Kawasaki ZX10R - całą naprzód!
Nie chodzi generalnie rzecz biorąc o to, że ZX-10R jest bardzo szybkim motocyklem. Nie chodzi też o to, że oddaje moc w sposób bardziej brutalny, niż chłosta osolonym biczem. Problem polega na czymś zupełnie innym.
Rozpoznanie - Gdy pod koniec ubiegłego wieku na rynek trafiło nowe pokolenie sportowych motocykli klasy 1000cc zapoczątkowane przez Yamahę R1, wielu specjalistów sygnalizowało, że opanowanie maszyny, której moc dorównuje jej masie, może być dla statystycznego motocyklisty, delikatnie rzecz ujmując - problematyczne. Tak też było w rzeczy samej. Z czasem jednak producenci wykorzystując nowoczesną elektronikę ułagodzili sposób oddawania 170KM mocy na tylne koło. To z kolei skłoniło niebezpiecznie dużą liczbę osób do uznania sportowego litra, za sprzęt odpowiedni do nauki jazdy.
Przeciwwskazania - ZX10-R powstał tylko w jednym celu - do jazdy całą naprzód. Dopiero wtedy ten sprzęt pracuje tak, jak powinien. Mało osób wie, że np. sprężyny i tłumiki w zawieszeniu dobierane są pod wartość momentu obrotowego, osiąganych prędkości i masy pojazdu. Im większy moment obrotowy silnika (a ZX-10R posiada pokaźny moment), tym mocniejsza sprężyna w tylnym zawiasie. Ktoś powie: no i co z tego? Otóż przy high-side litr zawsze wystrzeli kierowcę w powietrze mocniej, niż 600cc i nieporównanie mocniej niż 250cc. To samo dotyczy pozostałych podzespołów. Ogromna wydajność hebli obliczona jest na zatrzymywanie maszyny z bardzo dużych prędkości. Mało wprawne operowanie hamulcami na śliskiej nawierzchni mogą zakończyć się szybkim wyczerpanie przyczepności przedniej opony. Wielu twierdzi, że w czasie jazdy sportem po ulicy bolą nadgarstki, drętwieją nogi, że pozycja za sterami jest niewygodna. Wszystko się zgadza, ponieważ sportowy 1000cc nie został zbudowany do jazdy po mieście. Co więcej pomijając wpływ miasta na sposób jazdy motocyklem wielu początkujących nie wie, że drętwiejące nadgarstki to jeden z przejawów słabej techniki jazdy motocyklem. ZX-10R to motocykl przeznaczony do jazdy po torze, prowizorycznie przystosowany jedynie do jazdy po ulicy. To maszyny do szybkiej jazdy, zdecydowanie szybszej niż ta, określona obostrzeniami prawa o ruchu drogowym. Opowieści o „szacunku dla manetki" i „poukładanej głowie" można wsadzić sobie w ... nos - ten sprzęt rusza z miejsca i już ma na liczniku ponad stówę. 160 km/h osiągane na pierwszym biegu powinno wielu poszukujących pierwszego motocykla skłonić do właściwych refleksji. To sprzęt skonstruowany do bardzo szybkiej jazdy, a co za tym idzie, bardzo trudno jeździć nim spokojnie i przepisowo. Większa prędkość = większa destrukcja przy wypadku.
Powikłania - Mając to wszystko na uwadze śmiem twierdzić, że miejsce ZX-10R na liście najgorszych pojazdów na pierwszy motocykl jest w pełni zasłużone. Uprzedzając pytania dodam od razu że R1, GSX-R1000, CBR1000RR i pozostałe „litry" wpisują się w powyższą argumentację. Nie, nie zmieniają tego ani systemy kontroli trakcji, ani nowe sportowe ABSy.
|
|
Komentarze 13
Pokaż wszystkie komentarzeA co sądzicie o CBR F4 na pierwsze moto? Też zły pomysł?
Odpowiedz250 to za malo dojebal do 300 na luku ... hmm az mam ciary
OdpowiedzNie jechał szybciej. W pochyleniu koła jadą po mniejszym obwodzie, dlatego jak jechał 260 i złożył moto, to mu chwilowo pokazało 300.
OdpowiedzTo żeś teorie wysnuł..... jakoś w innym przypadku na łukach nie 'pokazywało mu chwilowo więcej'.....
Odpowiedzale w zabudowanym jedzie grzecznie 50
OdpowiedzMój bogu....
OdpowiedzMistrz...
OdpowiedzMoże już nie ma jaj i nie ma już nic do stracenia xD
Odpowiedz