Harley-Davidson 1250 Pan America - test nowości 2021
Za prawdę powiadam Wam, dopiero z czasem dotarło do mnie jak wielkim szokiem dla wielu moich znajomych, ale także zwykłych miłośników motocykli okazało się pojawienie modelu Pan America 1250.
Fundamentalni miłośnicy amerykańskiej marki z wytatuowanym na ramieniu krzyczącym orłem zrobili na widok Pan America 1250 oczy niczym lampy od Żuka. Większość z nich ledwo co doszła do siebie po wprowadzeniu do silników H-D chłodzenia cieczą, a tutaj nagle coś takiego… Wielbiciele sprawdzonej japońskiej technologii nie za bardzo są w stanie wypozycjonować motocykl z Milwaukee gdzieś w segmencie Adventure, co nie jest dużym zaskoczeniem biorąc pod uwagę, że sama galwanizernia Harleya jest nadal większa, niż cała fabryka KTMa. Z uniesioną brwią poczynania Amerykanów obserwuje też europejska konkurencja dominująca w segmencie ADV. I przy konkurencji zatrzymam się na dłużej. Moim zdaniem ta już wie, że Pan America z wielu powodów będzie z miejsca bardzo ważnym graczem w swoim segmencie. Dlaczego?
Harley-Davidson Pan America na rok 2021 - wideo z testu
Aby zrozumieć rangę wydarzenia jakim jest pojawianie się H-D Pan America 1250 zwróćmy uwagę na fakt, że amerykański producent sprzedaje rocznie około 200 000 dużych, drogich motocykli. Obrotu generowanego przez H-D pozazdrościć może każdy europejski producent motocykli. H-D ma też zamożnych, lojalnych klientów. Klientów, którzy potrzebują czegoś nowego, bo nie jest wielką tajemnicą, że tym co w chwili obecnej sprzedaje się najlepiej wśród marek premium jest segment ADV.
Ale nie chodzi tylko o sprzedawanie. Chodzi także o odświeżenie wizerunku marki. Harley przez lata wytyczał nowe szlaki, był pionierem, wygrywał wojny, tworzył subkultury, napędzał popkulturę, tworzył i realizował marzenia. A w ostatnich latach? Podobnie jak inni producenci zmaga się z demografią swojej klienteli, próbuje ugryźć młode pokolenie i przejąć inicjatywę w produkcji motocykli przegrywających ze smartfonem walkę o uwagę Millennials’ów. Stąd w ofercie znalazły się przystępne cenowo modele Street, stąd takie nowości jak model LiveWire. A teraz Pan America 1250. O ile rodzina Street nie do końca okazała się sukcesem, a LiveWire nie rokuje sprzedażowo, to Pan America zrobi długo wyczekiwaną w Milwaukee robotę.
Mieszanina znajomego i rewolucyjnego
Tak swoją maszynę opisuje amerykański producent. Co jest znane? Znany jest przede wszystkim klasyczny układ motocykla. Duży, przystosowany do turystyki motocykl, napędzany mocnym silnikiem V2 o mocy 150 KM. Motocykl wyposażony został w porządne, solidne zawieszenie, topowe hamulce i zestaw absolutnie najnowszej elektroniki. Co jest rewolucyjne? Że taką maszynę zbudował Harley-Davidson.
Amerykanie do napędu swojego wszędołaza użyli (prawie) nowego silnika Revolution Max, który zadziwia poziomem technicznego zaawansowania. Cztery zawory w każdej głowicy i dwie świece zapłonowe na każdy gar. Zmienne fazy rozrządu i zaawansowana elektronika sterująca jednostką napędową. V2 wyciska 150 KM, a kierowca ma do wyboru pięć trybów pracy jednostki napędowej (Road, Sport, Rain, Off-Road oraz Off-Road Plus), gdzie każda zmienia charakter pracy napędu pozwalając na szybkie dostosowanie temperamentu motocykla do oczekiwań właściciela i do konkretnej sytuacji drogowej.
Podwozie jest na wskroś klasyczne. Z przodu mamy odwrócony widelec teleskopowy, który w wersji Special dysponuje elektroniczną regulacją, podobnie zresztą jak zawieszenie z tyłu, na które składa się centralna jednostka resorująco-tłumiąca oraz potężny aluminiowy wahacz. Wersja Special oferuje zresztą więcej dodatków. Jednym z nich jest zupełna nowość – Adaptive Ride Height. Motocykl dzięki takiemu rozwiązaniu sam obniża się w chwili zatrzymania. Motocykliści o niższym wzroście będą zachwyceni, bo rozwiązanie to działa dobrze i wręcz niezauważalnie.
Harley nie eksperymentował z hamulcami powierzając zatrzymywanie modelu Pan America zestawowi tarcz i zacisków od Brembo. Hamulce oczywiście umożliwiają hamowanie w zakrętach, a systemów wsparcia kierowcy jest więcej. Składa się na nie system kontroli trakcji, układ wspomagający ruszanie pod górę, elektroniczne sterowanie poziomem hamowania silnikiem, a w modelu Special także tempomat oraz bardzo skuteczne oświetlenie LEDowe, wykorzystujące technologię analizy fotometrycznej, która zapewnić ma skuteczne i jednolite oświetlenie przestrzeni przed pojazdem z doświetlaniem zakrętów rzecz jasna. Brakuje jedynie radaru i aktywnego tempomatu, ale jeśli mam być szczery… jakoś mi tego nie brakowało.
Całym tym dobrem kierowca zarządza z wygodnego centrum sterowania wyposażonego w duży dotykowy wyświetlacz TFT. Motocykl oczywiście można zintegrować z telefonem, a większość ekranu wyświetlacza można wykorzystać do obsługi nawigacji, co bardzo mi się podobało. Teraz pozostaje tylko odpalić wielki dwucylindrowy piec i ruszyć ku przygodzie…
Pan Czechoslovakia
Trasa nazwana Pan American ciągnie się wzdłuż brzegu Pacyfiku od północnych rubieży Alaski aż do przylądka Horn. Kawał drogi prowadzący przez tundrę, prerię, góry, pustynie, dżungle i lasy. Jest tam wszystko i na to wszystko ma być gotowy nowy model Harleya. Aby się o tym przekonać trafiliśmy w okolice czeskiego Liberca. Choć trudno tam o tundrę, prerię i pustynię, to rzeczywiście było gdzie pojeździć i sprawdzić mocne strony nowego sprzętu z Ameryki.
Kręte, bardzo różnej jakości górskie drogi mieszały się z szybszymi odcinkami. Pierwszy dzień zafundował nam bardzo asfaltowe doznania, które szybko ujawniły charakter motocykla, którym przyszło nam jeździć. Pan America 1250 jest maszyną o zdecydowanie dużym rozstawie osi. Motocykl dysponuje rozstawem osi na poziomie 1580 mm, co stanowi największą wartość w porównaniu z europejską konkurencją. Amerykanie osadzili też nisko potężny silnik, co dało w efekcie długi pojazd o nisko umieszczonym środku ciężkości. Efekt? Pojazd jest bardzo stabilny, ale… mniej zwrotny, od konkurencji. Sytuacji nie poprawia też dosyć sztywne i mocno wytłumione zestrojenie zawieszenia, które mało kompresuje się podczas wejść w zakręty na hamulcu. Pierwsze wrażenia jest takie, że motocykl jest dosyć ospały i reaguje powoli na polecenia kierowcy. Na nierównych krętych drogach taka charakterystyka daje nerwowe zachowanie i nieprzyjemne podskakiwanie na wertepach. Jest to jednak raczej przyjęte charakterystyka, a nie wada. Moim zdaniem inżynierowie kierowali się tutaj kryteriami bardziej pasującymi do amerykańskiego rynku, a niekoniecznie oczekiwaniami dziennikarzy z Europy.
Silnik jest mocny. Mi osobiście najbardziej podoba się tryb Sport, który nadaje maszynie sporo lekkości, której brakuje w sterowaniu motocyklem. Reakcja na dodanie gazu mogłaby jednak być lepsza, bardziej precyzyjna. To samo wypada powiedzieć o skrzyni biegów, która wymaga od kierowcy precyzyjnych komunikatów. Tutaj zachodzę w głowę jak ekipa z Milwaukee mogła naszpikować Pan Americę końską dawką rozwiązań High Tech i… i zapomnieć o quickshifterze/downshifterze, który znakomicie wygładziłby pracę układu przeniesienia napędu. Dyskutowaliśmy ten temat z konstruktorami motocykla i wyszło na to, że chyba po prostu o tym nie pomyśleli.
Bardzo dobra jest ergonomia motocykla. Wspomniałem już o wygodnej obsłudze wszystkich elektronicznych wspomagaczy, teraz wypada dodać info o wygodnym (regulowanym) siodle, odprężonej, ale aktywnej pozycji za kierownicą oraz bardzo dobrej ochronie przed pędem powietrza. Przednia szyba posiada system łatwej regulacji, a wszystkie przyciski na kierownicy są na tyle duże, aby łatwo można było się nimi posługiwać. Potwierdza to zapewnienia konstruktorów, że forma w tej maszynie podporządkowana jest funkcji. O ile wielu motocyklom H-D zarzucić można przerost formy nad treścią (tak, wiem że właściciele tych maszyn właśnie to uwielbiają w swoich sprzętach!) to w przypadku modelu Pan America 1250 każdy aspekt motocykla sprawia wrażenia przemyślanego i dającego się sensownie uargumentować. Nawet futurystyczna przednia owiewka przygotowana jest tak, aby pomieścić bardzo wydaje lampy oraz system doświetlania zakrętów. Maszyna jest fabrycznie przygotowana na terenową eksploatację. Porządna osłona silnika, a wersji Special solidne gmole, ukryte w bryle pojazdu kierunkowskazy, brak zbędnych ozdobników – to wszystko zapewnić ma jak najdłuższe przetrwanie maszyny na bezdrożach.
O tym jak Pan America sprawdza się w terenie mieliśmy okazję przekonać się drugiego dnia naszego ujeżdżania czeskich bezdroży. Wspomniana długa i niska konfiguracja robi robotę podczas jazdy poza asfaltami. Motocykl jest niesamowicie stabilny. Tutaj konfiguracja podwozia o której wspomniałem wyżej okazuje się dużą zaletą. W przypadku jazdy na stojąco miejsca jest dostatecznie dużo do pracy ciałem na motocyklu. Przydałby się nieco lepiej wyprofilowany zbiornik paliwa, aby lepiej wykorzystywać go do stabilizowania się podczas np. hamowania na stojąco, ale generalnie nie jest źle. Maszyną obutą w terenowe opony da się pojechać bardzo agresywnie, szczególnie gdy wyłączymy kontrolę trakcji.
W pytaniach i komentarzach, które skierowaliście do nas pojawiło się wiele pytań i porównań do konkurencji. Wiele z nich dotyczyło wagi motocykla, bo H-D kojarzy się przecież z masą. Tutaj sytuacja wygląda naprawdę dobrze. Pan America nie odbiega wagą od swoich głównych rywali, a skok zawieszeń i prześwit pozwala zarówno na atakowanie przeszkód, jak i skoki na hopkach. Jedyna uwaga – półaktywne zawieszenia nawet w ustawieniu Off-Road Pro nadal były nieco za twarde i zdradzały objawy zbyt mocno podkręconego tłumienia. Do naszej dyspozycji mieliśmy jedynie model Special, który dysponuje takim dopasionym elektronicznym zawieszeniem i który jest cięższy, oraz niżej zawieszony od modelu standardowego.
Osobiście gdybym miał wybrać swoją ulubioną konfigurację prezentowanego motocykla – wybrałbym chyba model standardowy i to na oponach kostkowych. Gdy tylko Pan America trafi do Polski to właśnie taki układ będę chciał objeździć najbardziej. Moja męską intuicja podpowiada mi, że ten sprzęt będzie dawał najwięcej frajdy w najbardziej interesującym mnie obszarze zastosowania motocykla.
Młode wilki, a właściwie młody wilk
No dobrze, mamy nowego młodego wilka na mieście i aż się prosi o zestawienie młodego wilka ze starymi wyjadaczami. Harley-Davidson poszedł w komunikacji bardzo grubo pisząc o wyznaczeniu nowego poziomu w segmencie Adventure. Ja bym na miejscu Amerykanów wykazał nieco większą pokorą. Nie chodzi o to, że Pan America jest kiepskim motocyklem. Bo nie jest. Chodzi o to, że konkurencja jest piekielnie mocna. Mówimy o takich gigantach jak BMW GS1250, KTM 1290 Super Adventure R, czy Multistradzie V4.
Pan America na tle konkurencji wypada dobrze. Biorąc pod uwagę dotychczasową gamę modelową koncernu z Milwaukee nowy motocykl jest wręcz lotem w kosmos, który umieścił Harleya w konstelacji topowych producentów w tym segmencie. Jednocześnie amerykańską maszynę czekają lata czegoś, co po angielsku określne jest jako „fine tuning”, tak aby zawieszenia były lepiej zestrojone, aby sterowanie jednostką napędową było nieco precyzyjniejsze, aby motocyklem dało się sterować bardziej intuicyjnie. Aby wszystko działało nieco lepiej, płynniej, bardziej intuicyjnie. To wszystko są drobne szczegóły, będące wynikiem lat doświadczeń w produkcji danego modelu i potężnej dawki informacji zwrotnej od klientów, mechaników i dealerów. Harley dopiero zaczyna swoją przygodę w tym segmencie, ale przyznać trzeba, że zaczyna z wysokiego C.
Z ziemi amerykańskiej do Polski
Nie mam cienia wątpliwości, że Pan America 1250 w obu modelach będzie sukcesem. Sięgną po ten sprzęt miłośnicy marki, którzy teraz nie będą musieli kupować GSa, albo Multistrady. Na Harleya postawią także ci, którzy będą chcieli mieć coś wyróżniającego się z tłumu, nawet jeśli nie są wyznawcami krzyczącego orła. Część z klientów będzie chciało nabyć porządny motocykl do podróżowania i obstawiam, ze wszyscy wyżej wymienieni będą zadowoleni z dokonanego wyboru.
Jeśli zastanawiacie się nad zakupem modelu Pan America, to obawiam się, że nie mam dla Was dobrych wiadomości. Plotka głosi, że cała dotychczasowa produkcja rozeszła się praktycznie na pniu. W Stanach, w Europie i oczywiście w Polsce. Dlatego nie widzę większego sensu dywagować nad ceną, która swoją drogą wydaje się być całkiem normalna, bo dla modelu podstawowego zaczyna się od okolic 80 000 zł. Zachęcam jednak do wizyty u dealerów i umówienie się na jazdę testową.
Harley-Davidson wszedł do segmentu Adventure. Historia dzieje się na naszych oczach i warto być jej uczestnikiem!
Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze