Zabójstwo drogowe i możliwe dożywocie dla sprawcy wypadku w Warszawie
136 km/h na dozwolonej pięćdziesiątce jechał sprawca śmiertelnego potrącenia pieszego, do którego doszło w październiku zeszłego roku na warszawskich Bielanach. Prokuratura zmieniła kwalifikację jego czynu na "zabójstwo w zamiarze ewentualnym", co pozwoli na wnioskowanie nawet o karę dożywocia.
Krystian O. poruszał się zmodyfikowanym autem BMW. Na pasach na ulicy Sokratesa śmiertelnie potrącił mężczyznę, który przechodził w tym miejscu wraz żoną i dzieckiem w wózku. Ofiara w ostatniej chwili zdążyła odepchnąć swoich bliskich. Biegli wyliczyli, że sprawca poruszał się z prędkością aż 136 km/h na dozwolonych 50, a jego auto po wykonanych przeróbkach w ogóle nie powinno być dopuszczone do ruchu. Z opisu wynika, że auto pochodziło z Wielkiej Brytanii i było konwertowane na ruch prawostronny z całkowitym pominięciem zaleceń producenta. Miało również zmodyfikowany układ hamulcowy i zawieszenie, a także wypruty czujnik ABS.
Sprawca, który bronił się tym, że oślepiło go słońce, na początku usłyszał zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym i narażenie pieszych na niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Po ustaleniach biegłych, wobec niemal trzykrotnego przekroczenia dozwolonej prędkości, prokuratura zmieniła kwalifikację czynu na "zabójstwo w zamiarze ewentualnym", za co grozi nawet dożywocie.
To bardzo bolesna lekcja również dla tych, którzy uważają "miejski terror" bez żadnych hamulców za dobrą zabawę i esencję motocyklowej wolności. Przecież to wcale nie musiało być auto. Tego typu zachowania już nie tyle podchodzą, co w całości nurkują w definicji motocyklowej dzbanerii. Zdecydowanie odradzamy.
Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze