Micha³ Hernik - wspomnienie
Michał Hernik rozpoczynał przygodę z motocyklami podobnie, jak większość z nas. Jeszcze w czasach liceum urobił rodziców, aby pozwolili mu na zakup Junaka.
Motocykl ten przez lata naprawiany i remontowany był pierwszym kontaktem Michała z dwoma kółkami. Potem były kolejne motocykle i pierwszy kontakt z offroadem. Ten jak wiadomo wciąga po uszy i Michał Hernik wraz przyjaciółmi Pawłem Stasiaczkiem i Norbertem Madetko, których los postawił mu na drodze, nie mogli oprzeć się jego urokowi.
Rok 2007 to dla trójki przyjaciół pierwszy start w Rumunii. Rajd Enduromania okazał się dla Hernika na tyle udany, że szybko powstały plany kolejnych wyjazdów. Ekipa z Krakowa jeździła w rumuńskie góry przez kolejne trzy lata, zdobywając najpierw czwarte, potem drugie, a na koniec upragnione pierwsze miejsce.
Potem przyszedł etap fascynacji długodystansowymi wyprawami. Na pierwszy ogień poszły wówczas podboje Mazur i Bieszczad. Hernik z przyjaciółmi ponownie wybrali się do Rumunii, jednak tym razem na kołach, prosto z Polski. W międzyczasie zorganizowali wyprawę do piaszczystej Tunezji, prowadzącą przez Sycylię. Następnie kilkukrotnie odwiedzili Maroko i Zachodnią Saharę, aby wylądować w Mali i Burkina Faso - krajach środkowej Afryki.
W 2012 roku Michał Hernik z przyjaciółmi 30-letnim białym Mercedesem 240D kombi zawitali do Kamerunu. To właśnie wtedy, w jednym z warsztatów samochodowych w Beninie, gdzie naprawiali swoją "Beczkę" postanowili, że wezmą udział w Rajdzie Dakar. Po krótkim namyśle wspólnie zdecydowali się, że wystartują w roku 2015.
W drodze na rajd Dakar
Przygotowania ruszyły wiosną 2013 roku. Michał wraz z przyjaciółmi rozpoczął przygotowania od treningów na torze w Bodzowie. Kolejnym krokiem był wybór motocykli rajdowych. Po chwili poszukiwań, cała trójka trafiła do stajni Marka Dąbrowskiego i Jacka Czachora, gdzie wyposażyła się w trzy jednakowe modele KTM 450 Rally, na których postanowili wystartować. Pod okiem mistrzów Michał i pozostali członkowie projektu zaczęli ćwiczyć w Sulejówku i w Maroku. Po drodze zdołali wystartować w kilku rundach Pucharu Polski Cross Country, uzyskując wymagane podstawowe licencje rajdowe.
Po tych przygotowaniach przyszedł czas na pierwszy poważny rajdowy sprawdzian - start i ukończenie Rallye Oilibya of Morocco 2013. Rajd Maroka uważany jest przez specjalistów jako ostatni i najważniejszy sprawdzian zawodników przed rajdem Dakar. Jest on jednocześnie drugim najdłuższym i najtrudniejszym rajdem motocyklowym - zaraz po rajdzie Dakar. Biorąc pod uwagę, że żaden z Krakusów nie brał udziału w tak dużym przedsięwzięciu, cała trójka poradziła sobie nadzwyczaj dobrze.
Następnie Michał rusza na treningi motocrossowe w Hiszpanii, trenuje także w Polsce gdzie i ile się da. Zima 2013/2014 była krótka, łagodna, bez dużej ilości śniegu, a to oznaczało bardzo dużo godzin w siodle. Wiosna 2014 to udział w Abu Dhabi Desert Challenge. Cała trójka radzi sobie bardzo dobrze i mimo drobnych kontuzji i małych problemów technicznych - kończy w komplecie rywalizację. Bardzo istotnym elementem jazdy na trasie rajdu okazało się utrzymywanie stałego, bezpiecznego tempa. W ekipie Nasz Dakar liderem takiego "trendu" był właśnie Michał, który umiejętnie wprowadzał w czyn zasłyszane na wieczornych pogawędkach rady i sugestie bardzo doświadczonych kolegów, Jacka Czachora i Marka Dąbrowskiego.
W swoich wspomnieniach z jazdy po pustyni Zjednoczonych Emiratów Arabskich trójka przyjaciół zwróciła uwagę na jedna kwestię:
Jedyne zaniepokojenie budzi w nas fakt, że w Ameryce Południowej, temperatura na pustyni jest sporo wyższa od 40 stopni, jakiej doświadczyliśmy tutaj i waha się w zakresie 45-50 stopni. Podobno jest tak wysoka, że gotuje się paliwo i trzeba jechać na "jedynce", żeby utrzymywać jak najwyższe obroty, które schłodzą silnik i zarazem paliwo. Po okresie rekonwalescencji i zasłużonego odpoczynku po tym rajdzie, pozytywnie patrzymy na nasz start w Dakarze w 2015 roku.
Jak się później okazało, obawy te nie były bezpodstawne. To właśnie wysoka temperatura i odwodnienie doprowadziły do śmierci Michała...
W 2014 roku Nasz Dakar startuje ponownie w Rajdzie Maroka, a końcówkę sezonu wykorzystuje na ostatnie przygotowania w Hiszpanii
Tuż przed Dakarem 2015
Po dwóch latach intensywnych przygotowań Michał Hernik jest gotowy do startu. Mówimy tutaj zarówno o kondycji fizycznej, jak również o technice jazdy motocyklem. Miejmy cały czas na uwadze, że Michał i pozostała dwójka to nie zawodowi sportowcy. To zwyczajni ludzie, którzy muszą pójść do pracy, a po niej zająć się rodziną, sprawami domu i gdzieś jeszcze upchnąć w grafiku treningi. Mimo to udaje się. Cała trójka wyszła zza biurek, pozbyła się niepotrzebnych tkanek i zdobyła wytrzymałość niezbędną w rajdach długodystansowych. Michał pod dachem pracował z trenerem personalnym nad siłą, wytrzymałością i ruchomością. Do tego 2-3 razy w tygodniu treningi siłowe i kiedy tylko się dało - jazda na motocyklu. Wszystko wydawało się zmierzać w jak najlepszym kierunku.
Inicjatywa Michała i jego przyjaciół budzi przed startem imprezy duże zainteresowanie. Sposób w jaki amatorzy przygotowali się do tak dużego wyzwania jak Dakar musi budzić uznanie.
Tuż przed Sylwestrem Michał jest już w Buenos Aires. Jak pisał na swoim blogu:
Coraz więcej osób przyjeżdża do Buenos. Jest już z nami Norbi, a także mechanicy, dziennikarze i duża część całej ekipy. Dziś odbieramy z drżącymi sercami nasze motocykle z portu.
W międzyczasie korzystamy z ostatnich chwil bez kurzu, potu i łez. Nabieramy sił po trudnej dla nas końcówce roku. Rampa już czeka na Plaza de Mayo…
Początkowo wszystko idzie zgodnie z planem. Praca i wysiłek jaki Michał włożył w dwuletnie przygotowania do startu opłacają się. Jest szybko, trudno i niebezpiecznie, ale Michał daje sobie radę. Jest szczęśliwy, bo właśnie spełnia swoje wielkie życiowe marzenie. Jak pisze na swoim blogu po pierwszym etapie:
Dziś trudny dzień. Bardzo szybki i niebezpieczny odcinek, zakręty 90 stopni. Potem mnóstwo kilometrów na dojazdówce w pełnym słońcu. Dobrze że już na biwaku. Pozdrawiamy wszystkich.
Feralny trzeci etap z San Juan do Chilecito prowadzi przez górzyste tereny i kaniony z dużą liczbą drobnych kamieni. Motocykle mają tego dnia do pokonania 657 km. Odcinek specjalny liczy 220km. Polak niestety nie dotarł do jego mety. Organizatorzy wysłali na poszukiwania śmigłowiec z zespołem ratowniczym. Ciało Michała znaleziono na 206. kilometrze wtorkowego odcinka, zaledwie 300 metrów od trasy, bez kasku na głowie. Stan motocykla nie wskazywał na wypadek. Tego dnia na trasie panował morderczy upał, właśnie taki, jakiego obawiali się Polacy po rajdzie w Abu Dhabi. Sekcja zwłok wskazała jako przyczynę śmierci przegrzanie i odwodnienie organizmu.
To najgorsza informacja, jaka mogła do nas dotrzeć z rajdowej trasy. Wciąż nie mogę w to uwierzyć. Niestety, realizacja największej pasji kosztowała Michała życie. Jest mi bardzo przykro. Wszyscy łączymy się w bólu z Jego bliskimi - powiedział Marek Dąbrowski.
Organizatorzy wyrażają ubolewanie z powodu śmierci Michała Hernika. Ponieważ nie mieliśmy wieści o Michale, zdecydowaliśmy się rozpocząć poszukiwania. Helikopter medyczny odnalazł zawodnika o godz. 16.03. Lekarze podjęli próbę reanimacji, niestety nieskuteczną. Jego ciało leżało obok motocykla - komentował w wypowiedzi dla mediów dyrektor Rajdu Dakar Etienne Lavigne
Tuż przed Dakarem Michał Hernik mówił w wywiadach, że start w imprezie to prezent, który sam sobie sprawia na 40. urodziny, które kończyłby 30 stycznia.
Przygotowania do Dakaru zajęły mi dwa lata. Nie wiem, czego się spodziewać - mówił Polak.
Ścigacz.pl patronował projektowi Nasz Dakar. Z rozmów jakie mieliśmy okazję odbyć z chłopakami zapamiętaliśmy Michała jako niezwykle pozytywnego, inspirującego, ale także skromnego i przede wszystkim porządnego człowieka. Takim zapamiętamy go my i wszyscy, którzy go znali. Rodzinie i przyjaciołom Michała Hernika składamy jako redakcja wyrazy najgłębszego współczucia. Cześć jego pamięci!
Komentarze 2
Poka¿ wszystkie komentarzerespekt
Odpowiedzszkoda cz³owieka. odda³ wszystko za to co kocha³
Odpowiedz