Detektor martwego pola - zagrożenie dla motocyklistów w gęstym ruchu ulicznym
Nowe technologie bezpieczeństwa przynoszą wiele korzyści, ale mają też jedną podstawową wadę - rozleniwiają kierowców, którzy poświęcają procesowi prowadzenia pojazdu coraz mniej uwagi. Okazuje się, że coraz popularniejsze detektory martwego pola w lusterkach samochodowych mogą być sporym zagrożeniem dla motocyklistów.
Poniższy przypadek został opisany na jednym z amerykańskich forów motocyklowych. Jadący skuterem kierowca został staranowany przez auto, które nagle zmieniło pas ruchu. Kierowca skutera nie przeciskał się nawet pomiędzy sznurami samochodów, po prostu jadące obok auto wykonało nagły i ostry manewr zmiany pasa, nie dając mu ani sekundy na reakcję. Na szczęście prędkość nie była duża i poza rozbitym skuterem oraz mocnymi zadrapaniami obyło się bez bez większych obrażeń.
Kierowca auta powiedział później, że sensory w jego lusterku nie wskazały obecności innego pojazdu. Zapytany, czy spojrzał wcześniej przez ramię, odparł że nie - po co ma to robić, skoro ma sensory. Problem w tym, że urządzenia te mają spory problem z wykryciem obiektów poruszających się ze sporą różnicą prędkości w stosunku do auta, w którym pracują - takich właśnie jak jednoślady w ruchu miejskim.
Możemy się spodziewać, że sensory martwego pola staną się niedługo standardowym wyposażeniem wszystkich nowych aut i problem dla motocyklistów będzie narastał. Rozwój i powszechność kolejnych systemów są więc sporym wyzwaniem, o którym trzeba szeroko przypominać - nic nie zastąpi wytężonej uwagi kierowcy, a urządzenia mają go tylko wspomagać.
Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze