Bez mandatów i bez op³at ekologicznych. Elektryczny skuter czarnym koniem transportu
Elektryczny jednoślad, mimo znikomej popularności w naszym kraju, może okazać się już wkrótce czarnym koniem miejskiego transportu. Wszystko za sprawą jego przywilejów.
Kiedy Barry testował elektrycznego Bartona, wśród komentarzy przeważał sceptycyzm. Zwracaliście uwagę na niewielki zasięg, wątpliwą frajdę z jazdy i kilka innych pomniejszych wad takiego skutera. Tymczasem, jak się właśnie okazało, elektryczny jednoślad może być bardzo kuszącą propozycją dla osób poruszających się po mieście.
Bez mandatów
Po pierwsze, na skutek błędu w systemie Centralnego Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym (CANARD), pojazdy elektryczne nie są rozpoznawane przez moduł obsługujący fotoradary. System identyfikuje je jako "pojazd nieznany", czego skutkiem jest brak procedury mandatowej dla wykroczenia popełnionego przez kierowcę.
Wszystko przez brak wartości w polu "pojemność silnika" takiego pojazdu. System najprawdopodobniej identyfikuje to jako błąd i nie proceduje danych dalej. Fakt bezkarnej jazdy potwierdzają właściciele Tesli.
Bez opłat
Po drugie - już niebawem samorządy rozpoczną wprowadzanie w niektórych częściach miast Stref Czystego Transportu, czyli obszarów z ruchem ograniczonym dla pojazdów spalinowych. Bez przeszkód wjadą tam tylko pojazdy zasilane paliwami alternatywnymi, czyli wodorem czy właśnie prądem. Pozostałe za wjazd do strefu zapłacą dość słono.
Może się zatem okazać, że niedrogi elektryczny Barton stanie się optymalnym pojazdem miejskim. Niewielki zasięg nie będzie przeszkodą podczas dojazdów do pracy, a korzyści w postaci darmowej jazdy po centrum szybko zbilansują koszty zakupu elektrycznego skutera.
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze