Z Jackiem Czachorem na Górę Kościuszki - Orlen Australia Tour 2010
Przed ostatnim etapem Orlen Australia Tour, do Przemka Salety, Adama Badziaka i Jarka Steca dołączył Jacek Czachor. W drodze do Sydney, uczestnik rajdu Dakar od pierwszego dnia miał pełne ręce roboty.
Po emocjach związanych z weekendową wizytą na torze motocyklowych mistrzostw świata MotoGP, uczestnicy Orlen Australia Tour rozpoczęli trzeci tydzień swojej wyprawy od krótkiego przystanku w Melbourne. Tutaj do podróżników dołączył Jacek Czachor. Przyjaciele niemal natychmiast mogli wykorzystać bogate doświadczenie legendy pustynnego rajdu Dakar.
Przemek Saleta:
„Jacek przejrzał i naprawił nasze motocykle, mocując też z powrotem przednie szyby w Super Tenere Jarka i mojej. Zrobił to oczywiście sposobem znanym z rajdowych bezdroży, czyli za pomocą taśmy klejącej i tego, co akurat miał pod ręką.”
Po wymianie tylnych opon, odebraniu motocykla dla Jacka – Yamahy XT660Z Tenere - i przypadkowym spotkaniu z parą Polaków, która również wyruszała na wyprawę motocyklową po Australii, przyjaciele opuścili Melbourne.
Jacek Czachor:
„Pierwszy dzień w Australii zrobił na mnie ogromne wrażenie. Szybko przyzwyczaiłem się do jazdy lewą stroną drogi, choć ronda sprawiają mi mały problem, ponieważ trzeba oglądać się w prawo, a nie w lewo. Na motocyklu nie jest jeszcze tak źle, ale jadący samochodem Europejczycy z początku przed każdym manewrem włączają... wycieraczki!
Przepisów drogowych przestrzega się tutaj bardzo rygorystycznie i nikt nie wyłamuje się nawet minimalnie na ograniczeniach prędkości. I to nie tylko z powodu wysokich kar. Australijczycy po prostu tak jeżdżą.”
Od Sydney motocyklistów dzieli tysiąc kilometrów. Ze względu na odwołany rejs na Tasmanię podróżnicy mogą przeznaczyć więcej czasu na inne atrakcje. Pierwsza z nich już za nimi. Była nią wizyta u stóp najwyższego szczytu Australii - Góry Kościuszki, poprzedzona przejazdem legendarnymi drogami Great Alpine Road i Alpine Highway oraz przez parki narodowe Wilsons Promontory, Kościuszko i Alpine National Park.
„a urokliwych, krętych szlakach, prowadzących zarówno drogami asfaltowymi, jak i szutrem, trójka przyjaciół nie miała wiele czasu na podziwianie widoków.
Adam Badziak:
„Jacek przez cały czas instruował nas, jak balansować ciałem na motocyklu i operować hamulcami w trudnym terenie. Poza ogromną frajdą z pokonania odcinka, przejazd ten był więc dla nas także bardzo cenną lekcją udzieloną przez samego mistrza”.
„Niestety, kiedy dojechaliśmy do stóp Góry Kościuszki, okazało się, że trafiliśmy na martwy sezon – podkreślał Saleta. – Śniegu, podobnie jak turystów, było jak na lekarstwo, dlatego zamiast pozjeżdżać na nartach, urządziliśmy sobie wyścig bobslejami na kółkach, a potem ruszyliśmy w dalszą trasę.”
Kolejne kilometry prowadziły jednymi z najbardziej spektakularnych tras w całej Australii. Po drodze czwórka motocyklistów odwiedziła charakterystyczne, wyjątkowo pro-motocyklowe miasteczko Bombala, skąd skierowała się do miejscowości Eden.
„To były najbardziej ekscytujące dni całej wyprawy, jeżeli chodzi o drogi i widoki! A przecież po pokonaniu Ocean Road myśleliśmy, że lepiej już być nie może! – ekscytował się Badziak. – Nie mogę się już doczekać, tego co będzie dalej!”.
Od teraz w stronę Sydney podróżnicy jechać będą już niemal wyłącznie wzdłuż wschodniego wybrzeża.
|
Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze