Motocyklowa Polska Ludowa - byle nie było lepiej!
Ten temat tak mnie irytuje, że przejdę od razu do rzeczy. Nie mogę wyjść ze szczerego zdumienia, gdy czytam komentarze do widomości na temat nowelizacji przepisów umożliwiających jazdę motocyklami o pojemności 125cc za okazaniem prawa jazdy kat. B. Zaskoczony byłem już wtedy, gdy wielu twierdziło, że skuter klasy 125 to tak potworna bestia, że oddanie jej w ręce (bądź co bądź) praktykujących kierowców samochodów doprowadzi do Armagedonu na naszych drogach i odciśnie się na demografii społeczeństwa mocniej, niż II Wojna Światowa. Teraz, gdy okazało się, że Senat jeszcze mocniej zliberalizował przepisy, obserwuję prawdziwą histerię i rozciąganie najczarniejszych formularzy przy których potencjalna inwazja Rosjan to jedynie niegroźna zadyma na imprezie w wiejskiej remizie.
Rasowy motocyklista
Zapytacie kto ma takie ciśnienie? Kto wylewa tyle jadu, żalu, pretensji do świata? Komu przeszkadzają te motocykle na drogach? Może brukowce typu Super Ekspres, albo Fakt ze swoimi intelektualnie sprawnymi inaczej czytelnikami? Nie. Taki raban podnoszą osoby które ponoć są sympatykami motocykli! Zajrzyjcie na dyskusje pod linkowanymi wyżej publikacjami. Zresztą nie dotyczy to wyłącznie dyskusji pod publikacjami Ścigacz.pl, ale także na portalach społecznościowych, pod newsami w ogólnopolskich mediach informacyjnych.
Postawa osób określających się jako sympatycy motocykli musi szokować szczególnie. Jeśli sympatycy motocykli opowiadają się za ograniczaniem dostępu do nich, to znaczy że coś jest mocno nie tak jak być powinno. Nie tak z nami jako społeczeństwem i z nami jako motocyklistami. W kraju, gdzie środowiska motocyklowe i okołomotocyklowe utyskują na małą popularność dwóch kółek, na to że nikt nie liczy się z miłośnikami jednośladów - motocykliści domagają się pozostawania na marginesie. To Ci sami motocykliści, którzy wiecznie narzekają, że z powodu ograniczonego rynku ceny w sklepach motocyklowych mamy wysokie, wybór słaby, jakość obsługi klienta taka sobie. Czy was nie zdumiewa, że jest (jak się okazuje) ogromna liczba chętnych, aby tak właśnie pozostało? Przez chwilę myślałem, że to po prostu jakiś mało istotny problem wynikający z tego, że zawsze najgłośniej krzyczą ci, którzy mają najmniej mądre rzeczy do powiedzenia, ale przyczyny opisywanego stanu rzeczy leżą chyba gdzieś indziej. I do tego o wiele głębiej, niż się to nam wydaje…
Motocyklowa Polska Ludowa
Co mam na myśli? Otóż to, że cała ta dyskusja pokazuje jak mocno nasze mózgi wyprało 45 realnego socjalizmu pod lufami ruskich karabinów i jakich dalszych spustoszeń dokonało kolejne 25 lat zawoalowanego eurosocjalizmu pod butem karteli bankowych, korporacji i polityków. W jakiś niezrozumiały dla mnie sposób w kraju, który przeszedł przez pokolenia zaborów, długie lata wojen i dekady dyktatury, w kraju w którym przez cały ten okres ciemiężono obywateli - jego obywatele sami domagają się ograniczania swoich praw i rozszerzania kontroli państwa nad każdym możliwym aspektem ich życia. To jest paranoja. To naprawdę jest chore. To znaczy że jako społeczeństwo jesteśmy intelektualnie niepełnosprawni.
Co kuriozalne, takiego biurokratycznego zamordyzmu nie było nawet w ponurych latach głębokiej komuny. Nie wspomnę już o tym, że za tzw. „gówniarza” sam jeździłem motocyklami i to takimi bez hamulców, świateł, przeglądów, ubezpieczenia. Jeździło się różnymi złomami bez kasku, bez pojęcia, a mimo to jakoś wszyscy moi znajomi wyszli z tego w jednym kawałku i nawet nikt się specjalnie nie poobijał. Dziś siadając na nowoczesny motocykl, ze sprawnymi hamulcami, z pojęciem wyniesionym z jazdy samochodem byłbym 10000000000000 razy bezpieczniejszy. Czy przeciwnicy wpuszczenia kierowców kategorii B jeździli kiedyś skuterami i motocyklami klasy 125cc? Czytając komentarze mam wrażenie, że nie.
Sami sobie tak robimy
Z jakiejś dziwnej, dla mnie kompletnie niepojętej przyczyny, sami utrudniamy sobie życie i to tak mocno jak to tylko możliwe. Najbardziej restrykcyjne w UE przepisy odnośnie poziomu hałasu przy drogach (co skutkuje setkami kilometrów romantycznych ekranów dźwiękochłonnych), najbardziej restrykcyjne przepisy dotyczące ViaToll, norm budowlanych, sanitarnych, ale także te dotyczące uprawnień do prowadzenia pojazdów, posiadania broni i długo można by tutaj wymieniać. O prawie podatkowym nie będę nawet wspominał, bo nie chcę się denerwować bardziej, niż to konieczne.
Państwo polskie w chwili obecnej opiera się na kuriozalnej mieszance przepisów przepychanych przez lobbystów oraz tworzonych przez urzędników zakładających że obywatele w swojej masie to debile. Niezdolni do samodzielnej egzystencji debile, którzy są zagrożeniem sami dla siebie, których trzeba pilnować, kontrolować, nadzorować, karać. Co przerażające obie te składowe naszego prawodawstwa znajdują poklask wśród samych obywateli (uważnych przez państwo za debili), którzy regularnie okazują swoją aprobatę dla takich działań głosując w kolejnych wyborach na tych samych polityków. Najwyraźniej jako społeczeństwo zgadzamy się z tym, że urzędnik (którego pewnie nigdy w życiu nie widzieliśmy wcześniej na oczy) wie lepiej od nas co jest dla nas dobre. To urzędnik lepiej zadecyduje na którym motocyklu tudzież pojeździe będę bezpieczny, a na którym nie będę bezpieczny. Rozumiecie o co mi chodzi? Chodzi w końcu o moje zdrowie i życie. Kto lepiej ode mnie zadecyduje, czy mam wystarczające umiejętności do kierowania potworną Hondą PCX, albo szybką jak pocisk z rail guna Yamahą YBR125? Jeśli chcecie, aby urzędas w źle dobranym krawacie decydował za was – proszę bardzo. Jeśli o mnie chodzi, pozwólcie, że będę decydował sam.
Sami czynimy Polskę miejscem nieznośnym do życia. Zbiurokratyzowanym do granic absurdu, nieprzyjaznym obywatelom, opresyjnym, równającym wszystkich do dołu, zakładającym, że obywatele nie potrafią samodzielnie myśleć. To dlatego ludzie emigrują z tego bałaganu. Nie tylko dlatego, że mniej zarabiają. Dlatego, że w innych krajach da się normalnie żyć.
125cc na B jest OK
Wróćmy jednak do meritum. 125cc na B jest świetnym pomysłem. Super, że Senat wprowadził poprawkę znoszącą ograniczenie do pojazdów wyposażonych w automatyczną przekładnię. Od samego początku opowiadałem się za takim właśnie rozwiązaniem. Liczę po cichu, że przepisy w tej formie przejdą przez Sejm i podpisze je Pierwszy Myśliwy RP. Jeśli tak się stanie, to najbardziej prawdopodobne są dwa scenariusze.
Pierwszy jest taki, że w tym szarym i romantycznym jak beton towarowy kraju rzeczywiście nie ma pasji do motocykli. Wtedy nawet liberalizacja prawa niczego nie zmieni i tak jak na wielu innych dziedzinach życia pozostaniemy motocyklowym zaściankiem cywilizowanego świta. Osobiście nie wierzę jednak w ten scenariusz.
Drugi scenariusz, którego spodziewam się materializacji, jest taki, że możliwość LEGALNEGO użytkowania małego motocykla przez dodatkowe MILIONY osób posiadających już przecież prawo jazdy kat B doprowadzi do zdrowej popularyzacji motocykli. Część z osób, które zasmakują jazdy na 125 będzie chciało zrobić prawo jazdy na kat A i jeździć większymi motocyklami. Każda z osób która zacznie jeździć będzie bardziej uważać na drodze na innych motocyklistów, szczególnie wtedy gdy będzie jechała samochodem. Na rodzinnych spotkaniach, czy imprezach ze znajomymi ludzie ci będą głosili dobrą nowinę, że motocykle to wcale nie jest ulubiona zabawka samobójców jak przedstawiają to media "mejnstrimowe". Ci ludzie nie łykną też bełkotu płynącego z prasowych i telewizyjnych brukowców pokazujących motocyklistów jako praprzyczynę wszelkiego zła i winowajców niskich zbiorów buraka cukrowego na Lubelszczyźnie. Im będzie nas więcej, tym bardziej będziemy bezpieczni i tym większy wpływ będziemy mieli na swoje bezpieczeństwo.
Jest jeszcze jeden poważny argument. 125cc na prawo jazdy kat B to pomysł sprawdzony w wielu krajach UE. Czechy, Niemcy, Francja itd. Tam to działa. Po motocykle klasy 125 sięgnęło tam bardzo wielu kierowców, którzy zapewne nigdy by się na to nie zdecydowali bez liberalizacji dostępu do nich. W Czechach nowe przepisy wywołały prawdziwy boom na małe jednoślady. I co? I jak się okazuje nie ma tam fali wypadków z udziałem potwornie szybkich 125-tek, a kostnice nie zapełniają się stosami ciał należących swego czasu do nieroztropnych posiadaczy samochodowego prawa jazdy. Jest równie bezpiecznie, jak wcześniej. Podróżuję dużo po Europie i znam ludzi z tamtych krajów. Nie są ani mądrzejsi, ani głupsi od nas. Nie są mniej, ani bardziej ostrożni. Maja inne nawyki żywieniowe i pewnie nie znają się tak dobrze jak my na skokach narciarskich, piłce nożnej i polityce, ale są bardzo podobni do nas. Dlatego jestem przekonany, że u nas pomysł ze 125 zadziała równie dobrze.
Oczywiście przy tego typu zmianach zawsze komuś pasuje mniej, komuś bardziej. Policji kompletnie nie pasuje liberalizacja przepisów, bo Policja zawsze była przeciwko jakimkolwiek liberalizacjom prawa o ruchu drogowym. Stękają także dealerzy droższych motocykli obruszając się, że proponowane przez Senat przepisy faworyzują importerów tańszych chińskich maszyn. Niektóre szkoły jazdy też patrzą na pomysł spode łba licząc już wszystkich motocyklistów, którzy nie będą wcale musieli robić kursu na A1 aby jeździć motocyklem. Marudzą też ci, którzy zrobili A1 i którzy teraz czują się „oszukani”.
Pomyślmy jednak na chwilę samodzielnie i logicznie. To najważniejsza część tego felietonu, zatem powtórzę – pomyślmy samodzielnie i logicznie. Im większy będzie motocyklowy rynek tym będzie to korzystniejsze dla jego wszystkich uczestników. Od firm sprzedających pojazdy, przez drobnych sklepikarzy sprzedających kaski, na klientach skończywszy. Nie dajmy traktować się jak bydło, nie narzucajmy sobie sami na karki biurokratycznego chomąta. Chcemy być liczącą się grupą użytkowników dróg, której argumenty bierze się pod uwagę przy budowie infrastruktury i tworzeniu przepisów, czy nie chcemy?
Na litość boską, przecież to takie oczywiste…
Komentarze 89
Pokaż wszystkie komentarzeTen kraj już dawno nie powinien istnieć. Pod zaborem niemieckim zapewne byśmy mieli lepiej niż w "wolnej" polsce Okradają nas na każdym kroku mamiąc, kłamiąc prosto w oczy. Zrobili sobie chore ...
Odpowiedz"W jakiś niezrozumiały dla mnie sposób w kraju, który przeszedł przez pokolenia zaborów, długie lata wojen i dekady dyktatury, w kraju w którym przez cały ten okres ciemiężono obywateli - jego ...
OdpowiedzNo i racja, nie uwazacie ze ta ustawa PROMUJE ZACZYNANIE PRZYGODY Z MALYMI MOTOCYKLAMI? Przeciez tyle o tym mowimy, ze nie dla kazdego kazdy motor, ile tu bylo artykulow? Po malutku, od 125, z ...
OdpowiedzA żebyś widział, choć ja uważam że 125 to większy motorower a nią motocykl (zwykle 90km/h i zdycha). Jak by było do 350cm3 to bym był zadowolony (Jawa TS 350 by mi się mieściła lub ETZ 250). A co do tej teorii z jazdą bez PJ , to też mi każdy koleszka mówił mi. "I tak zapłacisz 300zł i panom podziękujesz" , lub "zawsze może próbować uciekać". Ja im na to że nie mi nic gorszego od ucieczki bo nigdy nie wiadomo co może się stać. Ja teraz zastanawiam się nad zakupem ETZ 150 i wstawianiem gara od 125 lub CZ 175 TYP 487 i zrobić podobnie ( w obydwu przypadkach silniki różnią się tylko garem) i do diagnosty z wnioskiem o zmianę danych w dowodzie.
OdpowiedzTak tak latami musimy sie uczyc zeby umiec jezdzic na motocyklu... farmazony same. Jak ktos glupi to i na rowerze sobie krzywde zrobi koniec kropka. 1 raz wsiadlem na 250 enduro i jezdzilem po ...
OdpowiedzZwyczajny bul dópy. Już nie będzie tak wyjątkowo, już nie będzie się takim magikiem, bo się ma motór. **** przestaną lecieć na motocyklistów, bo będzie ich więcej. Och, biedni zazdrośnicy...
OdpowiedzSkoro 3 lata posiadania prawka B wystarczą , żeby bezpieczny i technicznie poprawnie jeździć 125-tką nie widzę problemu, żeby np. po 10 latach prawka B jeździć np 600-tką bez egzaminu i kursu. Tak...
OdpowiedzIle godzin trzeba spędzić na motocyklu, żeby bezpiecznie i technicznie jeździć 125-tką? Uprawnienia do kierowania pojazdem a doświadczenie to dwie różne sprawy.
Odpowiedz