Skrócona kara dla Romano Fenatiego. Włoch może powrócić w przyszłym sezonie
Kiedy świat wyścigów motocyklowych zadrżał we wrześniu z oburzenia po wybryku Romano Fenatiego w czasie GP San Marino, wydawało się, że kariera włoskiego zawodnika jest definitywnie zakończona. Tymczasem apelacja od wyroku Trybunału przy Włoskiej Federacji Motorowej przyniosła skutek o Fenati już w lutym przyszłego roku odzyska prawo do startów.
Kiedy Fenati celowo wcisnął hamulec w rozpędzonym do 200 km/h motocyklu Stefano Manziego, spadły na jego głowę prawdziwe gromy. Błyskawicznie wyleciał ze swojego teamu Marinelli Snipers, w którym ścigał się w klasie Moto2, stracił także przyszłoroczny kontrakt z MV Agustą, który mógł być dla niego wstępem do naprawdę wielkiej kariery. Co więcej, Włoska Federacja Motorowa nałożyła na niego karę odebrania licencji wyścigowej na osiem miesięcy.
Zrezygnowany Romano Fenati przyjął karę i ogłosił koniec kariery wyścigowej. Jednocześnie złożył jednak apelację od wyroki włoskiej federacji, która właśnie została rozpatrzona pozytywnie. Skruszony zawodnik odzyska licencję trzy miesiące wcześniej - 15 lutego 2019 roku. Oznacza to, że będzie w pełni dyspozycyjny od początku przyszłego sezonu.
Jak na razie nie słychać jednak o żadnej ekipie, która chciałaby przyjąć zawodnika, który spalił za sobą wszystkie mosty. Również sam Fenati nie chwali się planami na przyszły sezon. Póki co, odkupuje swoje winy pracując w sklepie z narzędziami. Coś nam jednak mówi, że tuż przed startem sezonu wyskoczy jak królik z kapelusza na prezentacji któregoś z teamów. Mimo ciężkiego charakteru, to wciąż bardzo dobry kierowca.
Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze