Za nami kolejny już Desmomeeting organizowany przez oficjalny klub miłośników bolońskiej marki DOC Desmo Maniax. W miniony weekend fani grzechoczących sprzęgieł spotkali się pod Rybnikiem, w ośrodku wypoczynkowym malowniczo położonym nad brzegiem Zalewu Rybnickiego.

Zloty takie jak Desmomeeting, które grupują miłośników jednej marki mają zazwyczaj wypracowaną przez lata i utartą formułę. Pomimo tego organizatorzy tegorocznej imprezy starali się tradycyjne i sprawdzone połączyć z nowym. Jak się to udało? Ano udało się bardzo dobrze. Impreza rozpoczęła się już w piątek, gdy na miejsce imprezy zaczęli zjeżdżać się pierwsi Ducatisti. Grill, powitania, i wieczorne pogaduchy dawno nie widzianych na żywo znajomych przeciągnęły się do późnego wieczora.

Sobota była dniem, gdzie przewidziano główną część atrakcji. Po porannej kawie dzień rozpoczął się pokazem ratownictwa medycznego. Każdy mógł na nim dowiedzieć się i przećwiczyć praktycznie w jaki sposób udzielić podstawowej pomocy przedmedycznej osobie poszkodowanej w wypadku. Zaraz po niej odbyła się prezentacja szkoły California Superbike School, której europejska centrala bardzo mocno współpracuje właśnie z Ducati. Po prezentacji każdy chętny mógł pobawić się na symulatorze pochyleń, zresztą oblężenie symulatora i rozmowy o technice jazdy przeciągnęły się do późnego wieczora.

Bike wash – pomysł zaczerpnięty z najgrubszych imprez, chociażby takich jak WDW, ale znakomicie sprawdzający się również na polskim gruncie. Piękne dziewczyny, piękne motocykle i odrobiona gąbki i piany. Trzy lokalne piękności płynnymi ruchami bioder podniosły tętno uczestnikiem imprezy, a na pewno męskiej frakcji Ducatisti…

Na imprezie pojawiła się również ekipa Speed Day, która zachęcała do stawiania pierwszych kroków na torze i szlifowania umiejętności w bezpiecznym środowisku zamkniętych obiektów sportowych. To była oczywiście kolejna okazja do dyskusji o technice jazdy, sporcie motocyklowym i rywalizacji. Często słychać opinię, że zloty motocyklowe są mało „merytoryczne” i sprowadzają się w wielu wypadkach do upajania się wyrobami lokalnego browaru. Desmomeeing z całą pewnością nie wpisuje się w takie potoczne wyobrażenia.

Po obiedzie przyszedł czas na przejażdżkę motocyklami i wizytę na rybnickim rynku. Wspaniałej atmosferze sprzyjała pogoda, która sprawiała wrażenie świeżo importowanej z Bolonii – słonecznie, upalnie, wspaniale! Po przejażdżce było nieco czasu na odpoczynek i później kolacja. A przy kolacji zagrała (zresztą bardzo fajnie zagrała!) rybnicka ekipa „Sekcja z Włoch”. Cały ośrodek napełnił się kompozycją różnych gatunków muzycznych - jazzu, bluesa, rocka i funky.

No i Desmo Armagedon! Późnym wieczorem w sobotę całą okolicę wypełnił ryk upalanych Ducatów oraz dym ze spalonych opon. Grane było wszystko – burnouty, marchewy, było grubo.

Niedziela to czas pożegnań. Opcją był wyjazd do Ducati Bielsko, wspólna wycieczka po górach i zwiedzanie salonu.

Jako redakcja dziękujemy za zaproszenie na imprezę na której niesamowicie przyjemnie spędziliśmy czas, poznaliśmy wspaniałych ludzi i zabraliśmy do domu mnóstwo pozytywnych emocji. Do zobaczenia za rok!