Sokół 125 w wersji rajdowej. Roman Karkuciński zbudował go z wraku motocykla
Motocykl w roku 1952 nabyty został w "Spółdzielni Pracy" jako wrak motocykla Sokół 125 i przydzielony przez ZS Budowlani Karkucińskiemu, w celu przeprowadzenia na nim doświadczeń. Po kilku miesiącach motocykl ten startował po raz pierwszy w ogólnopolskim motocrossie w Chylicach, zajmując II miejsce w swojej klasie. Kolejne ulepszenia przeszły najśmielsze oczekiwania. Według zdania wybitnych konstruktorów motorowych i zawodników motocyklowych ten motocykl przewyższał swoją konstrukcją wiele maszyn zagranicznych, sprowadzanych do Polski. Z wraku Sokoła 125 powstał wartościowy motocykl, którym należałoby się jak najszybciej zainteresować.
Historia polskiej motoryzacji poświęca dużo miejsca prototypom przygotowywanym przez fabryczne działy badań i rozwoju. Niewiele wspomina się zaś o prywatnych "inicjatywach oddolnych", czyli projektach tworzonych poza fabrykami, przeważnie w klubach lub prywatnych garażch. Często takie amatorskie przeróbki mogły swoją pomysłowością i wykonaniem zawstydzić fabrycznych inżynierów.
Dla mnie najlepszym tego przykładem był Jan Peda, który w przydomowym garażu przerobił dwuprzekładniową skrzynie biegów motoroweru Ryś tak, że miała ona cztery przełożenia. Jak mówił autor tego dzieła: (…) Wszystkie części skrzynki wykonałem ze starej półosi od czołgu, unikając obróbki cieplnej. Ważną rzeczą jest również to, że cała ta skrzynka jest umieszczona w oryginalnym kadłubie (…). Kiedyś opisze tę historię. Teraz jednak tym fragmentem chciałem tylko pokazać, jak dalece zaawansowane były amatorskie działania inżynierskie w dziedzinie jednośladów.
Dziś zaś o innej modyfikacji - profesjonalnej przeróbce motocykla Sokół 125 na wersję rajdową, z miękkim tylnym zawieszeniem z tłumieniem olejowym. Miało to miejsce na przełomie lat 1952 - 1953, a dokonał tego Roman Karkuciński.
Po kilku startach tego motocykla jeden z dziennikarzy tygodnika "Motor" opisał tę inicjatywę, tytułując artykuł "Pod rozwagę BKPMot.". Tytułowy BKPMot. było to Biuro Konstrukcyjne Przemysłu Motoryzacyjnego, placówka odpowiedzialna za konstrukcyjny rozwój polskiej motoryzacji w latach 50. i 60.
Pod rozwagę BKPMot.
Zwycięzcą indywidualnym II eliminacji do rajdowych mistrzostw motocyklowych Polski, która odbyła się niedawno na ciężkiej górzystej trasie w okolicach Karpacza i Jeleniej Góry, został młody zawodnik sekcji motorowej Zrzeszenia Sportowego Budowlani - Roman Kurkuciński.
Nie miałoby to większego znaczenia gdyby nie fakt, że zwycięstwo odniesione zostało na sprzęcie krajowej produkcji, specjalnie do tego celu podszykowanym przez wymienionego zawodnika, motocyklu Sokół 125. Już przed zawodami pojazd ten wzbudził ogólne zainteresowanie wśród zawodników, mechaników, organizatorów i kibiców - liczne zebranych na starcie rajdu w Karpaczu. Wszyscy podziwiali jego pomysłowo rozwiązaną lekką konstrukcję, zawierającą wszystkie niemal zalety, jakie winien posiadać motocykl rajdowy i turystyczny. (…)
Zaznaczyć tu również trzeba, że motocykl ten w roku 1952 nabyty został w "Spółdzielni Pracy" jako wrak motocykla Sokół 125 i przydzielony przez ZS Budowlani kol. Karkucińskiemu, w celu przeprowadzenia na nim doświadczeń. Po kilku miesiącach motocykl ten (ulepszony tylko w 50% - gdyż na tyle pozwalał czas) prowadzony przez Karkucińskiego startował po raz pierwszy w ogólnopolskim motocrossie w Chylicach, zajmując II miejsce w swojej klasie.
Te jednak ulepszenia, które wprowadził w nim Karkuciński w bieżącym roku przeszły najśmielsze oczekiwania. Według zdania wybitnych konstruktorów motorowych i zawodników motocyklowych ten motocykl w chwili obecnej przewyższa swoją konstrukcją wiele maszyn zagranicznych, sprowadzanych do Polski. Z wraku Sokoła 125 powstał wartościowy motocykl, którym należałoby się jak najszybciej zainteresować. (…)
Polski Związek Motorowy winien roztoczyć troskliwą opiekę nad konstruktorami - zawodnikami (poprzez Ośrodek Myśli Technicznej), których wartościowe nieraz pomysły racjonalizatorskie z braku tej opieki mogą nie ujrzeć nigdy światłą dziennego.
"Motor" 30 / 1953
Gazety chętnie pisały o takich i podobnych inicjatywach, władze jednak w większości je lekceważyły. Zarządzanie przemysłem motocyklowym było scentralizowane i planowe. Wszelkie nowości czy modernizacje były elementem niepożądanym i rozbijały proces produkcji. Niemniej trzeba było publicznie chwalić wszelkie amatorskie modernizacje, bo to przecież "dzieło polskiego robotnika lub inżyniera (inteligenta pracującego)". Takie to były czasy.
Komentarze 1
Pokaż wszystkie komentarzeSzkoda że w artykule nie opisano zakresu przeróbek dokonanych w tym motocyklu.
Odpowiedz