98 procent umorzonych spraw. Ustawa o cofaniu liczników totalną porażką rządu
Ustawa penalizująca ingerencję we wskazania licznika przebiegu miała być wybawieniem dla uczciwych nabywców i młotem na patologię, uprawianą w tym zakresie od lat. Niestety, efekty działania nowego prawa są więcej niż mizerne.
O obszerną analizę obecnego stanu rzeczy pokusiła się Interia. Jak wynika z jej ustaleń, w samym tylko styczniu 2020 roku, z 1012 spraw dotyczących procederu ingerowania we wskazania licznika, do sądu trafiło zaledwie… 24 sprawy. Pozostałe zostały umorzone. Szybko i z grubsza licząc, można stwierdzić, że 98 procent potencjalnych oszustów wyszło z opresji obronną ręką. Pikanterii całej sprawie dodaje też fakt, że Ministerstwo Sprawiedliwości udostępnia wyłącznie dane… ze stycznia. Pozostałych, jak twierdzi, nie posiada.
Spektakularną klapę nowych przepisów jak na dłoni widać także w statystykach policji, podawanych w artykule na Interii. Od początku roku do 21 lipca stróżowie prawa wszczęli 7185 postępowań karnych, które doprowadziły do stwierdzenia 296 przestępstw. Sprawcę udało się jednak ustalić zaledwie w 48 przypadkach. Tylko w jednym z nich policja ustaliła zleceniodawcę fałszerstwa. Ile z tych spraw zakończyło się sądowym wyrokiem? Nie wiadomo.
Wiadomo natomiast, że absolutna większość pojazdów sprowadzanych z zagranicy, ma zmieniony przebieg. Z tymi pochodzącymi z rynku wtórnego w Polsce nie jest już tak łatwo - przebieg spisywany jest podczas każdej kontroli drogowej i podczas przeglądów. Ale nawet na to sprytni handlarze mają swoje sposoby.
Jedną z głównych przeszkód w skutecznym egzekwowaniu nowych przepisów, jest problem z nimi samymi - wystarczy zwykły błąd diagnosty, czy policjanta, by bogu ducha winny kierowca miał na głowie sprawę karną za fałszerstwo. Nie sposób też znaleźć wspólny mianownik dotyczący samych drogomierzy. Te starsze, bębnowe, resetują się albo po przekroczeniu 99 999 km, albo 999 999 km. Niestety, większy problem dotyczy tych nowszych, cyfrowych.
W niektórych samochodach są one wyskalowane do 299 999 km (VW Golf III), 333 333 km (np. Seaty Ibiza czy Cordoba z lat 1998-2002) lub 399 999 (starsze Laguny czy Kangoo). Trudno powiedzieć co jest tego przyczyną, fakt pozostaje jednak faktem, że VW Golf III podczas poniedziałkowego przeglądu może mieć 299 998 km przebiegu, a we wtorek rano zaledwie 000 012 km i będzie to w pełni zgodne z prawem, choć kierowca zapewne trafi na przesłuchanie, a auto na policyjny parking.
Ogarnąć ten meksyk nie jest łatwo, trudno się zatem dziwić sądom, prokuraturze i policji, że nie chcą brnąć w takie sprawy. Niestety, tradycyjnie najbardziej poszkodowani jesteśmy my - nabywcy, którym proponuje się później 10-letnie BMW R 1200 RT, czy podobną Yamahę FJR 1300 z przebiegiem 20 tys. km.
źródło: Interia.pl
Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze