Odważyć się na odpowiedzialność
Obawiając się o swój własny żywot, swoje okna w domu, lakier na zbiorniku paliwa i opony, muszę wyjaśnić fundamentalną rzecz. Wszystkie przedstawione tu motocykle to wspaniałe maszyny, które potrafią dać bezmiar radości z jazdy jednośladem. Niestety jednocześnie żadna z nich nie nadaje się na pierwszy motocykl. To nie nasze widzimisię, ale lata doświadczeń, jakie cywilizowane kraje wyniosły z bujnego rozwoju motocyklizmu. To doświadczenie okupione zostało niezliczoną ilością trupów, kalek, sierot, tragedii i morzem niepotrzebnie wylanej krwi. Właśnie dlatego na Zachodzie czy w Japonii dostęp do dużych, ciężkich, szybkich i mocnych motocykli jest reglamentowany. I jest to wyłącznie pochodna dramatycznych statystyk, a nie próba pacyfikowania młodych pasjonatów motocykli.
Zastanawialiście się kiedyś, dlaczego w pierwszych tygodniach życia, żywiliśmy się jedynie mlekiem z matczynej piersi? Ponieważ podanie nam pstrąga w maśle było by głupie. Dokładnie tak głupie, jak odjechanie spod wydziału komunikacji ze świeżutkim prawem jazdy 200 konnym sportem, albo 300 kilogramowym krążownikiem. Tak, wiem, jesteś ogarnięty, rozsądny i w ogóle. Ja też kiedyś, oglądając „Króla Lwa" myślałem, że Mufasa nie umrze...
|
|
Komentarze 55
Pokaż wszystkie komentarze" Ja też kiedyś, oglądając „Króla Lwa" myślałem, że Mufasa nie umrze..." haha dobre, a ja myślałem, że zmartwychwstanie :)
OdpowiedzJa wybrałam Ninje 250 i za każdym razem kiedy rozpędzam się na obwodnicy mam w głowię myśl, że była to dobra decyzja. Większa maszyna + pierwsze kroki na motocyklu = pogrzeb dosyć nagłośnionej ...
Odpowiedzsiema, jesteś młody ale masz rację,ja mam skończone 40,mam piękny dom dwójkę dzieci udane małżeństwo i niestety jeden nałóg ścigacze,teraz śmigam r6 i za każdym razem tłumaczę sobie wolniej ale to nie pomaga, jak człowiek siądzie na sprzęt to już nic się nie liczy i nie ma czy stary,czy młody.dodam że przygodę zaczynałem od 125 ale to było 23 lata temu.myślę że po 250 kup sobie bandziora, ja tak zrobiłem 78 koni zupełnie wystarczy.ja mieszkam w miejscu gdzie rozbiła się Asia i powiem ci jak chcesz odkręcać bież pod uwagę dwie rzeczy natężenie ruchu i drogę bez dojazdów z posesji ,robię 12000 km na rok więc coś o tym wiem,ostatnio konik duży chłopak leciał yamaszką od Mińska z posesji wyjeżdżała skoda niestety wprost pod motocykl, chłopaka juz niema a ja bardzo to przeżyłem ponieważ jechałem 5 minut za nim.dlatego jak widzisz stojący samochód zawsze myśl za tego puszkarza żeby potem nie powiedział nie widziałem.powodzenia
OdpowiedzJa wybrałam Ninje 250 i za każdym razem kiedy rozpędzam się na obwodnicy mam w głowię myśl, że była to dobra decyzja. Większa maszyna + pierwsze kroki na motocyklu = pogrzeb dosyć nagłośnionej ...
OdpowiedzJa wybrałam Ninje 250 i za każdym razem kiedy rozpędzam się na obwodnicy mam w głowię myśl, że była to dobra decyzja. Większa maszyna + pierwsze kroki na motocyklu = pogrzeb dosyć nagłośnionej ...
OdpowiedzJa wybrałam Ninje 250 i za każdym razem kiedy rozpędzam się na obwodnicy mam w głowię myśl, że była to dobra decyzja. Większa maszyna + pierwsze kroki na motocyklu = pogrzeb dosyć nagłośnionej ...
OdpowiedzPostanowiłem kupić motocykl - typowego plastika i chciałbym zacząć od jakiejś 600 - 750 CC ale i jakimś ciekawym 1000 CC też nie pogardzę tylko cały czas odnoszę wrażenie, że wg. tzw. znawców ...
OdpowiedzMylisz się... Mieć olej w głowie to jedno a umiejętności to co innego. Można jeździć ostrożnie nawet po 30km/h na 600cc ale bez umiejętności może się taka prędkość skończyć źle... na dowód żeby nie być gołosłownym oto link : http://www.scigacz.pl/Zerowe,umiejetnosci,na,Kawasaki,ZX-6R,26043.html .... jeśli ktoś wcześniej niczym nie jeździł to proponuje 125-250 a potem myśleć nad czymś większym.... od 500cc w góre to już nie zabawki ... Pozdrawiam.
OdpowiedzJedno to to co masz w głowie a drugie to UMIEJĘTNOŚCI!! Bez odpowiedniego przygotowania, szkolenia i praktyki nawet będąc najodpowiedzialniejszym motocyklistą na świecie nie unikniesz wypadku...
OdpowiedzPierwszy sezon bez gleby zaliczyłem teraz, a tak średnia 2 szlify rocznie, na szczęście bez obrażeń. Typowe pułapki, heblowanie po deszczu na pasach i blokada przodu, awaryjne heblowanie w zakręcie na mokrym i wycieczka do rowu na 50cc odebranym z salonu dzien wcześniej itp. Powodzenia z mocnym plastikiem na dzień dobry;) Jestem rozsądnym człowiekiem i nie przeszkadza mi to latać 130km/h przez miasto do pracy, dlaczego tylko tyle? Bo moja 125 więcej nie poleci i dzięki Bogu. Nie da się jeździć plastikiem powoli.
Odpowiedz"jazda w conajmniej 50 % są w głowie kierowcy". Jasne, tyle że co innego w głowie masz siedząc w fotelu przed kompem i oglądając oferty, a co innego jak już ściskasz bak kolanami. Nie ma chyba takiego, co by się nie deklarował "nie będę odkręcał", który korzystając z pierwszej nadarzającej się okazji (prostej) nie odkręcił "tylko raz i na spróbowanie". Poza tym jeśli "nie odkręcasz" to po co ci 1000CC, której w pełni nie wykorzystasz? Poza tym, nawet jak ktoś nawet wytrzyma parę pierwszych miesięcy to przychodzi taki moment, kiedy WYDAJE SIĘ nam, że już skończył się okres próbny, że te pół roku, 3 tys km przejechanych czy nowy kask i kombi za zyliard PLNów to już przepustka do świata większych prędkości. Problem jest taki, że tylko nam się zdaje, co potwierdzi pewnie każdy rozsądny kierownik 2 czy 4 kółek, bo tutaj akurat nie ma znaczenia typ pojazdu. Poza tym poza rodzinnym kombi i ferrari jest cały wachlarz innych możliwości, które dadzą więcej funu niż to pierwsze, ale trudniej je będzie zawinąć na pierwszym słupie niż to drugie. Pilotów też nie wsadzają na początek do F-16 i to może być jakaś wskazówka dlaczego na początek polecane są 2oo do nauki... Słuchanie bardziej doświadczonych i uczenie się na ich błędach to oznaka mądrości i dojrzałości, ale na końcu jak kogoś stać to i tak kupi co będzie chciał i nikt mu nie zabroni (chyba, że ma żonę :P ).
Odpowiedzilu rozmówców, tyle opinii na temat pierwszego moto. Chyba na każdym forum motocyklowym pada pytanie "jakie moto jest najlepsze na pierwsze". Naczytałem się o tym na forach i nasłuchałem od znajomych motocyklistów, których nie omieszkałem zapytać o radę. Wbrew wszelkim poradom, koniec końców kupiłem motocykl, którym chciałem jeździć docelowo. Moim pierwszym i aktualnym moto jest Yamaha XJR 1300. Nie widziałem sensu w kupowaniu mniejszej pojemności i sprzedawaniu jej po roku lub dwóch, po to aby wtedy ewentualnie móc pomyśleć o czymś większym. Jeżdżę i jakoś żyję :) ani przez chwilę nie żałowałem i nie żałuję swojego wyboru.
OdpowiedzZgadzam się z JeZZo. Ja z prawie 4-letniego stażu na RS 50 (ponad 100 km/h jechała) wsiadłem na SV650S, a teraz je zablokowałem do A2 (tak, troszkę bez prawka jeździłem) i mam teraz 33,5 kW zamiast 53 kW. Stąd wyciągam wniosek, że to prawo jazdy A2 nie jest aż takim głupim pomysłem, tylko źle wprowadzonym. "jazda w conajmniej 50 % są w głowie kierowcy". Nie, jazda w 100% zależy od kierowcy, ale {Nie ma chyba takiego, co by się nie deklarował "nie będę odkręcał", który korzystając z pierwszej nadarzającej się okazji (prostej) nie odkręcił "tylko raz i na spróbowanie" } jest całkowitą prawdą. Ja osobiście uważam, że umiejętności trzeba zdobywać stopniowo na coraz to mocniejszych motocyklach i tym się kieruję we własnej karierze motocyklowej. Jasne, że chciałbym wsiąść na litra i zapieprzać, ale wiem że gdybym go miał teraz to mogłoby to się źle skończyć. Wiem jak na SV działały na mnie emocje. Najbardziej się chciało odkręcać na pierwszych jazdach, a potem stopniowo przychodziła myśl, żeby przede wszystkim jeździć poprawnie technicznie i bezpiecznie dotrzeć do celu.
Odpowiedz