Zlot Ducati Żerków 2011 - Desdemony atakują!
Ducatisti to ludzie z niesamowicie wielką dawką pasji, dlatego tym bardziej nie mogłam doczekać się tegorocznego spotkania w Żerkowie
Nie od dziś wiadomo, że Ducatisti to grupa ludzi, która przy zakupie rzadziej kieruje się rozsądkiem, aniżeli właściciele innych marek. Pojawiające się na forach komentarze „Ducati nie działa, Ducati się psuje” zupełnie ich nie stresują. Oni kupują te motocykle sercem, takie jakie są, a kochają je nawet wtedy, gdy coś działa nie tak, jak powinno. Jeszcze rok, dwa lata temu było ich na tyle „mało” w Polsce, że historia praktycznie każdego Dukata pozostaje do wygrzebania. Co więcej, większość sprzedawców i kupujących często pozostaje po transakcji znajomymi. Ducatisti to ludzie z niesamowicie wielką dawką pasji, dlatego tym bardziej nie mogłam doczekać się tegorocznego spotkania w Żerkowie.
Przed wjazdem na teren obiektu widniała kartka „Wjazd tylko dla uczestników”. Tuż po jej przekroczeniu, pierwszym, co rzucało się w oczy, były poustawiane rzędem Dukaty. Łącznie na tegoroczny Desmomeeting zjechało się przeszło dziewięćdziesiąt motocykli i stu czterdziestu uczestników. Łatwo sobie zatem wyobrazić, jaki dźwięk towarzyszył masowemu odpaleniu motocykli w trakcie tradycyjnego Desmo Armageddonu i jak wyglądał opanowany nieomalże w całości przez Ducati hotelowy parking. Przez te trzy dni w uszach dzwoniło, a w sercu stukało co nie miara.
Coroczne spotkania Desmomaniaxów powstały z myślą o tym, aby każdy, kto dotychczas rozmawiał ze sobą na forum i znał się wyłącznie z ksywki, mógł stanąć twarzą w twarz i osobiście porozmawiać. To również miejsce, gdzie spotykają się starzy znajomi by wracać pamięcią do wspólnych wyjazdów, opowiedzieć o tych dalszych bądź bliższych eskapadach i debatować jak co poniektórzy nad wyższością suchego sprzęgła nad mokrym i odwrotnie. Bez wątpienia w tak rodzinnym gronie tematów do rozmów nie brakowało.
Żeby jednak na gadaniu się nie skończyło, wszyscy zlotowicze w trakcie piątkowego wieczoru mogli spróbować swoich sił na sali bowlingowej, strzelnicy czy billardzie. Pomimo, że wszyscy traktowali to jako czystą zabawę, dookoła słychać było wciąż powtarzające się pytanie „No i jak innym poszło?”. Sobotni poranek rozpoczął Bike Wash w wykonaniu plażowo odzianych blondynek i wspólnej fotografii pamiątkowej, która znalazła swoje miejsce również i w naszej galerii. Zgodnie z tradycją nie zabrakło także grupowej przejażdżki po bardzo malowniczych okolicach Żerkowa. Na przyszłość jednak przydałoby się wprowadzenie podziału na dwie grupy, które umożliwiłoby trzymanie równego tempa wśród uczestników. Pomimo jakże kuszącej wizji wspólnej eskapady, wielu z Ducatistów miało całkiem mocny argument przemawiający za pozostaniem w ośrodku. Pod nieobecność „turystów” odbywały się bowiem jazdy testowe nową Multistradą, 848 czy też Diavelem. Właściwie spośród wszystkich testowych motocykli, każdy mógł wybrać coś dla siebie. Tuż po zakończonej jeździe pozostawało zatem jedynie pytanie „No dobra, tylko jak teraz na to zarobić?” albo stwierdzenie „No to jest na co odkładać”. Na terenie imprezy był również obecny serwis Shoei, gdzie Ducatisti wypożyczali kaski na jazdę próbną, czy też serwisowali swoje własne skorupy. Kiedy jazdy dobiegły końca i wszyscy wrócili do ośrodka, zaczęły się konkursy sprawnościowe, w trakcie których co poniektórzy zamiast ścierać opony jeżdżąc między bańkami oleju, ścierali stopy uskuteczniając slalom gigant na bosaka. Złożenia okazały się jednak nie mniejsze aniżeli te na motocyklu. Gdy zaczął zapadać zmrok, po pysznej kolacji w iście włoskim stylu przyszedł czas na męczenie sprzętów biorących udział w konkursie na najgłośniejszy wydech. Gdy tylko wszystkie motocykle na parkingu ucichły, do głosu dopuszczono zespół rockowy. Poziom decybeli jakie każdy uczestnik dostarczył swoim uszom był z pewnością ponad dopuszczalną normę.
Spotkanie Ducati to nie tylko zlot motocykli, to przede wszystkim spotkanie znajomych, którzy dzielą wspólną pasję, a w szczególności tą do włoskiej marki Ducati. Nie dziwi zatem fakt, że na zlocie nie zabrakło kolegów z Niemiec – Jarro i Siwy, Kanady – Lokomotywa (który zabrał głos w relacji przy okazji zeszłorocznego meetingu) czy też pozytywnie zakręconych Węgrów, DiMatta i Jipii. W tym miejscu chciałabym podziękować za miłą gościnę i mam nadzieję, że zobaczymy się za rok. Forza Desdemony!
Na koniec oddaję głos tacie polskiego klubu DesmoManiax:
„Kolejny Desmomeeting przeszedł już do historii. Patrząc na coraz liczebniejsze spotkania, przypominają mi się pierwsze, kameralne gnieźnieńskie zloty organizowane w 2005 roku, na które przyjeżdżało kilku, może kilkunastu pasjonatów tej marki. Na tegorocznym zlocie zarejestrowanych zostało prawie 140 osób i ok. 95 motocykli Ducati. Widać, że marka staje się coraz bardziej popularna w naszym kraju, a i sami Dukatowcy przekonują się do formuły naszych spotkań, gdzie coraz częściej pojawiają się całe rodziny. Po złapaniu paru oddechów po imprezie- ruszamy z przygotowaniami do rocznicowego desmomeetingu, który odbędzie się wiosną przyszłego roku. Wtedy też klub będzie obchodzić dziesięciolecie swego istnienia. Już teraz zapowiedziało swoje przybycie wielu gości z zagranicy – m.in. z fabryki Ducati oraz kilku prezesów oficjalnych klubów Ducati zrzeszonych w DOC (Desmo & Owners Club). Z roku na rok staję się coraz bardziej utwierdzony w przekonaniu, iż kierunek w jakim Klub podąża jest słuszny i sprawdzony w kontekście minionych lat. Klub jest zrzeszony wg. włoskiego prawa w fabryce Ducati w Bolonii - pod egidą biura DOC i na tą chwilę łączy ok. 170 członków nie tylko z Polski. Pomimo tego nie posiada jednak polskiej osobowości prawnej i sądzę, że to właśnie nadaje naszej działalności lekkości, spontaniczności, niezależności i przede wszystkim wspólnego zaufania i przyjaźni. Na spotkaniach nie ma osób mniej lub bardziej ważnych, wszyscy jesteśmy równi pomimo pewnych różnic (chociażby wiekowych). Łączy nas bowiem miłość do Ducati i to jest najważniejsze.
Dziękuję Wam za to Przyjaciele!
Na koniec chciałbym także podziękować firmom, które wspierały tegoroczne spotkanie, czyli HRG, Intercars, KAZ, Motomaniax, Shoei oraz Gminie Żerków.
Do zobaczenia za rok!
Jacek/Frencci”
Gdzie znaleźć Desmomaniaxów?
- Forum
- Profil na Facebook
- Youtube
Zobacz też relację z ubiegłorocznego Desmomeetingu nad Zegrzem.
|
Komentarze 13
Pokaż wszystkie komentarzeOd zawsze jezdzilem japonia CBR, ZX6R GSXR, nie nawidzillem ducata za jego rame wyglad to rzezenie za cene i drogi serwis i za silnik L. Nie wiem skad i dlaczego ale jakies kilka lat temu zmienilem...
OdpowiedzOd zawsze jezdzilem japonia CBR, ZX6R GSXR, nie nawidzillem ducata za jego rame wyglad to rzezenie za cene i drogi serwis i za silnik L. Nie wiem skad i dlaczego ale jakies kilka lat temu zmienilem...
OdpowiedzApropo jechał ktoś Diavelem?? Jakie wrażenia:) ??
OdpowiedzJa jechałem, powiem tak motocykl zrobił na mnie pozytywne wrażenie, niby wyglada na duży i cieżki a w prowadzeniu jest bardzo poręczny. Zaskoczyła mnie mega jego stablinośc, no cóż wielkie opony i rozstaw robi swoje, ale bardzo fajnie ta machina wchodzi w zakrety, można powiedzieć że sama się składa :) Na plus jeszcze bardzo fajna elastycznośc motocykla. Ogólnie jak dla mnie bardzo fajne moto, tylko ta cena zabija.
OdpowiedzA ja powiem tylko tyle, że dla mnie Ducati to piękne motocykle. Nigdy jeszcze nie jechałem Dukatem, ale już sam wygląd zwala z nóg. Marzeniem byłoby przejechać się Diavelem. Może kiedyś...
OdpowiedzWiecie jak jest, nie których nie stać na Ducati i to Ci najeżdżają najbardziej, mnie na szczęście stać i na Ducati i na naprawy ;p A nudne bezpłciowe Yapońce zostawię biedakom bez gustu i pasji...
OdpowiedzŚwietne podejście Martini555 :) Sam mam Ducati, ale nie uważam żeby japońce były bezpłciowe i nudne, zresztą sam do swojej włoszki zamierzam dokupić coś japońskiego i nie uważam że top "zbrodnia", "świętokradztwo" itp Chcę gixxa 1000 bo zakochałem się w tym jak jezdzi i w pozycji za kierą. Żadne ducati które zapiernicza tak jak gixx nie ma tak wygodnej pozycji. kropka
OdpowiedzKrencik przejedź się 1098, a potem pogadamy :-)))... Co do wygody z jazdy, trzeba sobie kupić 2 motocykle- jeden extreme, ale napewno nie gumowego jamnika z japonii, bez hamownii, a drugi dla wygód... ale każdy rozum swój ma i robi wg. własnego uznania, ja na szczęście pożegnałem japonię już parę lat temu, a te co testuję od czasu do czasu wywołują u mnie odruch wymiotny i ciągle mam wrażenie że żółtki mają coś wspólnego z inną nacją tak hołubioną przez nasz media, bo próbują ludziom wciskać kit, i do tego jeszcze każą sobie za to płacić... Będę się ciągle powtarzał, ale japońce robili fajne motocykle do NR 750 włącznie, potem to już pokemony...brakuje w nich tego czegoś nieuchwytnego, czego nie da się ani pomierzyć na hamowni, ani w testach w których zawsze wygrywa motocykl tego producenta, który da więcej na tacę reklamy... Jak chcesz japonię z ikrą/ niepowtarzalną kup se OW1/RC 30-45... Pozdr.J-999
OdpowiedzMialem przyjemnosc jazdy i 10 na full termi i 11 i są to bardzo fajne motocykle, ale nie tak szybkie jak K6. Poza tym koszt zakupu Ducata i Japonii z tego samego roku to dwa swiaty. Serwis (np sprzegło,) tez jest wyzszy. Co do wlasnosci jezdnych na torze się nie wypowiem o japonii, ale swoim 100 konnym 748 ganialem sie spokojnie z litrami na lublinenring, natomiast 10 bez literki R na koncu na prawdziwy tor sie nie nadaje. Wystarczy spojrzec na 1098 Royala - z jakiegos powodu przesiadł sie na K10 prawda?. Żeby jezdzic ducati musisz miec kasę i tyle. poza tym Ducati nie za bardzo lubi latanie na kole a ja bardzo :D Dla mnie idealem byłoby:748 dla Żony, Gixx 1000 dla mnie i multi 1200s dla dwojga :D
OdpowiedzDlatego , zawsze wszystkim dookoła tłumaczę, najpierw trzeba się zastanowić do czego ma być motocykl, i czy aby napewno Ducati... Po prostu swym gustem, sposobem patrzenia na jazdę, nie trafiłeś w odpowiedni motocykl, w tym wypadku w Ducati i tyle... Wyjście jest jedno, szukanie K5- K6..Pozdr. J-999
OdpowiedzNie do końca się z Tobą zgodzę. Czy aby na pewno Ducati? Tak!! Ten wygląd, ten dźwięk, suche sprzęgło, prowadzenie w zakręcie - tego nie daje żaden inny motocykl i dlatego Ducati musi zostać. Na pewno go nie sprzedam żeby kupic K6. Co to to nie. Wolę jeździć mniej i miec ducati, niz miec tylko japonię i latac nią duzo i na gumie :D za to nienawidzę piętnowania przez Ducatistów wszystkiego co z japonii. Jest wiele japońskich motocykli które dają wiele radości z jazdy. Tylko o to mi chodziło
OdpowiedzNienawiść jest grzechem, niezależnie czy w coś wierzysz, czy nie... Pamiętaj, że nie każdemu się podoba to co innemu, mi przestały japońce się podobać tak jak wcześniej zaznaczyłem, na NR 750- dla mnie po tym to reszta g....no i tyle...I to jest moje zdanie, Twoje jest inne OK..., ale to Twoje zdanie... Moje jest jakie jest...a czy zaraz nienawidzę japońców oj co to to nie... Pozdr. J-999 Ja już kończę bo trochę to nie na temat...
OdpowiedzA pier..cie sie wszyscy internetowi hejterzy. Elita znawcow i koneserow motocyklisci od siedmiu bolesci z for inetrnetowych. Jak sie nie podoba ducati(albo zazdrosc bierze) to odrazu trzeba ...
Odpowiedz