Finał WMMP w Moście - słońce i deszcz
Trzecia runda motocyklowych Mistrzostw Polski w Moście, połączona z Alpe Adria padła łupem zawodników WMMP, szkoda, że byli to tylko Francuzi. Niestety zgodnie z naszymi przypuszczeniami po kwalifikacjach w Moście najlepiej polskie wyścigi reprezentowali Francuzi. Zawodnicy Suzuki GRANDys Duo wygrali wszystkie trzy klasy i prowadzą już w klasyfikacjach generalnych. Od rana deszcz straszył zawodników, były momenty, gdy na raz padało i świeciło słońce. Takie warunki są dla zawodników najgorsze, bo utrudniają dobór opon, ale ostatecznie wszystkie wyścigi odbyły się na „sucho". Jako pierwsi dziś na starcie stanęli zawodnicy rywalizujący w Superstock 600. Kenny Foray od początku musiał prowadzić zaciekłą walkę z Vaclavem Bittmanem. Czech miał bardzo szybki motocykl, Francuz odrabiał na hamowaniach. Walka trwała do ostatnich metrów, a na mecie zawodników dzieliło raptem 0,279 sekundy. Dzięki zwycięstwu Foray wyszedł na prowadzenie klasyfikacji generalnej i już o dwadzieścia punktów wyprzedza nieobecnego dziś Pawła Szkopka. Ten ostatni nadal przebywa w szpitalu, gdzie przeszedł już dwie operacje, ale lekarze źle „złożyli" mu kość i potrzebne będą kolejne zabiegi. Sam zawodnik jednak nie chce już dawać się kroić miejscowym doktorom i zamierza jak najszybciej wrócić do Polski. Na początku wyścigu doskonale jechał Daniel Bukowski i miał szanse na podium, jednak na kilka kółek przed końcem w hamowaniu do szykany musiał desperacko wciskać klamkę, żeby nie uderzyć Marka Szkopka i stracił kilka pozycji. Młody Szkopek do ostatnich metrów walczył o podium, ale niestety musiał zadowolić się czwartym miejscem. Na takiej pozycji jest też w generalce, ale strata do trzeciego Bukowskiego jest zaledwie dwupunktowa. Z polskich zawodników punktowali jeszcze tylko Kałdowski i Kędzior, ale ich jazda dzisiaj na pewno nie dała im satysfakcji. Most będzie się śnił po nocach też zawodnikom Depro Racing. Dwóch leżało już na okrążeniu, po którym dopiero staje się starcie, trzeci w wyścigu. Zaraz po „małych" przyszła pora na „duże" Stocki. Tu też chwilę przed startem postraszyło deszczem, ale zawodnicy pojechali na „suchych" oponach. W pierwszej szykanie było dość gorąco i Mateusz Stokłosa ratując się przed upadkiem zakopał się w żwirze. Szkoda, ponieważ mógł dziś spokojnie powalczyć o punkty. Niestety tutaj zawodnicy z polskim paszportem byli z tyłu. Wygrał Gwen Giabbani, ale miał sporo szczęścia. Gdyby wyścig trwał jeszcze z dwa okrążenia dłużej pewnie nie dojechałby do mety. Na jego tylniej oponie powstał bąbel i w każdej chwili mogła ona eksplodować. Uciekało też powietrze. Na szczęście dla Francuza nic się nie stało. Najlepszym z Polaków był Bartek Wiczyński, który na mecie zgłosił się jako dziesiąty. Następni w kolejce byli Adam Badziak i Marcin Walkowiak. Jeden punkcik zdobył też Piotr Stachowiak, który aż dwukrotnie przestrzelił szykanę. Raz tej „sztuki" dokonał Badziak, gdyby nie ten błąd możliwe, że powalczyłby z Wiczyńskim. Dzięki wygranej Giabbani powiększył swoją przewagą nad Wiczyńskim do dwudziestu sześciu punktów i do Poznania będzie jechał dość zrelaksowany. Po raz trzeci „Marsylianka" zagrała po wyścigu klasy Superbike. Tutaj Guillaume Dietrich nie musiał się tak męczyć jak jego rodacy i na dystansie ośmiu okrążeń wypracował ponad dziewięciosekundową przewagę. Wyścig został skrócony, ponieważ po pierwszym starcie doszło do karambolu na szykanie i wyścig został przerwany. Niestety w tym wypadku ucierpiał Sławek Grausam, którego trafił jego kolega z zespołu Daniel Mańkowski. Obaj nie stanęli już na starcie. Skrócony wyścig był zbawieniem dla Janusza Oskaldowicza. Gdyby musiał przejechać cały dystans jego kontuzjowana ręka na pewno odmówiłaby współpracy. Tak ukończył wyścig na dziewiątym miejscu. Niewiele brakowało, a na symbolicznym, polskim podium zabrakłoby Polaka. Na szczęście w końcówce tego „sprintu" Irek Sikora wyprzedził Kena Jensena. Drugi na polskim pudle był nowy nabytek LW Bogdanka Thomas Nielsen. W dziesiątkę wbił się też Robert Michalczewski, który po dopracowaniu motocykla przez mechaników jeździł naprawdę imponująco. Ostatnim z Polaków, którzy zarobili punkty w Moście był Adam Kropiwnicki (dwunaste miejsce). Dzięki zwycięstwu Dietrich powiększył przewagę w generalce nad Jansenem do czterdziestu punktów! To przepaść, szczególnie biorąc pod uwagę, że rozegrane zostały dopiero trzy wyścigi. W pierwszej piątce z Polaków jest tylko Irek Sikora, ale po powrocie do Poznania nasi zawodnicy powinni szybko odbudować swoje konta. Ogólnie nasi w Moście rozczarowali. Były nadzieje na dobre pozycje, skończyło się na kilku punktach. Po trzech rundach w klasyfikacjach generalnych dobrze wyglądają zagraniczni zawodnicy, a chyba nie tak powinno być. Francuzi pokazali dzisiaj klasę i w ich wypadku można spokojnie powiedzieć, że „gole" zdobyte na wyjeździe liczą się podwójnie. Przy „użyciu" zawodników Alpe Adria, którzy pozabierali naszym punkty zawodnicy Suzuki umocnili swoje przewagi. Teraz dogonić ich będzie bardzo ciężko. Miejmy nadzieję, że w Poznaniu Polacy powalczą z nimi o zwycięstwa i chociaż trochę zniwelują przewagę zawodników Suzuki GRANDys Duo. Łatwo nie będzie, ale walczyć trzeba. Ścigacz.pl dowiedział się też, że najprawdopodobniej w poniedziałek zostaną zweryfikowane wyniki wyścigu klasy Rookie 1000. Z naszych informacji wynika, że wykluczeni będą Jurek Berger i Marcin Dąbrowski. Obaj rok temu w Poznaniu jeździli szybciej, niż wynosi limit dla klas Pucharu Polski i w Moście nie powinni w ogóle startować. Odebranie punktów dotyczyć będzie też wyścigu w Brnie. Na początku tygodnia wyjaśniona zostanie też przez PZM specjalnym komunikatem kwestia klasyfikacji zespołową, którą poruszaliśmy jakiś czas temu. Regulamin będzie doprecyzowany i w każdym zespole będą punktowali dwaj najlepsi zawodnicy na mecie w każdej klasie. Superstock 600: 1 Kenny Foray Superstock 1000: 1 Gwen Giabbani Superbike: 1 Guillaume Dietrich | |
|
Komentarze 2
Pokaż wszystkie komentarzeDla mnie nie ma tutaj zadnego prysznica. Nasze wyscigi to popierdolka a takie zawody jak te w Moscie jedynie to udowadniaja. Nie ma zadnego szkolenia mlodziezy, nie ma klas 125/250, nie ma ...
Odpowiedza niby jak ma sie odbywać szkolenie młodziezy skoro bogate teamy zamiast inwestowac w młodzież i wysyłać ją za granice aby szlifowała umiejętności to płaci bajońskie sumy zagranicznymi mistrzom za to tylko ze przyjadą , wygrają bo są zawodowcami i pojadą dalej nie pamiętając nawet w jakich regionalnych zawodach startowali...
OdpowiedzJaka gwarancje ma prywatny team ze miliony zainwestowane w ten mlody talent sie zwrocą (w postaci choćby kasy od sponsorów, reklamodawcow)? Na zachodzie jest kilkuletni cykl inwestowania w zaowodnika. Zaczyna sie od 6-7 roku zycia, po 10 latach profesjonalnego trenowania wiadomo czy z gościa coś będzie czy nie. Chcesz mi powiedzieć że wysylając naszych 20 latkow za granicę na "nauki" uzyskasz z nimi cos innego niż zrytą psyche? Bo oni bedą już nie do nauczenia. Prawda jest taka, zę przez najblizsze 20 lat nie pojawi się w MotoGP zaden POlak, a na pewno nie ktoś kto się w Polsce urodzil i wychował. W duzej mierze podziękujmy za to PZM a także naszym dziadkom i ojcom ze urządzili taki g****ny kraj.
OdpowiedzUważam, że w rozwój i szkolenie młodzieży to powinna być zaangażowana przede wszystkim narodowa federacja pomagając w tworzeniu jakichś klas lub pucharów przeznaczonych dla takich adeptów. Ten problem dotyczy również innych dyscyplin motorsportu w Polsce. Np. w Rajdowych Samochodowych Mistrzostwach Polski jest bardzo niska frekwencja (około 30-tu startujacych załóg w jednym rajdzie). Większość startuje topowymi rajdówkami bo ich na to stać: mają własne firmy i sami finansują swoje starty itp.. PZM nie robi nic aby wsparcie mieli zawonicy którzy nie mają tak dogodnych warunków, nie wspiera przedstawicieli koncernów samochodowych w Polsce aby stworzyć puchary markowe. Jednym słowem: zero promocji. Podobną sytuację zauważam w wyścigach motocyklowych: w większości przypadków są to ludzie których na to stać i sami sobie finansują starty. Chciałbym również zauważyć, że te "bogate teamy" które masz chyba na myśli organizują puchary markowe a że nie wyłaniają się z nich żadne obiecujące młode talenty to jest też ten sam problem. Poprostu tam też startują ludzie którzy są wstanie sami to finansować i mają przeważnie nie mniej niż 25 lat. Pozdrawiam :) Jacek
Odpowiedza ile płacą? znasz sumy? podaj. i czemu zespoły miałby płacić za wychowywanie młodych zawodników? to jest prywatny biznes, a takie wzniosłe cele to klubiki sobie w statuty powpisywały i pzm więc niech działają. a prawda jest taka, że nawet jak jest u nas mała klasa (honda cbr) to tylko dla tego, że imprter chce, a pzm i aw kasują ich za organizację tego. i kto by decydował, których jaki zespół ma promować? odgórnie czy ty im powiesz? a to że mamy zagranicznych zawodników tylko pomoże, bo już nie trzeba wysyłać niekogo za granice, żeby się ścigać na wysokim poziomie. co za róźnica dostać bęcki tu czy tam? u nas taniej dla naszych zawodników. tylko trzeba chcieć. pan Oskaldowicz przed Mostem to głośnio powiedział, a jak ktoś, kto ma tyle tytułów w Polsce to mówi to ja mu ufam
OdpowiedzTo właśnie jest zimny prysznic. W pewnym sensie się z Tobą zgodzę: przede wszystkim co do infrastruktury torów (chociażby z punktu widzenia kibica: trybuny, wiele ciekawych miejsc z których można oglądać wyścigi, normalny bezproblemowy wjazd na tor a nie jak w Poznaniu tylko przez giełdę bo bramy od ul.Bukowskiej nikt nie raczy otworzyć a moim zdaniem trybunki kartingowe to najlepsze miejsce do oglądania wyścigów i w zasadzie jedyne bo wiecej trybun nie ma, no i również przejście z trybun przejściami podziemnymi do padoku - w Poznaniu muszą to zmienić bo jak czescy kibice przyjadą we wrześniu na rundę Alpe Adria Championship i to zastaną to będzie wstyd). Nie wiem jakie klasy 125/250 masz na myśli. Jeżeli klasę 250 GP (2-suw) to ją chyba tylko w moto GP można spotkać i to już nie długo. Generalnie mam na myśli naszych zawodników którzy jeżdżą już od lat. Którzy niejednokrotnie rywalizowali z zagranicznymi zawodnikami, i na zagranicznych torach np.: w Czechach, Niemczech, w Europie. I to nawet z powodzeniem. Przecież w poprzednich latach w Brnie i Moście nasi stawali na "pudle". Ale jak w wyścigu nasi zawodnicy (polskiej narodowości) przyjeżdżają nie wyżej niż na 10-tym miejscu to jest smutno. Pozdrawiam :)
OdpowiedzZimny prysznic :( Szkoda.... Nasi byli tłem dla m.in. czeskich zawodników. Francuzi obronili honor polskich team-ów. W Suzuki zapewne wielka radość. Znakomicie pojechał również Daniel w ...
Odpowiedz