Rea pozamiata³ w drugim wy¶cigu na Magny-Cours
Wygrywając sobotni wyścig zdobył czwarty z rzędu tytuł mistrzowski i mógł już odpoczywać, lecz to nie w stylu czempiona. Jonathan Rea nie miał łatwo, lecz znów wygrał, zostawiając konkurentów daleko z tyłu.
Mistrz startował z dziewiątej pozycji, lecz już po chwili był w czołówce. Walczył trochę z Van Der Markiem, potem tasował się wielokrotnie z tak mocnym na hamowaniu Chazem Daviesem, by na dziesięć okrążeń przed końcem drugiego wyścigu na Magny-Cours wyjść na prowadzenie. Nie oddał go do samej mety i tym samym wygrał ósmy wyścig z rzędu.
Davies przeciął linię mety niecałe dwie sekundy za zwycięzcą, a podium uzupełnił Michael Van Der Mark. W ostatniej chwili czwartą pozycję na mecie wywalczył Sykes, wyprzedzając Melandriego. Szósty ukończył startujący z pierwszej linii Lorenzo Savadori na Aprilii RSV4, za nim Alex Lowes i ósmy Xavi Fores, znów najlepszy zawodnik zespołu niezależnego. Camier na Hondzie finiszował dziewiąty, przed ulubieńcem lokalnych kibiców - Lorisem Bazem.
Czy Rea musi tak cisnąć? Niby nie, ale już pobił wiele rekordów w serii Superbike i teraz walczy o ilość wygranych wyścigów, punktów na koniec sezonu i innych osiągnięć statystycznych. Inna sprawa, że widać nie sprawia mu to żadnego problemu. On zwyczajnie jedzie swoje. Inne zespoły nie są może tak mocno wspierane przez fabrykę, gdyż kładą większy nacisk na MotoGP, gdzie Kawasaki nie jeździ już od lat. Nie zmienia to jednak faktu, iż wszyscy dwoją się i troją, a wygrywa znów Rea.
Dlaczego nie zobaczymy go w MotoGP?
To kwestia kontraktów, wieku i pewnie również chęci bycia numerem jeden, gdzie na motocyklu prototypowym musiałby walczyć z najlepszymi z najlepszych. Rea jeździł już na Hondzie w MotoGP, leczy były to występy okazyjne w roli zastępcy.
Wyścigi we Francji były ostatnimi w Europie, więc teraz czekamy dwa tygodnie na przedostatnią rundę w Argentynie, by za miesiąc zamknąć sezon weekendem wyścigowym w Katarze.
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze