Bezpieczny odstęp między jadącymi pojazdami stał się wreszcie przedmiotem zainteresowania ministerstwa infrastruktury. Resort pracuje nad nowymi przepisami, które znacznie bardziej rygorystycznie będą regulować tę kwestię.

Najechanie na tył pojazdu jest jedną z najczęstszych kolizji w naszym kraju. Mamy zły nawyk jazdy na zderzaku, a to wyklucza możliwość reakcji, kiedy jadący przed nami pojazd nagle zaczyna hamować. Doskonale było to widać na niedawnym filmie z warszawskiej alei Armii Ludowej. Problem ten znany jest policji od dawna, teraz wreszcie wzięło się za niego ministerstwo infrastruktury.

Absolutne minimum dla zachowania sobie przestrzeni reakcji to 3 sekundy. Chodzi o czas, jaki zajmie nam dojechanie do pojazdu, za którym jedziemy, przy zachowaniu aktualnej prędkości. W wielu krajach to właśnie w sekundach określona jest wymagana na autostradzie odległość między pojazdami. Ma to sens - im szybciej jedziemy, tym większy odstęp musimy zachować.

W Polsce taki dystans to jednak rzadkość. Każdy, kto jeździ drogami ekspresowymi lub autostradami, bez problemu spotka kierowcę, który dojeżdża do samego zderzaka, chcąc w ten sposób wymusić szybszy powrót na prawy pas, nawet jeśli zjazd w danej chwili jest niemożliwy.

Jak twierdzą dziennikarze Auto Świata i brd24.pl, Krajowa Rada Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego ma już gotową analizę warunków i zasad wprowadzenia obowiązku zachowania odpowiednich odstępów między pojazdami na drogach szybkiego ruchu.

W tej chwili ministerstwo zastanawia się nad wyborem wariantu przepisów, który byłby najodpowiedniejszy dla polskich warunków. Jest więcej niż prawdopodobne, że nowe przepisy zaczną obowiązywać jeszcze w tym roku, oczywiście już po wyborach.

Jak sprawa zachowania odstępu wygląda dziś? Art. 19 ust. 2 ustawy Prawo o ruchu drogowym mówi tylko, że kierujący pojazdem jest obowiązany utrzymywać odstęp niezbędny do uniknięcia zderzenia w razie hamowania lub zatrzymania się poprzedzającego pojazdu. W praktyce prawie nikt nie wie jaki ten odstęp powinien być. Wielu kierowców dowiaduje się jaki nie powinien być, kiedy nie uda im się wyhamować i kończą podróż na klapie bagażnika jadącego przed nim pojazdu. Mandat wynosi wówczas zaledwie 100 zł.