Yamaha FZR1000 - ciężki sprzęt rakietowy
Nawet najstarsi hardkorowi wyjadacze, którzy w młodości rzucali w milicjantów butelkami po „Komandosie" bywają zaskoczeni mocą starej FZRy.
Rozpoznanie - FZR1000 to naczelny, oldschoolowy, litrowy szajbus z dawnych lat. Jego wiek nie przeszkadza w byciu zdumiewająco szybkim i trudnym do ogarnięcia motocyklem sportowym. Spytacie, dlaczego ktoś miałby w ogóle kupować to coś. Otóż dlatego, że wygląda nieźle mimo upływu lat, jest tani i jeździ szybciej, niż wielu z nas potrafi myśleć. Za dobrze prezentujący się egzemplarz rynek woła 7-9 tys. zł.(a czasami znacznie mniej). Mniejsza FZR600 jest bardzo popularnym pierwszym motocyklem, ale skoro dają go w większej, mocniejszej wersji, to czemu jej nie kupić?
Przeciwwskazania - Jednym z elementów, który sprawia, że FZR zrywa skalp z czerepów jest system EXUP wprowadzony w 1989 roku. Jest to zawór w wydechu, który reguluje zjawiska falowe w układzie wydechowym w zależności od obrotów silnika. Efekt jest taki, że FZR funduje kierowcy rakietowe doznania w całym zakresie obrotów. Motocykl w sposób traumatyczny zmienia wskazania prędkościomierza. Nawet najstarsi hardkorowi wyjadacze, którzy w młodości rzucali w milicjantów butelkami po „Komandosie" bywają zaskoczeni mocą starej FZRy. Większość tych motocykli dostępnych na obecnym rynku wtórnym przekroczyła 20 lat, a co za tym idzie, większość z nich jest mocno wyeksploatowana. Nieszczelne silniki, cieknące zawieszenia, wybite łożyska, luzy, wysokie zużycie paliwa, mocno wyżarte hamulce. To wszystko obniża komfort użytkowania i jego bezpieczeństwo. W 20-letnim sprzęcie wzrasta prawdopodobieństwo, że zaliczył on kilka gleb. Mamy zatem motocykl w kuszącej cenie rzędu 3500 - 4500 zł, który słabo skręca, słabo hamuje, jest ciężki, ale jednoczenie który jest piekielnie szybki i zdolny rozpędzić się do 270 km/h.
Powikłania - W czasie panowania FZR1000, na ulicach szalał Gixxer 1100 z równie bestialskim silnikiem, z tym, że bez żadnych dodatkowych systemów. Wyłącznie z purystyczną mocą, która później odrodziła się w Bandicie 1200. FZR ewoluowała do nieco łagodniejszej, ale nadal mocnej, sportowo turystycznej Thunderace. Wszystkie duże przecinaki z lat 80/90 ubiegłego stulecia miały jedna ważną cechę, która odróżnia je od dzisiejszych supersportów. Na eksplozję mocy nie trzeba było czekać do czerwonego pola na obrotomierzu, gdyż pojawiała się ona tak gwałtownie, jak glan skinheada na obliczu studenta z wymiany międzynarodowej.
|
|
Komentarze 5
Pokaż wszystkie komentarzeNowsza Thunderace jeszcze poprawione parę rzeczy i miodzio w trasie ;) Moja bez dżetów obmyka na mieście suszarki na wtrysku niejeden kociej mordki już dostał ;) Stare kunie nie są na papierze ...
Odpowiedzwitam jestem w posiadaniu fzr-y i jestem bardzo zadowolony dobrze skreca,swietna w zakrętach ciezar jej to jedynie zaleta bo przy tej mocy roznie może być najwieksza zaleta to kopniak z exupa-czyli...
Odpowiedzpod koniec filmiku rozmywała się czasoprzestrzeń (pewnie od prędkości):)))
OdpowiedzNie skinhead tylko nacjonalista. Ruch skinhead ma swoje początki w Kingston na Jamajce. Ale rozumiem, że mamy uczyły Was że skini = neonaziści
OdpowiedzTak tak a Coca Cola wspiera apartheid a papieroski Marlboro wspierają Klan. Co za matoł na formum motocyklowym poucza kim są skinheadzi i skąd pochodzą zresztą kogo to obchodzi
OdpowiedzWhite Power to jest przecież ruch wsród skinhaedów, więc w czym problem?
OdpowiedzPosiadam owy sprzęt i bardzo sprawnie skręca ładnie składa się w zakręty bez jakiegoś siłowanie się, to że idzie od samego dołu to chyba zaleta na długich trasach, ciężar jest w sam raz motocykl ...
Odpowiedz