Sezon wyścigowy w pełni. Za nami już 3 rundy Pucharu Polski Open 125 i Open Moto3.

Pierwsza runda odbyła się 22 maja na Torze Poznań, druga 28 maja na Autodromie Pomorze szerzej znanym jako Tor Pszczółki. Trzecia zaś runda rozegrana została na torze w Koszalinie. Krótko podsumowując każdą rundę przybliżę Wam jak wspominam każdą z nich i ile to mnie kosztowało.

Pierwsza runda to majowy start na Torze Poznań. Występ o tyle ciekawy, że rozgrywany był razem z Motocyklowymi Mistrzostwami Polski. Dzięki temu miałem okazję uczestniczyć w pełnym weekendzie wyścigowym i spędzić te dni razem z całą czołówką najlepszych zawodników w Polsce. Niestety nie miałem zbyt wiele czasu na spotkania towarzyskie, ponieważ od samego piątku problemy sprawiał mi motocykl. Cały czas borykałem się z brakiem mocy i problemami z osiągnięciem górnego zakresu obrotów. Dlatego wszyscy mijali mnie jakbym wyjechał na tor deskorolką. Sobota minęła mi zatem na rozbieraniu układu zasilania w drobny mak i czyszczenie gaźnika. Niestety z powodu cięcia budżetu nie mam swojego mechanika i większość musiałem ogarniać sam. Dziękuję jednak za pomoc ekipie Duszan Team, która pomogła mi ogarnąć Aprilkę na niedzielny wyścig. Motocykl ledwo człapał, ale dojechał na drugim miejscu, dostając dubla od Filipa Kurka. Po powrocie do domu zdecydowałem się na całkowitą wymianę gaźnika na nowy z powodu zużycia poprzedniego.

Koszty na Poznaniu rozłożyły się następująco:

• dojazd: 200 zł
• wpisowe: 250 zł
• nocleg w pokojach na torze 3 noce (szału nie ma jak za taką kasę): 360 zł
• wyżywienie: 150 zł
• paliwo: 70 zł
• nowy gaźnik po powrocie: 350 zł

Kolejna runda odbyła się na Autodromie Pomorze, zlokalizowanym w Pszczółkach 15 km od Gdańska. Wyjazd był połączeniem długiego weekendu nad morzem z wyścigami, tym ciekawszymi, że obiekt większości zawodnikom nie był znany. Kompleks jest bardzo ładnie położony, nowo wybudowany i naprawdę robi dobre wrażenie. Na miejscu znajdziemy wszystko, co do wyścigów potrzebne, czyli zaplecze techniczne, dostęp do prądu, sprężonego powietrza, toalet i natrysków. Wszystko nowe i ładne. Sama nitka toru bardzo ciekawa, z licznymi szykanami, ciasnymi nawrotami i przewyższeniami terenu sprawia, że jeździ się bardzo ciekawie. Niestety na dużych motocyklach obawiam się, że będzie ciężko bez odpowiedniej kondycji ze względu na konieczność bardzo szybkiego przerzucania pochyleń motocykla. Podczas dnia wyścigowego część zawodników wykupiła sobie dodatkowe treningi przy okazji Mini Speer-Day. Ja wyjechałem jednak 3 sesje później i… nie ukończyłem nawet 1 okrążenia! Motocykl zgasł w połowie okrążenia i nie miałem możliwości ukończyć trening. Problemem okazał się filtr paliwa, który nie dostarczał wystarczająco dużo paliwa - został usunięty. Pomyślałem sobie, że dzień stracony, ponieważ koledzy trenują już pół dnia, zaraz kwalifikacje, a ja nawet nie znam nitki wyścigowej tego toru. Przed kwalifikacjami miałem jednak jeszcze jeden trening wolny. Tym razem wszystko poszło ok. i po dwóch pierwszych okrążeniach pomyślałem "co ja tu robię" czując ewidentnie, że jadę tragicznie. Jednak od 3 okrążenia było już tylko coraz lepiej i już na koniec sesji treningowej kręciłem czasy jak motocykle wysokolitrażowe. Kolejna sesja to kwalifikacje. Postawiłem wszystko na jedną kartę i pojechałem już szybko dojeżdżając za lepiej przygotowanym Filipem Kurkiem o 0,5s wolniej, wywalczając tym samym drugie pole startowe Open 125. Zadowolony czekałem zatem na wyścig dostrzegając jednak złowieszcze, czarne chmury na horyzoncie. Poprosiliśmy zatem organizatora o zamianę przedwyścigowej sesji treningowej na wyścig, aby zdążyć przed ulewą, jednak część zawodników nie chciała takiej zamiany. Finał był taki, że nad torem przeszedł porządny deszcz i zawodnicy nie chcieli jechać na mokrym torze. Namówiłem ich jednak mówiąc, że nie po to jechaliśmy całą Polskę, żeby nie wystartować w tym wyścigu, choć sam nie miałem opon deszczowych. Już myślałem, że pojadę w wyścigu sam, gdy w ostatnich sekundach przed zamknięciem wyjazdu z depo koledzy zdecydowali się dołączyć do mnie. Sam wyścig pojechałem jednak bardzo spokojnie w obawie przed upadkiem, a będąc liderem tabeli sezonu mogłem pozwolić sobie na dojazd do mety na 3 miejscu.

Koszty wyjazdu na Tor Pszczółki:

• dojazd (z Dolnego Śląska): 500 zł
• wpisowe: 150 zł
• noclegi w hotelu niedaleko toru: 120 zł / doba
• wyżywienie: ok. 300 zł / 4 dni
• paliwo: 50 zł

Trzecia runda Pucharu odbyła się na Torze Koszalin. Tu niestety za wiele nie napiszę, ponieważ ze względu na sytuacje osobiste nie mogłem wystartować podczas tej rundy. Jednak z relacji kolegów współzawodników wiem, że tor nie jest pierwszej świeżości i większość rzeczy organizacyjno-technicznych na tym obiekcie wygląda bardzo słabo. Gdybym wiedział w Pszczółkach, że runda w Koszalinie pojedzie beze mnie, to nie oddał bym tak łatwo walki o pierwsze dwa miejsca. Rezultat jest taki, że w klasyfikacji generalnej prowadzę ex aequo z Markiem Tomaszewskim. Kolejna runda odbędzie się ponownie na Torze Pszczółki już 23 lipca. Tym razem nie odpuszczę! Walka będzie na łokcie, pięści, kolana, maczety i pluszowe misie!

Serdecznie dziękuję za wsparcie i doping firmom: WINKHAUS, Glassolutions, RENOMAX, ASTOL, Legato Motocykle, Moto125, Fabryka Formy, Dobry-Dietetyk.pl, Acticam, Scigacz.pl, Jelonka.com, Muzyczne Radio

Foto: Autor