Harley-Davidson LiveWire - pod napięciem
Harley-Davidson ogłosił, że buduje motocykl elektryczny i wszyscy stracili głowę. Po raz pierwszy od czasów, kiedy w USA wszystkie dziewczyny nazywały się Stacy, Harley-Davidson zrywa na chwilę z kultywowaną przez ponad wiek dudniącą tradycją i tworzy motocykl na prąd. Dla europejskiego lub japońskiego koncernu takie coś byłoby zwykłym wtorkiem, ale dla Harleya jest to wydarzenie rangi abdykacji papieża. Nic podobnego jeszcze się nie wydarzyło i zagorzali fani marki zaczynają zjadać zęby twierdząc, że to początek końca i że wkrótce kontrolę nad światem przejmą roboty. Ja osobiście dziwię się, że trwało to tak długo.
Pomysł
Stany Zjednoczone Ameryki Północnej to miejsce, gdzie wszyscy mają bzika na punkcie napędu elektrycznego. Niezależnie od tego, czy mówimy o prawdziwych wizjonerach alternatywnego napędu czy o eko-czubkach fakt jest taki, że benzyna kiedyś się skończy bez względu na wyrzutnie demokracji Baracka Obamy. Nie ma co się kłócić z tym faktem, po prostu tak się stanie. Matka natura upomni się o swoje i zakręci paliwowy kurek, a my będziemy szybko musieli wymyśleć coś, czym będzie można dojechać do pracy i co nie będzie po drodze zostawiać odchodów. Ludzie z Harleya to geniusze marketingu i podeszli do tematu bardzo zachowawczo. Póki co, mamy pomysł i ideę, którą każdy może skomentować i wyrazić swoją opinię. Byłoby skrajnie niemądrym posunięciem, jeśli Harley ten motocykl wypuściłby dziś do salonów. To zbyt karkołomne i niebezpieczne. LiveWire to projekt, który jest obecnie w fazie beta. Owszem, motocykl jest i jeździ, ale nie można go póki co kupić. Harley zdecydował, że przez najbliższe miesiące będzie zbierał feedback od motocyklistów na temat LiveWire. Co ciekawe, koncern chce za pomocą tego sprzętu zyskać aprobatę nie tylko motocyklistów i fanów marki, ale także ludzi, którzy zupełnie nie są związani z motocyklami. Przecież mamy do dyspozycji potężną platrofmę marketingową - alternatywny napęd, który dodatkowo chroni (?) środowisko.
Design
Można marudzić, że Harley-Davidson przeprowadził zamach na siebie samego i strzela sobie w kolano, ale spójrzcie na to i powiedzcie, czy nie wygląda to fantastycznie. Ja widzę tutaj elementy, które sprawiają, że podobają się nam motocykle HD. LiveWire łączy w sobie XR1200, Night Roda, Muscle, Sportstera, Streeta i kilka innych zacnie wyglądających motocykli. Spójrzcie na zadupek, na potęzne golenie zawieszenia USD, na ramę, na zbiornik paliwa, na lusterka. Jeśli tak mają wyglądać Harleye nowej ery, to ja już teraz rezerwuję sobie bilet do przyszłości. Fani wielkich V2 powinni uspokoić się i mieć oczy szeroko otwarte, bo moim zdaniem na flipcharcie w biurze projektowym w Milewukee wisi szkic motocykla, który wygląda tak samo, ale jest napędzany spalinowym silnikiem Evolution. Zwróćcie uwagę, w jak wspaniały sposób udało się tutaj połączyć klasyczne dla Harleya elementy (szerokie klamki, grube manetki, charakterystyczne lusterka) z totalnie odjazdowym futurystycznym klimatem. Czy to wzornictwo jest odważne? Tak, zdecydowanie. Zupełnie jak cały motocykl, ale dodam tylko, że człowiek odpowiedzialny za ten projekt nazywa się Mark-Hans Richer i przyszedł do Harleya prosto z General Motors, gdzie zjamował się marką Pontiac. Taki człowiek ma odwagę we krwi.
Wnętrzności
Dobrze, co siedzi w ramie? Otóż siedzą tam baterie litowo-jonowe, zupełnie takie jak w laptopach, które napędzają 3-fazowy silnik indukcyjny. Jednostka ta generuje moc 55 kW przu 8000 obr/min i 70,5 Nm od zaraz. Motocykl ma być zdolny rozwinąć 150 km/h, co może nie jest jakimś szczególnym osiągnięciem, ale pierwszą setkę ma uzyskiwać po 4 sekundach, co już jest. Harley nie zdradził póki co, ile waży cały motocykl, ale zdradził ile wazy rama - 9 kg. Tym, co interesuje nas jednak najbardziej jest zasięg. Wynosi on 85 km w trybie miejsko autostradowym. Zasilanie akumulatorów odbywa się poprzez 220 watowe gniazdko, a naładowanie ich od zera do maksimum ma trwać 3,5 godziny. Uznajmy, że nie są to wartości specjalnie szokujące. Ciekawe jednak jest, że baterie ładują się podczas jazdy poprzez odzyskanie energii kinetycznej przy odjęciu gazu czy hamowaniu. Na zdjęciach widać jak wygląda zawieszenie, a wygląda nieźle, bo mamy potężne golenie USD. Nie sądzę, żeby zawieszenie pochodziło z V-Roda. Wygląda inaczej i prezentuje się znacznie "potężniej", tyczy się to także tylnego monoshocka. Jeśli zaś chodzi o hamulce, to z przodu mamy tylko jedną tarczę.
Cel
USA (niezależnie od swojej demokratycznej aktywności w krajach dysponujących złożami ropy) to kolebka przekonania, że można poruszać się inaczej, niż za pomocą benzyny i że można przy okazji uratować kilka pingwinów. I bardzo dobrze, potrzebujemy alternatywnego napędu dla naszych motocykli, bo póki co, przyszłość grzecznie puka do naszych drzwi i pyta, czy mielibyśmy czas porozmawiać o elektryczności. Ale prędzej czy później wyważy je i nie będzie zadawała pytań. To jedna strona decyzji Harleya-Davidsona o budowie elektrycznego motocykla. Ale jest jeszcze druga, popkulturowa. Moim zdaniem Harley trochę pozazdrościł Tesli i Modelowi S. Kilkanaście lat temu gwiazdy filmowe pojawiały się na czerwonym dywanie i dużym/małym ekranie w Astonach, Lambo i Ferrari. Teraz pojawiają się w wielkiej limuzynie na prąd, bo jest ona uber-cool i daje do zrozumienia całemu światu, że obchodzi ich los matki ziemii, gibonów czapników i pacyficzki zmiennej. Oprócz tego, nie można bez końca piec tego samego ciasta według recepty, która ma 110 lat. Skoro benzyna i tak się kiedyś skończy, to czemu z napędu elektrycznego nie zrobić gwiazdy? Póki co ta ideologia raczkuje, ale nie uciekniemy przed tym. Więc zamiast biegać w kółko machając rękoma w powietrzu zatankujmy po korek swoje Road Kingi i V-Rody, póki jeszcze możemy to zrobić. A przeszłością się nie przejmujmy. Bo specjaliści już pracują nad tym, żeby ją nam uprzyjemnić. Aha, jeszcze jedno. Gdyby ktoś miał wątpliwości co do fajności tego projektu, to przypominam, że nazwę "Live Wire" noszą także kawałki AC/DC i Motley Crue.
LiveWire brzmi jak jak odrzutowiec. Chcesz to usłyszeć? Wejdź tutaj.
Elektryczny Harley-Davidson, co wiemy?
- 3-fazowy silnik indukcyjny
- Jednostopniowa skrzynia biegów
- Zasięg ~85 KM
- Moc 55 kW
- Moment obrotowy 70,5 Nm
- Masa ramy 9 kg
- Opona przód: 120mm, koło 18 cali
- Opona tył: 180mm, koło 17 cali
- Zawieszenie przód: USD
- Zawieszenie tył: Monoshock
- Hamulce: 1 tarcza z przodu, 1 tarcza z tyłu
- Ładowanie akumulatorów przez hamowanie
- Przyspieszenie od 0 do 100 km/h - 4 sekundy
- Ładowanie z gniazdka 220W
- Czas ładowania (od zera) - 3,5 godziny
- Prędkość maksymalna - ok 150 km/h
Komentarze 5
Pokaż wszystkie komentarzeHaha a kto powiedział że musimy jeździć na benzynie? Np. można zastosować hydrat metanu( http://pl.wikipedia.org/wiki/Klatrat_metanu ) którego złoża wystarczą na co najmniej 200 lat (przy założeniu...
OdpowiedzZ takim zasięgiem amerykanskiego harleya na amerynanskich hagway pójdę pieszo! pójdę pieszo! pajdę pieeeeeeszo!!!
OdpowiedzDopóki inżynierowie nie wymyślą wydajniejszych i tańszych akumulatorów i tak szary człowieczek będzie skazany na ropopochodne paliwa. Najlepszym rozwiązaniem byłoby zasilanie wodorem ale puki co ...
OdpowiedzNikt nie pisze o tym na ile starczają akumulatory, na 5 lat, na 6??? Czy wymiana na nowe to koszt połowy motocykla?
OdpowiedzNiestety ale obawiam sie, że tak.... System tych baterii jest jak na dzisaj malo wydajny. Ciekawe jak bedzie z eksploatacja w chlodne dni? Co innego zasieg przy 20*C, a co sie innego przy 5... Do to go postoje w chlodnych garazach... Mysle, że po 2 latach eksploatacji odczuje sie znaczacy spadek wydajnosci.
OdpowiedzTo nie problem, bo ogniwa litowe lepiej się czują w chłodzie niż w upale :) A wydajność? Jak się ropa skończy to się może polepszy :)
Odpowiedzmoże i czują się lepiej, ale ja tankuje swój motocykl 1 min, a nie 3h ;)
OdpowiedzI bardzo dobrze! Radzę jednak poprawić "220 watowe" gniazdko na 220-woltowe, albo może nawet 110-woltowe z racji, że tam Ameryka - będzie bardziej merytorycznie. Co do idei elektrycznych pojazdów ...
Odpowiedzjak juz to nie 220 a 230 i nie woltowe a voltowe...... i sama ropa nie jest wiele drozsza niz ta sprzed 20 lat tylko jest mocno oblozona roznymi podatkami... miedzy innymi podatek drogowy, ktory znajduje sie w cenie paliwa i inne. głównie te wszystkie podatki ktorych wzrost mamy prawie co rok tak drastycznie podnosza nam ceny paliw
OdpowiedzWoltowe, woltowe, odsyłam do sjp, sprawdzisz sobie. Co do 230 to masz rację, mój błąd, ale w kontekście artykułu i tak powinno być 110 (być może 115, nie pamiętam). Co do cen paliwa to polecam książkę: "Ziemia na rozdrożu". To nie jest pseudoekologiczny bełkot, naprawdę warto ją przeczytać. Dowiesz się o czymś takim jak na przykład oil-peak. Co do cen ropy, o których piszesz, to masz tu wykres ceny za baryłkę: http://www.bankier.pl/wiadomosc/Kup-pan-strukture-i-licz-na-drozsze-paliwo-2502734.html O podatkach nawet nie piszę, bo to oczywiste, że są coraz wyższe. I jak pisałem - ja wolę, miast utyskiwać na marny zasięg elektrycznych wozidełek, koszta, trwałość i przerzucanie produkcji zanieczyszczeń z motocykla/samochodu na elektrownię, poczytać o kolejnych próbach zrobienia sensownego elektrycznego pojazdu, z których może jakiś kolejny będzie miał sens i rozsądną cenę. Jeżeli ze sfery pojazdów elektrycznych usuniemy lans, reklamowy bełkot i niby-ekologię, to wszystko razem okaże się nie takie bezsensowne. A produkcja ropy, do tych niemal doskonałych i niezanieczyszczających pojazdów jest bardzo destrukcyjna dla środowiska (do tego okazjonalne katastrofy, vide ostatnio BP) więc summa summarum: czy benzynowe czy elektryczne - obecnie i tak zanieczyszcza. Tyle, że dla benzynowych te zanieczyszczenia (choćby było to tylko CO2) nie znikną, a elektryczne będą coraz wydajniejsze. Obiecująco wyglądają superkondensatory, ale to nowalijka na rynku i niezbyt jeszcze doskonała. Brak hałasu, jak pisałem, to dla mnie zaleta, nie wada. Brak skrzyni biegów - raczej wada, ale trudno, bo z drugiej strony konstrukcja motóra się upraszcza i masa maleje :) Rozpisałem się, wiem. Pozdro!
Odpowiedz