Sprawca potrącenia dziewczynki na przejeździe rowerowym w Olsztynie, został ujęty przez policję. Tak jak przypuszczaliśmy, nie posiada on prawa jazdy, a motocykl, którym się poruszał w czasie zdarzenia, nie był dopuszczony do ruchu.

Kierujący motocyklami bez uprawnień stali się ostatnio prawdziwą plagą. W większości nagłaśnianych przez nas patologicznych zachowań na drogach, sprawcami okazują się być osoby nieposiadające prawa jazdy. Oprócz zagrożenia, jakie powodują na drogach, przynoszą oni niewątpliwe straty wizerunkowe całej motocyklowej społeczności, ponieważ osoby postronne i, niestety także media, identyfikują takich kierujących jako motocyklistów.

W jednej z najbardziej bulwersujących spraw ostatnich dni - potrąceniu małej dziewczynki na przejeździe rowerowym w Olsztynie, sprawcą okazał się mężczyzna bez prawa jazdy na motocykl. Co więcej, jednoślad, którym się poruszał, nie został dopuszczony do ruchu. Właśnie to zapewne było powodem błyskawicznego oddalenia się sprawcy z miejsca zdarzenia. Nie bez znaczenia była zapewne także świadomość, że za jednym razem popełnił on kilka wykroczeń.

Policja, po początkowym, skandalicznym umorzeniu sprawy, pod wpływem nacisku mediów wzięła się do roboty. Główną rolę w ujęciu sprawcy odegrali jednak mieszkańcy Olsztyna, którzy namierzyli motocykl sprawcy na jednym z podziemnych parkingów. Policja szybko zatrzymała jego właściciela.

36-letni mężczyzna przyznał się do zarzucanego mu czynu, choć twierdził, że po zdarzeniu zatrzymał się i upewnił, że dziecku nie stała się krzywda. Nie poczekał jednak na przybycie służb, co było jego obowiązkiem. Grozi mu teraz kara grzywny do 5 tys. zł oraz zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych.