Dorothy "Dot" Robinson miała w żyłach benzynę zamiast krwi. I kochała motocykle
Pierwszą w życiu podróż odbyła na motocyklu. Ojciec przywiózł do domu malutką Dorothy w wózku bocznym swojego harleya. W tym względzie nic się nie zmieniło przez całe jej życie: motocykle były w nim do końca.
Jednak Dorothy Robinson osiągnęła znacznie więcej. Była drogowskazem, przecierała szlaki dla innych kobiet i przyczyniła się do założenia największego i obecnie najstarszego klubu motocyklowego w USA. A potem kierowała nim przez ćwierć wieku.
Dorothy Robinson urodziła się w 1912 roku. Jej ojciec, James Goulding, był Australijczykiem, który brał udział w wyścigach motocyklowych i pracował jako projektant wózków bocznych do jednośladów. Motocykle były więc w życiu Dorothy dosłownie od pierwszych chwil jej życia. Pomimo faktu, że urodziła się w Australii, to jej prawdziwą ojczyzną stała się Ameryka.
Z Antypodów rodzina Gouldinga przeniosła się na kontynent amerykański pod koniec lat dwudziestych. Osiedlili się w słonecznym Michigan, gdzie ojciec przyszłej miłośniczki motocykli planował otworzyć niewielki biznes. Rzeczywiście, dość szybko udało mu się uruchomić salon dealerski Harleya-Davidsona.
Kiedy Dorothy dorosła, jej wzrost wynosił jedynie 157 centymetrów i stąd wzięło się przezwisko, które zresztą bardzo lubiła i przylgnęło do niej na całe życie (ang. dot to kropka). Mimo filigranowych rozmiarów Dorothy uwielbiała ciężkie motocykle z potężnymi, widlastymi silnikami w ramie. Miłość do maszyn przekazał jej ojciec, a przy okazji zaszczepił w dziewczynie zamiłowanie do rajdów i sportowej rywalizacji. W wieku zaledwie 18 lat młoda wygrała wyścig wytrzymałościowy Flint 100, mający długość 160 kilometrów. Na dodatek w doskonałym czasie. W rywalizacji sportowej brała udział przez wiele lat i osiągała bardzo dobre wyniki.
Jedna historii, która dotyczy tego okresu w życiu "Dot", pochodzi od dealera Hondy w Sarasocie na Florydzie. W pewnym wywiadzie opowiedział o tym, jak "gonił tę kobietę przez dwa dni, przez błoto i lasy" i nigdy jej nie złapał. Na koniec wyścigu wszyscy faceci wpadli do miejscowego baru, ale nie Dorothy. Ona poszła do swojego pokoju i najpierw się wykąpała. "Nigdy nie zapomnę tego obrazu: Dot wchodząca do baru w czarnej sukience i kapeluszu. Dot zawsze była damą".
Między wyścigami Dorothy pracowała w sklepie swojego ojca, sprzedając części do motocykli. Ponieważ była piękną dziewczyną, klientów w sklepie nigdy nie brakowało. Jednym z gości, który przychodzi do sklepu oglądać i kupować części tylko po to, żeby móc pogadać z dziewczyną o australijskim akcencie, był Earl Robinson. Ostatecznie to właśnie on skradł jej serce.
Dorothy i Earl stanowili niezwykłą i bardzo dobraną parę. Razem ustanowili wiele motocyklowych rekordów, głównie z wózkiem bocznym. Pierwszy sukces odnieśli w 1935 roku, pokonując trasę o długości blisko 5500 kilometrów z Los Angeles do Nowego Jorku, w zaledwie 89 godzin i 58 minut. Earl wyznaczył również rekord tej trasy, jadąc solo i pokonując dystans 2789 mil w 77 godzin i 53 minuty. Z kolei Dorothy, będąc już żoną Earla, startowała z powodzeniem wyścigach enduro Jack Pine. W 1940 roku wygrała klasę sidecar, czyli motocykli z wózkiem bocznym, za pasażera mając oczywiście uśmiechniętego od ucha do ucha Earla.
Małżonkowie znali osobiście samego Arthura Davidsona. Jeden z założycieli Harleya-Davidsona pożyczył Robinsonowi pieniądze na wykupienie biznesu od ojca "Dot" i przejęcie punktu dealerskiego marki. Po dopełnieniu formalności Robinsonowie rozszerzyli działalność, a wkrótce przenieśli się do Detroit, które wówczas było prężnym i dynamicznym miastem. Amerykańską Mekkę przemysłu motoryzacyjnego zwano "The Motor City" lub "Mototown" za sprawą licznych firm i fabryk z branży samochodowej.
Pod koniec lat 30. Dorothy połączyła siły z Lindą Dugeau - inną wielką wielbicielką dwóch kół, aby stworzyć Motor Maids of America, czyli pierwszy oficjalny klub motocyklowy dla pań w Stanach Zjednoczonych. W tym celu przemierzyły na motocyklach całe Stany i znalazły 51 dzielnych kobiet, które odważyły się przeciwstawić konwenansom, bo trzeba wiedzieć, że motocykle uważane były za pojazdy dla mężczyzn.
To był czas wielkich niepokojów w Europie i początek II wojny światowej, do której Stany Zjednoczone wkrótce przystąpiły. Podczas tych kilku ciężkich lat Dorothy pracowała jako kurier dla jednej z firm uczestniczących w wysiłku wojennym, ale gdy tylko wojna dobiegła końca, "Dot" powróciła do wyścigów i w 1946 roku wygrała Jack Pine.
Jej zapał nie osłabły nawet wówczas, gdy musiała dzielić pasję i obowiązki jako matka i żona, chociaż zrezygnowała już wtedy z rywalizacji sportowej. W latach 50. o "Dot" ponownie stało się głośno za sprawą jej różowego, skórzanego stroju do jazdy na motocyklu, który miał być odpowiedzią motocyklistki na wszechobecne… czarne kurtki i spodnie.
Warto zauważyć, że Dorothy nie oszczędziła także własnego motocykla, który został przemalowany na różowy kolor. Ten zestaw stał się jej wizytówką. Wszystkie kolejne motocykle dostawały charakterystyczny kolor dojrzałej brzoskwini. Przez wiele lat "różowa" motocyklistka budziła radość i uśmiech u każdego, kto miał przyjemność spotkać Dorothy, ale najważniejsze było to, że "Dot" śmiała się wraz z innymi, bo była szalenie pozytywną osobą, szczerą i otwartą na ludzi.
Dorothy i Earl byli aktywni do późnej starości i właściwie nigdy na dłużej nie zsiedli z motocyklowych siodeł. W 1971 roku, będąc już dziadkami, sprzedali swój salon dealerski i przeszli na zasłużoną emeryturę, ale zrobili to tylko po to, żeby mogli więcej podróżować na dwóch kołach.
Jak później policzono, podczas swojego długiego życia Dorothy przejechała na motocyklu ponad 2,4 mln kilometrów. Earl pod koniec nie mógł już samodzielnie jeździć na silnikowych jednośladach, ale towarzyszył "Dot" do końca swych dni, podróżując z nią jako pasażer w wózku bocznym. Zmarł w 1996 roku.
Dorothy nie rozstawała się z motocyklem przez kolejne dwa lata, ale w 1998 roku, w wieku 85 lat, operacja kolana zmusiła ją do odstawienia ukochanego Harleya-Davidsona. Zmarła zaledwie rok później, ale zanim na zawsze zamknęła oczy, najważniejsza amerykańska organizacja skupiająca motocyklistów, czyli American Motorcyclist Association, oficjalnie wprowadziła Dorothy "Dot" Robinson do prestiżowej Motorcycle Hall od Fame.
Różowy Harley-Davidson, którym "Dot" przejechała tysiące mil, trafił do muzeum Harleya-Davidsona w Milwaukee. Jeżeli zawitasz kiedyś do tej świątyni jednej z najważniejszych motocyklowych marek w USA i zobaczysz wyglądający jak chińska mydelniczka, różowy motocykl, uśmiechnij się i wspomnij kobietę, która nigdy nie zrezygnowała ze swojej pasji. "Dot" przeżyła życie dokładnie tak, jak chciała: kochając, będąc kochaną, śmiejąc się, a na koniec pozostając w sercach i pamięci wielu, bardzo wielu wdzięcznych ludzi.
Komentarze 5
Pokaż wszystkie komentarzegggffg
Odpowiedzgggffg
Odpowiedzgggffg
Odpowiedzhahaha
Odpowiedzhahaha
Odpowiedz