Mówią po rundzie WMMP w Moście
Zawodnicy WMMP dzielą się swoimi wrażeniami po ostatniej rundzie WMMP w czeskim Moście
Paweł Szkopek, Superstock 600:
Strasznie mi szkoda tego, co stało się w Moście. Bo była to zupełnie błaha sytuacja, którą zlekceważyłem, można było ją rozegrać na kilka sposobów. Ja wybrałem taką, która wydawała się dla mnie najbezpieczniejsza, a skończyło się wielką tragedią, przez którą prawdopodobnie nie wystartuję już do końca sezonu. Jeszcze może będziemy próbowali kliniki w Anglii, gdzie spawają kości, ale porozrywany biceps i tkanki miękkie na pewno nie pozwolą mi wrócić na najbliższą rundę. Jeżeli uda mi się jakoś przyśpieszyć moje leczenie to pojawię się najwcześniej we wrześniu. Chciałbym podziękować, za wszystkie słowa wsparcia i prosić moich kibiców o dopingowanie Marka, bo teraz on musi godnie reprezentować nasz team.
Adam Badziak, Superstock 1000:
Nie od dziś wiem, że jestem zawodnikiem, który długo wjeżdża się w tor. Tak było i tym razem. Najlepiej czułem się na sam koniec weekendu, na wyścigu, robiłem wtedy czasy lepsze niż na oponach kwalifikacyjnych. Pozwoliło mi to wygrać z Marcinem Walkowiakiem, Matim Stokłosą i resztą chłopaków z Polski. Niestety błąd na drugim okrążeniu (do teraz nie wiem, jak to się stało, że się wybroniłem i nie zaliczyłem mega dzwona) i wyjazd z toru sprawił, że straciłem dystans do Bartka Wiczyńskiego, którego nie mogłem już odrobić. Giabbani, mistrzowska klasa i na suchym torze dziś poza moim zasięgiem. Czesi też bardzo szybcy, ale mam nadzieję, że przyjadą do Poznania na rundę Alpe Adria i będzie rewanż. Jestem zadowolony z dwóch czeskich rund, trenuję na ostro przed Poznaniem i chcę dalej awansować w generalce.
Guillaume Dietrich, Superbike:
To był piękny wyścig. Dziękuję całemu zespołowi Suzuki GRANDys Duo za pracę, jaką włożyli w mój sukces. Cieszę się z komfortowej sytuacji w klasyfikacji generalnej i chciałbym, żeby każdy wyścig wyglądał właśnie tak. Teraz jadę na Mistrzostwa Francji, gdzie chciałbym powtórzyć tak udany weekend jak w Moście i też zostać liderem klasyfikacji w swoim kraju.
Daniel Bukowski, Superstock 600:
Faktycznie nie błysnęliśmy szczególnie formą w Brnie i Moście, ale czy możemy w ogóle porównywać się do francuskich zawodników, których ściganie polega na przyjechaniu z lotniska, odpaleniu motocykla i wyjechaniu na trening? Nie chce tutaj siebie ani nikogo usprawiedliwiać, ale ja poza tym mam jeszcze do zrobienia kilka innych rzeczy. Prawda jest taka, że reprezentujemy trochę inny model, a co za tym idzie poziom ścigania. Dla nas to chora pasja, dla nich zawód. No, ale dość użalania się nad sobą! Tak jak po wyścigu w Brnie nie jestem zadowolony ze Stocków, ale tym razem winy doszukuję się tylko i wyłącznie w swojej osobie, a dokładnie w mojej prawej ręce, która nie wytrzymała intensywności i siły moich hamowań. Na końcu prostej, aby nie uderzyć w motocykl Marka, docisnąłem mocniej klamkę, kiedy sprzęt stanął dęba, straciłem stabilność i zostałem wyprzedzony przez cały peleton. Nie byłem już w stanie nawiązać walki, prawą rękę miałem jak z drewna (szczególny szacunek dla naszego Profesora, który musiał zmagać się z tym samym problemem, z tym, że z ręką w "nieco gorszym stanie" - Jasiu, szacun dla Ciebie!). No, ale na szczęście, aby się odegrać miałem jeszcze przed sobą nieco chyba zapomniany przez naszego Kochanego Redaktora wyścig w klasie Supersport, który po kilku manewrach udało mi się ukończyć na drugim miejscu (i tu chyba nasi nie dali du...). Ogólnie w klasyfikacjach generalnych wskoczyłem o jedno oczko w górę, w WMMP pozostałem na 3 pozycji, a więc stawiam sobie czwórkę z małym minusem za miniony weekend. Dziękuję całemu zespołowi i naszym patronom LW Bogdanka, Łęczyńska Energetyka i Eko Klinkier. Gorąco pozdrawiam największych pechowców - Sławka i Pawła. Dużo zdrowia, Koledzy!
Janusz Oskaldowicz, Superbike:
W Moście porozbijałem się już na treningach, po tym, jak nie sprawdziliśmy ciśnienia w tylnej oponie. Ale do wyścigu jakoś zakwalifikowałem się z dziesiątej pozycji i wierzyłem, że jakoś to będzie. Po starcie niestety okazało się, że nie jestem w stanie jechać, bo motocykl ciągle wyrywa, staje na koło, a ja nie mogłem się na nim utrzymać. Pierwsze trzy kółka jeszcze jakoś dawałem radę, a ze względu, że wyścig był skrócony dzięki opatrzności jakoś go skończyłem. Gdybyśmy musieli przejechać pełen dystans pewnie spadłbym z motocykla. Walka w wyścigu była wielka, ale to była walka z samym sobą i bólem. Teraz tak sobie myślę, że trzeba podziwiać tych zawodników z Mistrzostw Świata. Jak widzę, że Pedrose trzeba zdejmować z motocykla, Lorenzo ma sztywną rękę w czasie jazdy, a nadal zasuwają to ci faceci naprawdę jakieś cyborgi. Ja z popękanymi małymi kostkami nie mogłem sobie poradzić, jechałem na sześćdziesiąt procent swoich możliwości, bo po prostu nie miałem siły. Przed startem nie chciałem brać tabletek znieczulających, bo zamulały i nie mogłem się koncentrować, a bez tabletek rozkojarzył mnie ból. Dojechałem na jakimś tam miejscu, ale najbardziej współczuję moim kolegom, Sławkowi i Pawłowi. Obaj są w szpitalach w stanach nieciekawych, a wiem, że dla ludzi, dla których wyścigi są wszystkim to życiowe dramaty. Ja już się szykuję do następnego wyścigu. Chciałbym też podziękować wszystkim, którzy mi pomagali, bo pomocy potrzeba było dużo. Rozbity motocykl, ja rozwalony. Tylko dzięki serdecznym ludziom mogłem skończyć te zawody i wrócić do domu.
Gwen Giabbani, Superstock 1000:
To był piękny weekend dla naszego zespołu. Wszystko poszło zgodnie z planem i bez niespodziewanych sensacji, chociaż może w moim przypadku dopisało też szczęście. Nasza pozycja w mistrzostwach jest teraz bardzo solidna i chciałbym żeby zostało tak do końca.
Hubert Tomaszewski, Superbike:
Dosyć trudny weekend dla naszego zespołu WMC Honda. Piotr Surowiec niestety nie zwalczył grypy i musiał zostać w domu, natomiast ja borykałem się całą rundę z problemami technicznymi, których do końca nie udało się wyeliminować. W kwalifikacjach udało się jakoś motocykl przygotować, natomiast w wyścigu już niestety błahostka wyeliminowała mnie z walki. Jednak każde niepowodzenie trzeba w przyszłości wykorzystać na swoją korzyść, wyciągnąć wnioski i doświadczenia. Teraz te wszystkie przemyślenia pomogą przygotować się do rundy w Poznaniu, gdzie będziemy mieli dwa wyścigi. Współczuje Pawłowi i Sławkowi, ale wierzę, że wyjdą z tego szybko i czekam na nich na torze. Gratuluję też Guillaume, który był w Moście klasą sam dla siebie i nawet gdybym miał w pełni sprawny motocykl nie mógłbym z nim powalczyć, ale przez to, że część kwalifikacji i wyścigu mogłem być obserwatorem jego jazdy podpatrzyłem pewne elementy, które będę chciał wykorzystać u siebie.
Kenny Foray, Superstock 600:
Musiałem się napracować w wyścigu, żeby zainkasować komplet punktów, ale dlatego zwycięstwo smakuje jeszcze lepiej. Wyszedłem na prowadzenie w mistrzostwach, ale sezon jest jeszcze długi i w następnych wyścigach znów będę chciał wygrywać. Chciałbym życzyć Pawłowi szybkiego powrotu do zdrowia i powiedzieć mu, że czekam na niego.
Piotr Betlej, Rookie 1000:
Teraz już śmiało mogę powiedzieć, że nie lubię toru w czeskim Moście. W połowie czerwca, na treningach zaliczyłem tam uślizg przedniego koła i skończyło się glebą, więc nie poznałem zbytnio tego toru. Przed III rundą WMMP pojechaliśmy dzień wcześniej, żeby nadrobić niedokończony trening. Niestety tym razem posłuszeństwa odmówiła tylna opona i zaliczyłem bolesnego highsida. O ile motor dało się odbudować o tyle mój pozszywany łokieć potrzebuje trochę więcej czasu na regenerację i zdecydowaliśmy, że wycofamy się z rywalizacji w tej rundzie. Dla nas, wyścig w Moście skończył się zanim się jeszcze w ogóle zaczął. Chcieliśmy powalczyć o kolejne punkty, niestety jak ktoś powiedział, zapoczątkowałem złą passę w Moście. W całym nieszczęśliwym treningu było troszkę szczęścia, bo mogło się to skończyć gorzej jak w przypadku chociażby Pawła Szkopka, któremu życzę szybkiego powrotu do zdrowia.
Mariusz Grandys, Superbike:
W Moście nie mogłem pokazać swoich możliwości, ponieważ jechałem starym motocyklem. Na Poznań na pewno naprawimy podstawowy motocykl i będę mógł powalczyć o jak najlepsze miejsca. Po Brnie czułem się doskonale i teraz chciałbym tak jeździć w Poznaniu.
Robert Michalczewski, Superbike:
Jadąc do Mostu miałem nadzieję na jeden lub dwa punkty, ponieważ wiedziałem, że przyjedzie tam dużo szybkich zawodników, którzy mają ogromne doświadczenie i obsadzą czołowe miejsca. Nie myliłem się, uzyskując dopiero piętnasty czas kwalifikacji znalazłem się również za kilkoma Polakami: Sikorą, Tomaszewskim, Oskaldowiczem i najbardziej pechowym tego weekendu Sławkiem Grausamem. Po zgaszeniu czerwonego światła ruszyłem najszybciej jak się dało i po pierwszym zakręcie znalazłem się na piątym miejscu. Niestety wyścig przerwano z powodu kraksy, która wydarzyła się tuż za mną. Ucierpiał w niej najbardziej Sławek Grausam, trafiając do szpitala z poważnymi obrażeniami. Życzę mu dużo zdrowia i trzymam kciuki za szybki powrót do ścigania.
Po powtórzonej procedurze startu, podczas której zmniejszono liczbę okrążeń wyścigu do ośmiu wiedziałem, że dla mnie to duża szansa na uzyskanie większej ilości punktów niż wcześniej zakładałem. Tak też się stało, dojechałem na dziesiątym miejscu jako trzeci z Polaków, uzyskując sześć punktów, które z pewnością okażą się na wagę złota pod koniec sezonu. Czuję lekki niedosyt, do Oskaldowicza brakowało naprawdę niewiele, a Tomaszewski nie mając możliwości odjechania nawet na sekundę poddał się mówiąc, że motocykl przerywał i na dodatek konkurencja z Grandys duo źle wyważyła mu koła. Teraz to już sam nie wiem czy to motor przerywał od niewyważonego koła, czy to tylko kolejna nieudolna próba wytłumaczenia się ze spadku formy jeszcze przed połową sezonu? Ciułacz to określenie, którego wystrzegałem się jak tylko mogłem dając zawsze z siebie wszystko i nie licząc się z wywrotkami spowodowanymi właśnie takim nastawieniem, ale od podczas tej rundy doszedłem do wniosku, że wygrywa ten, który mija metę i taki cel stawiam sobie na następne rundy.
Przemek Saleta, Rookie 1000:
Trzeci mój wyścig i trzeci tor. Ciekawa konfiguracja zakrętów i infrastruktura, musimy w Polsce mieć takie niedrogie obiekty! Niestety mało czasu na zapoznanie się z technicznymi zakrętami, co szczególnie dla mało doświadczonego zawodnika, jak ja ma znaczenie. Wiedziałem od Adama, że w Moście bardzo ważny jest start, bo później ciężko jest wyprzedzać i można na długo zostać zablokowanym. Omówiliśmy dokładnie ten manewr, gdyż w pierwszych moich startach nie poszedł mi za dobrze. Faktycznie początek wyścigu miałem teraz bardzo dobry, zyskałem kilka pozycji, niestety nie byłem w stanie utrzymać równego tempa przez wszystkie okrążenia wyścigu, co spowodowało, że nie jestem do końca zadowolony z tego biegu. Jest kilka elementów, które zaczynają mi wychodzić, muszę jednak popracować nad poskładaniem tego w całość. Dziękuję chłopakom za fajną rywalizację, zwłaszcza w pierwszej części wyścigu. Ciekaw jestem teraz mojego startu w Poznaniu, gdzie zaczynałem moją przygodę z wyścigami, a od tamtego czasu chyba sporo się nauczyłem.
Adam Kropiwnicki, Superbike:
Znów zdobyłem punkty dla siebie i zespołu, awansowałem kilka pozycji w porównaniu z miejscem na starcie. Teraz wracamy do Polski i w Poznaniu będę chciał regularnie przyjeżdżać, co najmniej w pierwszej piątce. Bardzo się cieszę z mojego bilansu po Czechach.
Komentarze 1
Pokaż wszystkie komentarzehehe, po brnie taka awanturka była, a teraz cisza i spokój
Odpowiedzemocje opadły......zwłaszcza po ciężkiej glebie Grausama
Odpowiedz