmieniali się co 2,5 godziny. Obsługa i naprawy skutera, podczas próby, spoczywały w rękach mechaników - Leszka Kulczyckiego i Ryszarda Zgody.
Od samego początku najwięcej kłopotów sprawiało niedostateczne chłodzenie silnika (charakterystyczna wada modelu M50). Objawiało się to lekkim przycieraniem się tłoka, co zmuszało kierowców do zmniejszania szybkości. Aby częściowo temu zaradzić, zwiększono ilość oleju w mieszance do wartości 1:10 i zdemontowano gumowy chlapacz z przedniego błotnika. Poza tym jazda szła bez większych problemów.
Motorowery w PRL - rzecz o motoryzacji i nie tylko...
Przedwojenna historia to krajowe "setki", które były ówczesnymi motorowerami. Pamiętne marki: SHL, Podkowa, Niemen, Perkun, Wul-Gum oraz spora gama pojazdów zagranicznych. Powojenna historia motorowerów rozpoczęła się zaś w 1956 roku od modeli Ryś i Żak. Niedługo po nich pojawiły się pierwsze Komary. W kolejnych latach to właśnie motorowery były najliczniej produkowanymi pojazdami silnikowymi w naszym kraju. Każdego roku na rynek trafiało ich 150-200 tysięcy. Krajową produkcję wspierał import między innymi takich marek jak Simson czy Jawa.
O TYM WŁAŚNIE JEST TA KSIĄŻKA "MOTOROWERY W PRL" »Po 24-godzinach i 705 okrążeniach toru (tor mierzony po tzw. "linii rekordów" tj. 90 cm od wewnętrznej krawędzi nawierzchni miał obwód 2127,5 m) przebyto dystans 1500 km i uzyskano wynik końcowy 62,5 km/h - zatwierdzony przez oficjalną pięcioosobową komisje sędziowską.
A jakie defekty spotkały Osę w ciągu tych 24-godzin? Niewiele: zatkanie gaźnika, zabrudzenie iskrownika, wymiana świecy, urwana linka gazu, przepalenie dwie żarówek. Poza tym wszystko spisywało się nienagannie. Na wszystkie naprawy, tankowania i zmiany kierowców stracono 43 minuty. Zużycie paliwa w tej próbie wyniosło średnio 3,6 l/100 km.
O kulisach tego wyczynu opowiadał mi często Ryszard Zgoda, mieszkający na tej samej ulicy co ja, tak więc miałem wspomnienia z pierwszej ręki.
Relacja z tego wyczynu znalazł się w tygodniku "Motor". 20 lat temu (jak ten czas leci, wydaje mi się, jakby to było wczoraj) poprosiłem uczestników owej jazdy skuterem Osa o podpisanie się na egzemplarzu tego numeru. Była to dla mnie cenna pamiątka, ale kilka lat temu postanowiłem przekazać ją Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy. Została zlicytowana i trafiła do pewnego miłośnika polskiej motoryzacji. Pieniądze z licytacji zaś zasiliły budżet WOŚP.
Tomasz Szczerbicki
Dziennikarz i autor książek: tomasz-szczerbicki.pl
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze