Dlaczego Martin przegrywa z Bagnaią? Z jednego, kluczowego powodu
Choć pole position do Grand Prix Austrii wywalczył Jorge Martin, zarówno w sobotę, jak i w niedzielę w wyścigach pokonał go broniący tytułu i uciekający w tabeli Pecco Bagnaia. Hiszpan zdradził po wszystkim, gdzie leży przewaga Włocha, która może rozstrzygnąć o losach tytułu.
Co prawda pole position zdobyte w sobotę rano na Red Bull Ringu było jego piątym w tym roku, ale w obu wyścigach zawodnik zespołu Prima Pramac Racing musiał uznać wyższość rywala z fabrycznej ekipy marki z Bolonii.
Nie jest to niespodzianką, bo Bagnaia triumfował także w trzech ostatnich wyścigach o Grand Prix Austrii. Włoch bardzo lubi ten tor, który świetnie pasuje do jego opierającego się na ostrych hamowaniach stylu jazdy. To jednak nie wszystko.
Podczas gdy Martin nie wygrał wyścigu głównego od Grand Prix Francji w Le Mans, Bagnaia triumfował od tego czasu w pięciu z sześciu potyczek i tylko na Silverstone musiał zadowolić się trzecim stopniem podium po problemach z przednią oponą.
Przez cały weekend w Austrii Bagnaia podkreślał, jak świetna atmosfera panuje w garażu Ducati, w którym zawodnicy regularnie rozmawiają ze sobą i wymieniają informacjami nawet podczas sesji.
Dopiero po wyścigu - który szczerze mówiąc był jednym z mniej porywających w tym sezonie - klucz do sukcesu Pecco zdradził Martin, który przyznał, że Włoch wydaje się bardziej pewny siebie i motocykla na pierwszych kilku kółkach, kiedy maszyna jest najbardziej dociążona paliwem.
"Jeśli jesteś na czele po 3-4 okrążeniach, wykonałeś już 90% roboty w drodze po zwycięstwo" - powiedział po wszystkim Hiszpan. Coś w tym jest, bo pamiętacie zapewne, jak dużo Pecco stracił po starcie w Wielkiej Brytanii - jak się okazało po problemach z zawieszeniem - i nie był już w stanie odrobić tej różnicy.
W Austrii problemy na pierwszych metrach miał ktoś inny. Marc Marquez pokazał na Red Bull Ringu, że ma tempo, aby walczyć o zwycięstwo, ale wciąż brakuje mu kropki nad i.
W sobotę Hiszpan przewrócił się po uślizgu przodu na hamowaniu do trzeciego zakrętu. W niedzielę nie był w stanie zablokować zawieszenia na starcie, stracił mnóstwo czasu po kontakcie z Morbidellim przed pierwszym zakrętem i musiał przebijać się z 13. na 4. miejsce.
Później okazało się, że przyczyną zamieszania był problem z wentylem, co wymagało wymiany przedniego koła tuż przed wyścigiem, a to z kolei zakończyło się problemami z zawieszeniem.
Bagnaia dodał, że do takich sytuacji dochodzi często, a on sam potrzebuje czasami 2-3 podejść, aby zablokować zawieszenie - na szczęście system ten zniknie po wprowadzeniu nowych przepisów w 2027 roku.
W Austrii dodatkowym utrudnieniem jest także korzystanie z dość sztywnego, przedniego zawieszenia, które jeszcze bardziej komplikuje zablokowanie zawieszenia na starcie.
Tak czy inaczej wygląda na to, że choć Marquez jest coraz bliżej walki o zwycięstwa w wyścigu, to jednocześnie jest coraz dalej, jeśli chodzi o walkę o tytuł. W tyle został także Bastianini, który co prawda spodziewał się trudnego weekendu, ale mimo wszystko nie był tym razem w stanie oszczędzić opon na tyle, aby w niedzielę pogonić za liderami.
W walce o tytuł została już więc chyba tylko ta dwójka - Bagnaia i Martin. Czy Ducati będzie w ogóle chciało pomóc temu drugiemu w rozwiązaniu problemów z pierwszymi okrążeniami wyścigu w obliczu jego odejścia do Aprilii po tym sezonie? Przekonamy się już niedługo.
Austria nowym Brnem?
Na koniec dwa słowa o samym Red Bull Ringu, który może pochwalić się nie tylko niesamowitą konfiguracją (choć wrażenie psuje nieco wolna szykana pomiędzy pierwszym, a trzecim zakrętem), ale także fenomenalnym zapleczem i infrastrukturą.
Bliskość toru oraz widoki z trybun sprawiają, że ten obiekt ma wszystko, aby dla polskich kibiców być "nowym Brnem", choć polskich flag, mimo Polaka, Milana Pawelca, w serii Red Bull Rookies Cup, było na trybunach i polach namiotowych jak na lekarstwo (w przeciwieństwie np. do Assen czy Sachsenringu). Ciekaw jestem dlaczego. Dajcie znać w komentarzach.
Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze