Wypadek quadowca na trasie 6. etapu Breslau Rallye
Na drugim odcinku specjalnym szóstego etapu rajdu Breslau doszło do groźnie wyglądającego wypadku, w którym uczestniczył Aleksander Piorczyński. Pierwszy na miejscu wypadku był Arkadiusz Lindner.
Arka Lindnera oraz Aleksa Piorczyńskiego dzieliła na starcie do wczorajszego etapu rajdu Breslau zaledwie minuta. Przygotowana pod kierowców lubiących szybkie zakręty i jazdę po piachach trasa przypadła do gustu obu zawodnikom. Lindner i Piorczyński jechali wspólnie bardzo dobrym tempem do strefy tankowania. Na kolejnym odcinku jako pierwszy jechał kierowca quada z numerem 130, a w odległości około 200 metrów za nim trzymał się Arek.
Tuż za niewielką, pozornie niegroźną niecką zawodnik Łódzkiego Klubu Offroadowego zauważył leżącego na ziemi Piorczyńskiego, a kilkadziesiąt metrów dalej roztrzaskanego quada. Arkadiusz Lindner natychmiast zatrzymał się, wezwał ratowników i przystąpił do udzielania pierwszej pomocy.
- Początek był naprawdę ekstra. Jechałem pełnym palnikiem, a za mną trzymał się Aleks. Na strefie tankowania dogadaliśmy się, że będziemy jechać razem i z racji, iż wcześniej ja jechałem pierwszy, na drugim odcinku to on będzie prowadził. Tak też zrobiliśmy, Aleks jechał pierwszy, a ja jakieś 200 metrów za nim. W pewnym miejscu na trasie była niewielka niecka jakieś 30 cm głęboka i 5 m długa. Jadąc ok. 110 km/h przeskoczyłem ją całą i wtedy zobaczyłem, że coś leży na trasie. Ledwo zdołałem odbić, by na to nie najechać i wtedy dotarło do mnie, że to człowiek. Szybko zatrzymałem się i wezwałem pomoc. Aleks leżał nieprzytomny, ale oddychał. Robiłem, co w moje mocy, by mu pomóc w oczekiwaniu na ratowników.
Gdy już go zabrano, a mi pozwolono jechać dalej, wcale nie miałem ochoty wsiadać na quada. Usiadłem pod drzewem i siedziałem tak przez kilka minut. Nie obchodził mnie już zupełnie rajd, nawet o nim nie myślałem. W końcu ruszyłem do mety, ale jechałem, by dojechać. Nie mogłem zupełnie skupić się. Wyglądało to strasznie. Nigdy w życiu nie miałem takiej sytuacji, ale zachowałem zimną krew do końca. Najważniejsze by Aleks wrócił do zdrowia - opisuje Arkadiusz Lindner.
Z otrzymanych przez nas informacji wynika, że na szczęście zawodnikowi z Miastka nic poważnego się nie stało. Doznał wstrząsu mózgu i jest trochę poobijany. Życzymy mu szybkiego powrotu do zdrowia i rajdowe trasy.
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze