Kolejny bezsensowny wypadek. Czy remonty dróg musz± byæ tak fatalnie oznaczone?
Niedawny wypadek motocyklisty na S3 w pobliżu Świnoujścia odkrywa wstydliwą prawdę - dla zarządców dróg motocykliści nie istnieją, a kierowcy w swojej ogólnej masie są złem koniecznym. Gdzie w tym wszystkim odpowiedzialność za życie, gdzie procedury?
Na remontowanym odcinku drogi ekspresowej S3 w pobliżu Szczecina, motocyklista uległ ciężkiemu wypadkowi. Kiedy przyjrzy się miejscu wypadku staje się jasne, że zdarzenie takie było tylko kwestią czasu. Fatalne oznakowanie, przygotowane bez jakiejkolwiek refleksji nad bezpieczeństwem, znów każe przypuszczać, że dla zarządcy drogi motocykle zwyczajnie nie istnieją.
Na temat tragicznie śliskich znaków poziomych, zapór linowych działających jak gilotyny i innych, całkowicie nieprzystosowanych do jednośladów elementów drogowej infrastruktury, napisaliśmy już bardzo wiele. Wydawać by się mogło, że dziś, w dobie tak wielkiej wrażliwości na kwestię bezpieczeństwa w ruchu drogowym, zarządcy dróg będą z troską i refleksją podchodzić do prowadzonych przez siebie działań.
Często tak właśnie to wygląda - niejednokrotnie byliśmy świadkami perfekcyjnego oznaczenia robót prowadzonych na drodze. Już kilka kilometrów wcześniej mieliśmy informację o koszeniu trawy, awarii pojazdu, czy nawet braku oznakowania poziomego. Czyli można.
Można, ale, jak się okazuje, nie zawsze. Bywają miejsca oznaczone tak fatalnie, że w trudnych warunkach, takich jak deszcz, zmrok, o mgle nie wspominając, bardzo trudno zorientować się w tymczasowej organizacji ruchu. Tak jest na przykład na aktualnym trzecim kręgu piekieł, czyli remontowanym odcinku Piotrków Trybunalski - Radomsko.
Ale nie tylko tak spektakularne przebudowy kuleją pod względem oznakowania. Słabo jest niemal wszędzie, wydaje się jakby osoby odpowiedzialne za zabezpieczenie prac, były na swoich stanowiskach od wczoraj. Konsekwencje takich zaniedbań są łatwe do przewidzenia, a przykładów nie trzeba specjalnie szukać, każdy niemal weekend przynosi kolejne.
Kilka dni temu na remontowanym odcinku S3, w pobliżu Ostromic, doszło do groźnego wypadku. W miejscu, gdzie droga dwujezdniowa się kończy, a ruch zostaje skierowany na jedną jezdnię, motocyklista pojechał prosto i uderzył w nasyp. Oznakowanie w tym miejscu możecie obejrzeć na załączonym zdjęciu - nie ma pulsujących sygnalizatorów świetlnych, wskazujących zmianę kierunku ruchu, miejsce jest nieoświetlone.
W warunkach dobrej widoczności pokonanie tego fragmentu zapewne nie nastręcza trudności, ale po zmroku, nie daj Boże podczas deszczu, miejsce to może być groźną pułapką, o czym boleśnie przekonał się wspomniany motocyklista. Niestety, zdajemy sobie sprawę, że nie możemy liczyć na zarządców dróg, bo wszystko wskazuje na to, że nie pracuje w tych instytucjach żaden motocyklista. Jesteśmy zdani na własny rozum, zatem, podróżując po Polsce, kierujmy się raczej rozwagą, ograniczonym zaufaniem i sceptycyzmem, niż ułańską fantazją i poczuciem wolności. Sorry, taki mamy klimat.
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze