Trasa motocyklowa przez Kampinos i wzdłuż rzeki Wkry (TPM #6)
Przebieg trasy: Bemowo-Truskaw-Palmiry-Modlin-Pomiechówek-Goławice-Borkowo-Joniec-Miszewo-Królewo-Malużyn-Młock-Glinojeck-Wkra-Dziektarzewo-Sochocin-Zakroczym-Bemowo ca. 230 km
Bardzo trudno jest zaproponować i opisać trasę turystyczną kiedy natłok myśli w głowie dotyczy bardziej wiadomości o tym co się w tym rejonie wydarzyło niż na tym jakie tu krajobrazy i obiekty są najbardziej godne polecenia. A na tej proponowanej przeze mnie trasie choćby tylko przed stu laty działy się rzeczy straszne. Toczyły się tu śmiertelne i decydujące o losie Polski walki z bolszewickim najazdem 1920 r. Ziemie Nadwkrzańskie widziały ogromne bohaterstwo, ale i (momentami) panikarski strach naszych żołnierzy borykających się z Czerwoną Armią, niosącą na swych proporcach a zwłaszcza bagnetach nową "proletariacką" władzę. Całkowicie odmienną od tej, do której przywykli mieszkający tu ludzie. Teraz te rejony okołowarszawskie tchną cichymi leśno-nadrzecznymi krajobrazami, gdzie wśród pól i pastwisk stoją porządne domki zgrupowane w niewielkie wsie i miasteczka.
"PanMarek" Pasjonat opery, gór i motocykli + dobra czysta wódeczka (na zgłuszenie). |
Zanim zaczniemy zwiedzać krajobrazy i zabytki leżące nad Wkrą, która jest niezbyt szeroką rzeczką o przeważnie płaskich brzegach, często porośniętych krzewami i drzewami, i niegłębokim piaszczystym dnie musimy do niej dojechać. Wkra bowiem uchodzi do Narwi kilka kilometrów przed tym jak Narew w Modlinie wpada do Wisły. Najszybciej z Warszawy można się tam dobrać do Nowego Dworu i Modlina szosą wiodącą na Gdańsk. Ale to żadna frajda ścigać się z "katamaranami". Dlatego proponuję wariant przez Puszczę Kampinoską. Z zachodnich obrzeży Warszawy docieramy do Truskawia. Tutaj na placyku z którego skierujemy się puszczańskie ostępy warto przyjrzeć się tablicy pamiątkowej i lufie armatniej wkopanej w ziemię. Na ścianie sąsiedniego budynku jest duży mural upamiętniający walki oddziałów AK z podporządkowanymi Niemcom rozmaitymi formacjami ochotniczymi złożonymi z obywateli Związku Sowieckiego. Ci rozmaici "kałmucy" (tak byli często przezywani) do końca, wyrwawszy się spod tyranii "sierpa i młota" gorliwie służyli "swastyce". Można by było im nawet współczuć, gdyby nie to że jako wyjątkowa dzicz dopuszczali się najokropniejszych przestępstw na cywilnej ludności polskiej. Z tego placyku jedziemy w stronę Palmir. Najpierw droga robi się gruntowa. A właściwie bita, tylko że rozmaite rozpadliny zrobione przez ruch kołowy i pogodowe anomalie potworzyły w niej często rozpadliny o głębokości kilkunastu i więcej centymetrów. A zatem jeśli nie było uprzednio opadów to wytężając wzrok i lawirując motocyklem jakoś jedziemy po w miarę twardej nawierzchni. Tak docieramy do polanki na której "Jerzyki" (nazwa leśnego zgrupowania AK) mają swój krzyż poświęcony padłym w walce kolegom. Teraz droga zmienia swoją nawierzchnię i jedziemy po bruku. Zresztą dość równym. W ten sposób docieramy do cmentarza w Palmirach. Przy cmentarzu jest bogato wyposażone muzeum,w którym można dowiedzieć się mnóstwa rzeczy na temat samego cmentarza, martyrologii tam pomordowanych w 1939-40 r Polaków, jak i fauny i flory Puszczy Kampinoskiej. Puszczy, która leżąc tak blisko wielkiego miasta jakim jest stolica Polski, nie straciła swego, w wielu miejscach, pierwotnego charakteru. Teraz droga jest już asfaltowa i my uchyliwszy przyłbicę kasku, aby napawać się aromatami leśnymi, niespiesznie docieramy do wsi Palmiry. Potem przeciąwszy ruchliwą szosę Warszawa-Gdańsk kierujemy się na Łomnę, Czosnów i równoległą do trasy szybkiego ruchu drogą osiągamy kratownicowy most na Wiśle. Po chwili docieramy do drugiego mostu, tym razem na Narwi. Po lewej stronie czerwienią się zabudowania twierdzy Modlin. Skręcamy w prawo na Zegrze, Serock i łukiem minąwszy dużą kępę krzaków i drzew kryjących jeden z fortów twierdzy Modlin w Pomiechówku przekraczamy (po raz pierwszy) Wkrę. Tutaj zaczyna się Historia, która nie opuści nas aż do naszego punktu zwrotnego, który sobie wyznaczyliśmy w Glinojecku.
Krótki rys.
14.08.1920 roku wojska Polskie (przynajmniej na odcinku nad Wkrą) a była to V Armia dowodzona przez gen. Władysława Sikorskiego (nie do końca jeszcze uformowana) postanowiły wziąć inicjatywę w swoje ręce i przystąpić do kontruderzenia na ciągle prące do przodu watahy "Armii Proletariackiej". Manewru mieli dokonać Polacy w oparciu o forty modlińskie i właśnie rzekę Wkrę. Ta rzeka pełniła w zamyśle wrażych armii funkcję przeszkody wodnej. Była to bardziej, wziąwszy pod uwagę porę roku (sierpień) i ogólne wysuszenie terenu, przeszkoda nakreślona na mapach niż faktycznie istniejąca na placu boju. Również siły V Armii były 2-3 razy mniej liczne niż przeciwnika (3 i 15 armia bolszewicka). A na dodatek na lewym skrzydle naszych wojsk ciągle wisiała dodatkowo jak "chmura gradowa" (cyt. za Sikorskim) rozpędzona do przodu i atakująca już Wisłę koło Włocławka i Płocka 4 armia sowiecka i okrutny 3 "kawkor" (korpus kawaleryjski) Gaja Bżyszkiana (był to ormiański komunista i niestety znakomity kawalerzysta). Ale jak mówili starożytni Rzymianie: "Audaces fortuna iuvat - odważnym szczęście sprzyja" i Polacy mieli go tym razem. W czasie rajdu kawalerii polskiej na Ciechanów, będący w rękach czerwonoarmistów, rozpędzono znajdujący się tam sztab tej 4-tej armii i spalono ich największą, a właściwie jedyną radiostację, tak że ta armia została jak to się mówi "oślepiona" i nic nie wiedziała o tym że ich sąsiednie armie czyli 3 i 15 są w ogniu walki z "białopolakami" i nie zawróciwszy na czas nie uderzyła na de facto bezbronne lewe skrzydło Sikorskiego.
Wracamy do naszej wycieczki nad Wkrą. Przez kompleks leśny docieramy do wiszącego mostu w Goławicach i przejeżdżamy po nim na prawy brzeg. Za chwilę jesteśmy przy kolejnym moście w Borkowie. Wiedzie tędy droga z Płońska do Nasielska. To w tym rejonie dochodziło do wielokrotnych walk, w tym na bagnety, a most kilkakrotnie przechodził z rąk do rąk. Teraz przy moście stoi pomnik upamiętniający bohaterstwo walczących i zabitych w tej walce polskich żołnierzy. Nie muszę nadmiernie podkreślać że w okresie PRL-u tablica z pomnika była ukrywana przez miejscową ludność. Dalej przez Popielżyn docieramy do kolejnego mostu w Jońcu. Turkocząc po drewnianej nawierzchni, spoglądając na płynące rzeką kajaki, wracamy na lewy brzeg rzeki. 101 lat temu działy się tu również straszne rzeczy. Po przekroczeniu mostu kierujemy się na Nowe Miasto. Po kilku kilometrach jazdy przez las nagle po prawej stronie szosy wyrasta jakieś betonowe zamczysko. Widać że jeszcze mu sporo brakuje do ukończenia. Mijamy tę "fortyfikację" i po chwili w Miszewie B na skrzyżowaniu z podrzędną drogą, w lewo, stajemy przed potężnym dębem. Nazywa się "Piast" i na dodatek między swymi potężnymi konarami mieści figurę Matki Boskiej". Spod dębu ruszamy dalej tą gruntową drogą do Królewa. Niestety droga staje się coraz bardziej piaszczysta i wiedzie przez las. Z trudem ("powoli ale za to niesystematycznie") udaje mi się zwykłym turystycznym motocyklem dotrzeć w Królewie do kolejnego zabytku architektonicznego. Jest to uroczy drewniany kościółek. Teraz przez Sochocin i Malużyn docieramy do Młocka. Przy szosie z Ojrzenia do Młocka stoi kolejny wspaniały okaz flory. Ten dąb ma nazwę "Uparty Mazur". Jest jeszcze większy niż ten w Miszewie ale nikt go nie "uzupełnił" żadnymi figurami. Z Młocka, gdzie oddaliliśmy się od Wkry kierujemy się na Glinojeck, przez który ta rzeczka przepływa. Na dojeździe do miasta podziwiamy rozległe moczary. W samym Glinojecku, znanym ze swojej cukrowni, nie ma specjalnie wiele do zwiedzania, więc z pewnym zdziwieniem skonstatowawszy że w rynku ciągle nie stoi pomnik najsławniejszej obywatelki tego miasta zaczynamy wracać wzdłuż biegu Wkry. Dla zaciekawionych kogo uważam za najznamienitszą glinojecczankę wyjaśniam, że chodzi o Kaję (panią redaktor scigacza.pl), która najzasłużeniej otrzymała w 2016 r tytuł Miss Polonia a teraz dodatkowo wyśmienicie radzi sobie na rozmaitych sportowych motocyklach i torach (Modlin, Ułęż). Po osiągnięciu wsi nazywającej się jak rzeka czyli Wkra jedziemy nadal w stronę Warszawy. Tak osiągamy most a właściwie dwa mosty w Dziektarzewie. Motocykl może bezproblemowo przemknąć przez ten "szczuplutki" stary most co też niniejszym uczyniłem. Niedaleczko od tych mostów jest piękny murowany kościół z dzwonnicą. To jeden z tych obiektów "gotyku mazowieckiego", który był już opisywany przeze mnie przy okazji trasy na zachód od Warszawy ("Zwiedzając Pradolinę"). Niestety trasy z Dziektarzewa do Sochocina (wiodącej jak najbliżej Wkry) nie rekomenduję motocyklistom na typowo szosowych motocyklach. Primo: ciężka w orientacji (ja jeżdżę "na mapę") i secundo: pełno tutaj jest zapiaszczonych dróg. A zatem warto wrócić do Luszewa i potem jakoś tam klucząc dotrzeć do Sochocina aby popatrzeć na kolejną przeprawę o którą toczono heroiczne walki w 1920 r. Potem po dotarciu do Jońca jadąc przez Wronę (tutaj też Polacy ścierali się z Sowietami) kierujemy się na Zakroczym. Nie ma stąd właściwie dobrego wariantu dla ludzi niespieszących się. No chyba że mamy jeszcze czas i ochotę to można zaraz za Wisłą w Kazuniu odbić na Leszno i potem już do Warszawy. Trasa niby nie nadmiernie długa bo mająca niewiele ponad 200 km co przy długim późnowiosennym dniu nie wydaje się czymś męczącym ale obfitująca jak widać w mnóstwo wspomnieniowo-krajobrazowych elementów. Teraz jest tutaj spokój i cisza ale... abyśmy mogli się nią napawać działy się tu straszne w swoim okrucieństwie walki.
PS. Znowu miałem okazję przejechać po tej trasie na "wozidełku" Benelli TRK 251.
I to był znakomity pomysł. Lekki motocykl pod dobrym, sprawnym jeźdźcem na pewno dużo lepiej by sobie dawał radę w piaszczystym terenie. Ja niestety mam już kłopoty ze wzrokiem i nawala mi lewe biodro a więc i noga nie nazbyt rychło potrafi w trudnych sytuacjach podeprzeć motocykl. Natomiast tam, gdzie się nie spieszymy (do 110 rozpędza się całkiem przyzwoicie) przemieszczanie się tym motorkiem to czysta przyjemność zwłaszcza wiedząc że spalanie nie przeniesie 3 l/100 km. Natomiast o ile większy brat czyli Benelli TRK 502 ma również wersję z przednim kołem terenowym to wydaje mi się że jest błędem iż ten mniejszy ma tylko szosowe przednie koło. Przez swoją wagę i poręczność jest to bowiem motocykl wręcz znakomity do rozmaitych zabaw w terenie. Oczywiście z dużym kołem "obutym" w terenowe opony.
Bemowo-Truskaw-Palmiry-Modlin-Pomiechówek-Goławice-Borkowo-Joniec-Miszewo-Królewo-Malużyn-Młock-Glinojeck-Wkra-Dziektarzewo-Sochocin-Zakroczym-Bemowo ca. 230 km
Komentarze 0
Pokaż wszystkie komentarze